Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
migrator migrator 26.03.2010

Czy Obama dla egoistycznych celów pogrzebie NATO?

W namaszczonym na wojnę dobra ze złem sporze kompetencyjnym między premierem Tuskiem a prezydentem Kaczyńskim dawno już przestano rozpatrywać racjonalne argumenty - pisze w gazecie "Polska" Jakub Mielnik.

Utarło się uważać, że prezydent, jak uparty i złośliwy gnom, pcha się ze swoimi polskimi kompleksami na światowe salony zarezerwowane jedynie dla światłego tandemu Tusk - Sikorski. A - jak wiemy z zapewnień coraz mniej popularnego delfina w wyścigu prezydenckim - to właśnie ten tandem ma wynieść Polskę do światowej ekstraklasy.

Warto jednak w ocenie kolejnego sporu o reprezentowanie Polski na szczycie nuklearnym w Waszyngtonie użyć mózgu, zamiast opierać się na prawdach objawionych podczas siorbania kawy z partyjnymi propagandystami.

Mózg podpowiada, że Barack Obama nie zwołuje panów premierów i prezydentów do Waszyngtonu, żeby podjąć ich obiadem w Białym Domu czy zrobić sobie pamiątkową fotkę na Kapitolu. Obama, popularny niegdyś i noszony na rękach jak - nie przymierzając -premier Tusk w Polsce, siedzi teraz z ręką w nocniku.

Jego program ratowania USA z kryzysu finansowego okazał się pasmem kosztownych skandali, za które za chwilę głową może zapłacić szef Departamentu Stanu. Przepchnięta za uszy reforma systemu zdrowotnego zmobilizowała polityczną opozycję, a także zwykłych obywateli do zaskarżenia ustawy jako niezgodnej z konstytucją. Próby uspokojenia sytuacji na Bliskim Wschodzie zostały ostentacyjnie storpedowane przez Izrael, który dał Obamie nieformalne wotum nieufności.

Tracący gwałtownie poparcie prezydent USA zwołuje nuklearny szczyt, by zyskać akceptację dla ostatniego już hasła wyborczego, które ma jako takie szanse na realizację. Chodzi o nuklearne rozbrojenie, do którego Obama od miesięcy nakłania Rosjan. W imię tego planu zredukował nawet znacznie plany budowy tarczy antyrakietowej, która drażniła Rosjan.

Moskwa umiejętnie rozgrywa Obamę, świadoma, że im słabsze jego notowania, tym bardziej skłonny do ustępstw będzie prezydent, głodny choćby cienia sukcesu na jakimkolwiek polu. Władimir Władimirowicz Putin już przebiera nogami, by oczyścić Europę ze strategicznej broni jądrowej. Jest tylko jeden problem: zobowiązania sojusznicze USA wobec krajów NATO, które chronią Europę nuklearnym parasolem.

Staroświecka to ochrona, rodem z zimnej wojny, ale przecież rosyjska inwazja na Gruzję pokazała, jak skuteczne politycznie są takie staroświeckie metody. W Europie sprzyjające Rosji państwa zachodnie chętnie pozbyłyby się amerykańskiego parasola atomowego, otwierając drogę do pełnego pojednania z Rosją. Polski rząd mieści się w trendzie i od dwóch lat nic innego nie robi, jak tylko poprawia stosunki z Moskwą.

Doświadczenie uczy jednak, że inaczej to pojednanie wygląda z Paryża czy Berlina, a inaczej z Warszawy. Wie o tym prezydent, którego przyjęło się uważać za zjawisko kompromitujące Polskę w świecie. Ufam, że wie o tym także tandem wprowadzający Polskę do światowej ekstraklasy, który tak śpieszy się ogrzać w słabnącym blasku Baracka Obamy.


mch, polskieradio.pl, "Polska" Jakub Mielnik