Poznałem kiedyś pracującego często z Michaelem (m.in. przy albumie "Thriller"), znakomitego klawiszowca Grega Phillinganesa. Wówczas Jackson miał już problemy, o których Greg mówił, że są smutną tajemnicą poliszynela. To wszystko nie ma jednak znaczenia przy bezprecedensowym geniuszu człowieka, któremu niebiosa dały tak dużo.
Byli tacy, którzy na etapie planowania serialu, krzywili się, że to "nietrójkowa" muzyka. Nie mieli racji. O godz. 7.40 brzmiała wspaniale. Przy śniadaniu, w drodze do szkoły czy pracy. To po prostu MUZYKA.