Oleg i Zenia pochodzą z Tarnopola. Kiedy wybuchła wojna, Oleg nie mógł znaleźć sobie miejsca, czuł ogromny niepokój. W Tarnopolu była jego żona z 1,5-rocznym synkiem. Pojechał po nich na granicę i przywiózł do Warszawy. Pierwszego dnia nawet nie miał czym jechać. Kto mógł uciekać z Ukrainy to uciekał, mówi Oleg. Jego synek całą drogę do granicy krzyczał, jechali cala dobę, kiedy przekroczyli granice był już spokojny. Dzieci tęsknią bardzo, chcą wrócić. Z jego rodziny została jeszcze matka chrzestna, a przyjechała do nich rodzina z Marvipola i Odessy. Jego brat poszedł do wojska.
Mama Zeni i siostra z dzieckiem też już są w Polsce. Mieszkańcy przychodzą, pomagają i wspierają ich dobrym słowem. Przynoszą pieluchy, kocyki, poduszki, kaszki dla dzieci, zbierają leki.
Wszyscy współczujemy Ukraińcom, mówi mieszkanka Mokotowa. Jesteśmy całym sercem z Ukrainą. - Będziemy organizować przedszkole letnie dla dzieci, szkołę, żeby nauczyły się języka polskiego. Nie można za dużo mówić dzieciom, dzieci nie mogą się bać. Trzeba być dzielnym - dodaje.
Oleg z Zenią po zakończonej pracy dary zawożą do punktu w Pałacu Kultury. Oleg i Zenia mówią, że kiedy będą musieli, to wrócą walczyć za Ukrainę, ale teraz potrzebni są tutaj w Warszawie. Chcą pomagać i zaopiekować się matkami z dziećmi, które przyjechały z Ukrainy.
Pomoc dla uchodźców z Ukrainy
***
Reportaż "Nie można się bać" Joanny Bogusławskiej wyemitowaliśmy w czwartek (10.03) o godz. 18.45 na antenie Programu 3.