Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Radosław Różycki 11.12.2010

Dwanaście przyczyn katastrofy smoleńskiej

Edmund Klich: Piloci tupolewa byli bez szans.
Przedstawiciel Polski przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym, Edmund KlichPrzedstawiciel Polski przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym, Edmund Klich (fot. PAP/Grzegorz Michałowski)

Nie było jednej, a 12 przyczyn katastrofy TU 154 pod Smoleńskiem - mówi w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Edmund Klich.

Przedstawiciel Polski akredytowany przy działającej w Rosji komisji MAK, badającej katastrofę smoleńską powiedział, że z materiałów wynika, iż tupolew nie miał szans na bezpieczne lądowanie. Mgła była tak gęsta, że ziemię było widać z wysokości 20 metrów. Według Klicha, nawet gdyby tupolew idealnie wszedł na pas i tak doszłoby do zderzenia z ziemią, choć pewnie zginęłoby mniej osób. "Wiele wskazuje na to, że nacisnęli przycisk , czekali na reakcję samolotu, której nie było" - mówi Klich. Polski akredytowany wskazuje też na łamanie procedur w polskim lotnictwie wojskowym. "Obowiązuje zasada: jak się uda, to się uda" - mówi.

W 46 - stronicowych uwagach Edmunda Klicha do raportu MAK jest też wiele zastrzeżeń do tego, co 10 kwietnia działo się na lotnisku w Smoleńsku. Według polskiego akredytowanego, między kontrolerami doszło do sporu, czy należy przyjmować samolot. Edmund Klich twierdzi też, że zaraz po katastrofie "osoba odpowiedzialna za stan lotnictwa wojskowego" naciskała na niego, by starał się jak najwięcej winy zepchnąć na Rosjan. Mówi też, że niektórzy wojskowi eksperci, którzy pracowali z nim w Rosji, wypełniali polecenia przełożonych, co wprowadzało atmosferę nerwowości podczas przesłuchań. Edmund Klich skarży się też na zbyt krótki termin, w jakim Polska musi zgłosić uwagi do raportu MAK. Wskazuje, że brakuje czasu nawet na to, by porządnie przeczytać raport. Polski akredytowany podkreśla, że nie powinno się uwag w tak ważnej sprawie opracowywać w pośpiechu.

rr