Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Sylwia Mróz 28.01.2011

Miller o polskim raporcie ws. katastrofy: To zaboli wszystkich

- Oni nie chcieli tam wylądować, byli przekonani po rozmowie z Jakiem, że tam nie wylądują - mówi Jerzy Miller, Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji.

Trudno jednak ustalić, dlaczego w takim razie rządowy Tupolew zszedł tak nisko nad ziemię - mówi Szef Komisji wyjaśniającej okoliczności katastrofy Tu-154 w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".

- Stronie polskiej chodzi o wyeliminowanie przyczyn leżących po naszej stronie, by taki dramat nigdy się nie powtórzył. I dlatego wyników badań komisji będziemy słuchać w ciszy. Bo są przykre - mówi minister.

Jak dodaje mgła nie była jedyną przyczyną wypadku, bo było ich kilkadziesiąt. - Ułożyły się w długi ciąg zaniedbań. Staje przed nami bolesne pytanie: Jak mogliśmy tego nie dostrzec wcześniej? Jak mogliśmy to tolerować? - twierdzi minister.

Np. kwestia tzw. rosyjskiego lidera na pokładzie. Był nieobecny 10 kwietnia, ale w tej chwili trudno ustalić, kiedy w ogóle ostatnio na pokładzie polskiego samolotu znajdował się taki człowiek.

- Raport MAK nie jest pełny. Rosjanie pominęli rolę kontrolerów, a każde niedopowiedzenie obniża bezpieczeństwo, naraża przyszłych pilotów i pasażerów. Jeśli więc ktoś podchodzi do tego badania z poczuciem fałszywego patriotyzmu, by udowodnić za wszelką cenę, że jesteśmy bez skazy - działa na naszą szkodę - mówi Miller.

- Rosjanie - a pierwszy raz rozmawiałem oficjalnie 6 maja - wykazywali dużo zrozumienia dla naszego położenia. Nikt nie chciał nikogo przechytrzyć, co nie znaczy, że chciał być do końca szczery - dodaje minister.


sm