Pustki do swojej muzyki dobrały wiersze polskich poetów, sprzed wieku lub pół, a od siebie dorzuciły tylko "Nieodwagę" z tekstem kojarzącym się ze "Strzeż się tych miejsc" Janerki. Część piosenek jest już znana ze składanek "Broniewski", "Wyspiański wyzwala", "Gajcy". Na nich wśród innych wykonawców Pustki wyróżniały się tym, że oddawały klimat "zadanej" poezji, a zarazem układały do niej muzykę bardzo charakterystyczną, od razu rozpoznawalną, wiarygodną. Za każdym razem inną.
Ślad poetycznych składanek jest na "Kalamburach". Tytułowy utwór, przejrzany i nagrany jeszcze raz, szanuje frazę Władysława Broniewskiego, nic nie komplikuje, za to eksponuje jego rytmiczność, marszowość. Inny utwór niedoszłego autora hymnu PRL, też znane wcześniej "Przekwitanie" to hołd dla rytmu, z bardzo ograniczonym podkładem i śpiewem na kilka głosów. Taki był początek flirtu zespołu z poezją cztery lata temu. To nie jest tak, że wiersz znaczy śmierć, miłość albo schizofrenia. Nie trzeba się bać poezji. Kapitalne, wesołe i pogięte "Pożałuj mnie" – do wiersza dla dzieci autorstwa Danuty Wawiłow, albo „Wesoły jestem” według Stanisława Wyspiańskiego nie zawdzięczają swojego niezrównanego czaru kontemplacji.
Wyjątkowość Pustek polega na tym, że bardzo szybko się zmieniają, ewoluują. Muzyka jest coraz lepsza i coraz trudniej ją sklasyfikować. Po bardzo dobrze przyjętej płycie "Koniec kryzysu" zespół nie osiadł na laurach, nie wybrał łatwej kontynuacji wytyczonego wtedy kierunku. "Kalambury" to przecież gra z cudzą artystyczną robotą, już dawno ocenioną celująco i mieszkającą w podręcznikach. Poziom trudności dziesięć, czego dowodem liczne składanki "w hołdzie", na których da się słuchać góra jednej trzeciej zawartości. Pustki oparły się na takim trudnym materiale (naszym sekretem jest ciasto), okiełznały go i nadały mu nowe oblicze, nowy charakter. Z sukcesem. Naszym sekretem jest forma.
Pustki są w formie. Bez dwóch zdań na nowej płycie najlepsze są nowe kawałki – te starsze, w większości bardzo dobre, ustępują rewelacyjnej "Trawie" czy eterycznemu, północnemu "Dłoń zanurzasz we śnie". "Notes", perła w Pustkowym katalogu, pokazuje ich przebiegłość i biegłość w muzycznej pracy. Bardzo dobra Nosowska rozpływa się w tym kawałku, robi swoją robotę, ale nie szarżuje – współtworzy płytę Pustek, a nie swoją legendę. Jej występ wypadł świetnie. Basia Wrońska wykonuje na klawiszach partię kojarzącą się z klawesynem i to działa. Na pomysłach inwencja zespołu się nie kończy. Realizacja jest nawet lepsza niż pomysły. W nowszych piosenkach jest dreszcz, nie da się ich puścić mimo uszu.
Wstydziłbym się napisać, że jakość warstwy dźwiękowej przykryła słowa, ale biorę odpowiedzialność za zdanie, że muzyka – melodie, rytm, progresje akordów, aranżacja, refreny, klimat – dorównuje tekstom, dla których jest ilustracją. To jest ekstraklasa. Inni polscy wykonawcy, nawet jeśli już przekonali się do poezji lub teksty o niczym śpiewają dla zmyły po angielsku, mogą jeszcze zapisać się do Pustek na lekcje muzyki.
Jacek Świąder