Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Klaudia Hatała 07.02.2011

Paweł Poncyliusz: ciężko będzie teraz konkurować z PO i PiS

- Potencjalne poparcie, na jakie może liczyć PO, to 30-35 proc. - mówi poseł PJN, Paweł Poncyljusz w rozmowie z "Polską The Times".
Paweł PoncyljuszPaweł Poncyljuszfot. PAP/Adam Warżawa

Twierdzi jednocześnie, że jego ugrupowanie jest pozytywnie nastawione po rozmowach z wyborcami, którzy twierdzą, że partia Tuska ich zawiodła i ponownie na nią nie zagłosują.
Poncyliusz narzeka jednocześnie na kłopoty organizacyjno - finansowe przy rozwoju PJN: - Nie potykamy się, ale moglibyśmy zrobić wiele więcej i szybciej, gdyby nie ograniczenia związane z ustawą o finansowaniu partii politycznych.

To bardziej techniczny problem: po prostu w tych, wielu jeszcze regionach, gdzie nie mamy swoich posłów PJN, ludzie muszą się też mieć gdzie spotykać, jak odbierać korespondencję. Ale to, że nie zaistnieliśmy jeszcze na dobre jako partia, wynika przede wszystkim z tego, że budowanie struktur wymaga czasu.

- Rozmów jest sporo, ale ludziom trzeba dać czas do namysłu - tłumaczy dalej poseł i liczy, że za jakiś czas PJN stanie się mocniejszą siłą na polskiej scenie politycznej. Powinno to nastąpić jeszcze przed wyborami parlamentarnymi.

"Ciężko będzie teraz konkurować z PO i PiS"

- Przygotowani byliśmy na ryzyko, na długi marsz, który wymaga cierpliwości. Wciąż jesteśmy przekonani, że nie od razu, ale krok po kroku pokażemy i wytłumaczymy ludziom przede wszystkim nasze wolnorynkowe myślenie o gospodarce nastawionej na modernizację Polski - twierdzi Paweł Poncyliusz.

Paweł Poncyliusz wyraża wiarę, że PJN podczas wyborów przekroczy próg wyborczy i wprowadzi swą reprezentację do parlamentu. Poncyliusz zapowiedział jednocześnie, że Polska Jest Najważniejsza nie będzie partią masową.

W jego ocenie ciężko będzie teraz konkurować z PO i PiS, ponieważ te ugrupowania w ciągu ostatnich lat wyrosły na subwencjach budżetowych i zbudowały silne struktury. Poncyliusz uważa jednak, że PJN ma w sobie to "coś" co pomoże przekonać do siebie wyborców. Dodał, że pieniądze to nie wszystko o czym świadczy przypadek Samoobrony i LPR, które przez jakiś czas również pobierały spore subwencje z budżetu.

kh