Co innego w Zjednoczonym Królestwie, gdzie można było nawet przyłożyć królowej. Dość szybko okazało się, że punkowcom o dziwo po drodze z reggae, że z tej estetyki w nowe rejony podążyły tak różne i tak świetne zespoły jak The Stranglers i The Clash, a proch został wynaleziony znacznie wcześniej - za czasów Jerry'ego Lee Lewisa i hamburskich ekscesów The Beatles.
Żaden inny gatunek nie miał tak ściśle określonego kodu wizualnego, żaden nie wraca w modowych trendach z taką regularnością. Wreszcie żaden nie ma na koncie "Wielkiego rock'n'rollowego szwindla", którego spiritus movens - nieżyjący już Malcolm McLaren - przeszedł drogę od negocjowania dla skandalistów milionowego kontraktu do nagrania z Catherine Deneuve - ikonicznej dla nurtu "złotych przebojów" - piosenki "Paris, Paris".
Punkowa fikcja i rzeczywistość w jednym.