Wybranek serca Patricka Wolfa nazywa się William Pollock i wejdzie z muzykiem w formalny związek partnerski latem 2012 roku. Wolf wie już, jak będzie ubrany na swoim weselu i jaka zabrzmi wtedy muzyka, ale na razie nie chce zdradzać szczegółów. Wiemy natomiast, że do zaśpiewania na tej imprezie udało mu się namówić samą Patti Smith.
Jak zauważam w trójkowym "Atelier" Anna Gacek, słynny songwriter ma w sobie coś, co przyciąga do niego starsze od niego, a przy tym wyjątkowe kobiety. Swego czasu Wolf nagrał między innymi duet "Magpie" z legedarną Marianne Faithfull.
-To były dwa bardzo intensywne dni - wspomina Patrick spotkanie z Marianne. - Po odsłuchaniu nagrania demo, ona zaprosiła mnie do swojego pokoju hotelowego i powiedziała: "Nie chcę niczego próbować; nie przez przypadek nazywali mnie kiedyś Marianne od jednego podejścia. Natomiast zanim z Tobą zaśpiewam, muszę Cię dobrze poznać jako człowieka". Siedzieliśmy więc cały dzień i gadaliśmy po prostu o życiu. To było świetnie doświadczenie.
Ale pierwszą miłością Patricka Wolfa była Debbie Harry z zespoły Blondie. Nastoletni Patrick zafascynował się nią po odsłuchaniu płyty "Parallel Lines". - Starsza siostra mojej koleżanki powiedziała, że to jeden z najlepszych albumów wszechczasów. Kupiłem więc używany egzemplarz za 20 pensów i oszalałem na jego punkcie. - wspomina artysta. - Debbie spotkałem tylko raz. Ja miałem wtedy piętnaście, a ona pięćdziesiąt lat. Szczerze mówiąc zachwyciła mnie wtedy luzem w kwestii swojego wieku. Ona starzała się z godnością, a jednocześnie chrzaniła tę całą godność. To najlepsze rozwiązanie.
Aby dowiedzieć się więcej - m.in o kontrkulturowych korzeniach rodziny Wolfa, jego niechęci do rock'n'rola oraz przemianach wizerunku - posłuchajcie wywiadu przeprowadzonego przez Annę Gacek w audycji "Atelier".