Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Tomasz Owsiński 20.09.2011

Oficer UB: więźniowie pozorowali, że ich bito

Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa kontynuował proces 86-letniego oficera UB Jerzego K., oskarżonego przez pion śledczy IPN o znęcanie się nad dwoma więźniami UB w 1948 r.
Oficer UB: więźniowie pozorowali, że ich bitoGlow Images/East News

Nie przyznaje się on do zarzutów, za które grozi mu do 7,5 roku więzienia.

Świadek Tadeusz T. - oficer UB, skazany w latach 90. na 7 lat więzienia w procesie płk. Adama Humera i innych stalinowskich śledczych - zeznał, że zna oskarżonego z pracy w departamencie śledczym Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Dodał, że dziś już nie pamięta, jakie metody K. stosował podczas przesłuchań. - Miał on opinię spokojnego i zrównoważonego - dodał T. Podkreślił, że ma kłopoty z pamięcią i ze zrozumieniem tego, co słyszy.

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

Według świadka, zdarzało się, że podejrzani, którzy składali zeznania, prosili śledczych, by mogli "otrzeć się o ścianę", aby po powrocie do celi wyglądali, jakby ich bito na przesłuchaniu. - Chcieli się w ten sposób uwiarygodnić przed kolegami z celi - stwierdził T. Jego zdaniem w procesie Humera skazano go "niesłusznie". Wiarygodność zeznań tego świadka ma ocenić biegły sądowy psycholog.

Zbrodnia przeciw ludzkości

W 2009 r. IPN oskarżył K., że w 1948 r. znęcał się fizycznie i psychicznie nad Wacławem Sikorskim i Władysławem Jedlińskim (już nie żyje) w celu zmuszenia ich do przyznania się do rzekomego szpiegostwa. Miało to polegać na ich wielokrotnych i wielogodzinnych przesłuchaniach, biciu gumą i żelazem owiniętym w ręcznik, przypalaniu włosów, skuwaniu na noc kajdankami, zamykaniu w karcerze, nakazywaniu przysiadów, przyciskaniu głowy do ściany, kopaniu, ubliżaniu i grożeniu.

Wcześniej sąd odmówił umorzenia sprawy ze względu na przedawnienie karalności - jak chciała obrona. Sąd uznał, że zbrodnie przeciw ludzkości, o które m.in. oskarżono K., nie ulegają przedawnieniu na ogólnych zasadach. Oskarżony nie przyznał się do żadnego z zarzutów. Jego zdaniem, sprawa ma "charakter polityczny". K. twierdzi, że "był znany z kulturalnych zachowań wobec przesłuchiwanych". Przyznał, że raz przesłuchał Sikorskiego, ale bez żadnej przemocy.

86-letni Sikorski (b. żołnierz AK, po 1944 r. wcielony do wojska) powiedział, że K. wprawdzie nie prowadził wobec niego śledztwa w pawilonie UB więzienia na Rakowieckiej, ale kilka razy znęcał się nad nim, by wymusić zeznania. - Mój śledczy powiedział, że jak nie będę zeznawał, to przyjdzie kpt. K. (wymienił jego pełne nazwisko) i będzie źle; stąd znam jego nazwisko - dodał Sikorski, który rozpoznał swego dawnego prześladowcę. Sikorskiego skazano wtedy na karę śmierci, potem zamienioną na dożywocie.

"Prawa ręka Humera"

W 1955 r. Jerzy K. był aresztowany i sądzony jako jeden z odpowiedzialnych za zbrodnie departamentu specjalnego UB do tropienia "wrogów w partii". Był oskarżony m.in. o śmiertelne pobicie więźnia. - Propaganda PRL przedstawiała mnie jako jednego z najbardziej okrutnych oficerów śledczych - mówił K. sądowi. Początkowo skazano go wtedy na 3 lata, potem jednak sprawę umorzono. Czyny obecnie mu zarzucane nie były przedmiotem ówczesnego oskarżenia.

Według pełnomocnika Sikorskiego mec. Izabeli Skorupki K. był "prawą ręką" Humera - osławionego szefa departamentu śledczego UB, skazanego w latach 90. na 7,5 roku więzienia. Humer, który zmarł w 2001 r. podczas przerwy w odbywaniu kary, był pierwszym oficerem UB skazanym w III RP.

to