Dwa lata temu rezydujący w podziemiu styl dubstep wyszedł na światło dzienne. Stało się to za sprawą anonimowego londyńskiego producenta ukrywającego się pod pseudonimem Burial. Jak brzmi dubstep? O odpowiedź łatwo: wystarczy odnaleźć kilka starych UK garage'owych nagrań z końca lat 90., włączyć i głośniki wrzucić do wody. Usłyszymy mroczne, rozmywające się połamane bity, wzbogacone gdzieniegdzie wkradającym się bass-dropem, przemysłowymi odgłosami, recytowanym wokalem lub wokalnymi samplami. Prawdopodobnie tak brzmiałby UK garage, gdyby nagrywany był w starej fabryce podczas deszczu. Nie potrafię powiedzieć, co w tej, w gruncie rzeczy prostej, muzyce jest tak chwytliwe, niemniej zawsze kiedy sięgam po album Buriala, przez całość prześlizguję się niepostrzeżenie, zaskoczony i zawiedziony, że to już koniec.
Debiutancka płyta Buriala była oszczędna w kwestii wokali. Na "Untrue" już pierwszy utwór wskazuje na to, że materiał jest na nich silnie oparty. Można uznać to za komercyjny zwrot, moim zdaniem jednak muzyka Buriala zyskała po prostu nowy wymiar, nie tracąc unikalnego klimatu. To, co było dotychczas największym atutem artysty – przestrzenne, celowo nieposkładane, urywające się struktury – wzbogacono o bardziej niż na debiucie rozbudowane wstawki wokalne. W efekcie przesycone wilgocią dźwięki zaczęły dodatkowo ociekać emocjami... oraz wpadać w ucho. Brzmienie stało się bardziej przyjazne, jednak wciąż na tyle odległe, aby zachować oryginalny styl.
"Untrue" to ziarnko popu w jeziorze dubstepu, idealny półśrodek pomiędzy tym mrocznym stylem a radosnym UK garage. To zdecydowanie krok w dobrą stronę. Co przygotuje na rok 2008 tajemniczy producent? Może popstep? A może podróż w zupełnie innym kierunku? Gdziekolwiek Burial by nie zmierzał, ja chętnie udam się wraz z nim.
(mm)