Electric Ladyland, od nazwy istniejącego do dziś studia, to płyta do dziś nie zgłębiona do końca, ale z pewnością będąca na przykład impulsem dla Milesa Davisa do pomysłu współpracy z Jimim. Jego dorobek, pieczołowicie i wzorowo wydawany systematycznie przez rodzinę, to wciąż poszerzany kanon twórczości, w której nic nie było podobne do siebie, czy do czegokolwiek, co było wcześniej, a kreatywność i improwizacja szły w parze z ogromną pracowitością.
Sztuka i życie zespolone w jedno. W modowej scenografii, której w dziedzinie stroju scenicznego też do dziś nikt nie przebił.