Mariaż rocka i elektroniki w sposób radykalny i genialnie kreatywny. Remiks na prawach równorzędnych z utworem. Następnie pokolenie Rolling Stonesów przenoszące ich muzykę tam, gdzie starsi mentorzy nigdy już nie zawędrują.
Pierwotny krzyk, ale z transowym bitem w podkładzie. "Trainspotting" i "24 Hour Party People". Drugie lato miłości po mnie więcej ćwierćwieczu. I - podobnie jak wtedy - zespół, który wyprzedza o krok swoich fanów, ciągnąc ich za sobą, a nie alienując. Wykonawca i publiczność, życie i sztuka zespolone w jedno. Weekend jak jednostka odmierzania czasu. I jubileuszowe wydanie albumu w luksusowym choć kolorowo psychodelicznym pudełku. Niby obrzydliwie nowobogackie, ale z fajną zawartością. Bobby Gilespie był Trójkowym gościem podczas łódzkiego festiwalu Soundedit. Jest już gdzie indziej.