Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Piotr Dmitrowicz 04.06.2012

Masakra na Tiananmen

4 czerwca 1989 roku chińskie wojsko rozjechało protestujących gąsienicami czołgów i rozpędziło ogniem z broni maszynowej.
Plac TiananmenPlac TiananmenUvo/Wikimedia Commons/CC
Posłuchaj
  • Masakrę na Tiananmen wspomina Melinda Liu
Czytaj także

23 lata temu chińska armia zmasakrowała kilka tysięcy osób, głównie studentów, protestujących na placu Tiananmen w Pekinie. Demonstracje na największym placu świata trwały 6 tygodni. Domagano się demokracji, wolności prasy i walki z korupcją. 4 czerwca 1989 roku chińskie wojsko rozjechało protestujących gąsienicami czołgów i rozpędziło ogniem z broni maszynowej. Liczba ofiar nigdy nie została ujawniona. Według nieoficjalnych danych, zginęło blisko 5 tysięcy osób, rannych zostało 10 tysięcy, aresztowano prawie 2 i pół tysiąca osób. Masakra dokonana przez armię stanowiła krwawy finał wydarzeń, które rozgrywały się w Chinach od połowy kwietnia.


Studenci popierani przez robotników żądali rozpoczęcia reform politycznych, demokratyzacji życia publicznego oraz rozprawy z narastającą korupcją. Demonstracje wyrażały poparcie dla zmarłego w tym czasie sekretarza generalnego Komunistycznej Partii Chin Hu Yaobanga, uważanego za zwolennika reform politycznych w Chinach. Stał się on dla wielu młodych ludzi symbolem otwarcia Chin na demokrację. Manifestacje były jednocześnie wyrazem buntu przeciwko komunistycznym władzom.

Protesty wbrew zakazom

Na Tiananmen, od połowy kwietnia 1989 roku, protestowały tysiące osób, głównie studenci i robotnicy, mimo obowiązującego zakazu zgromadzeń. Padały żądania demokracji, wolności prasy i walki z korupcją. Po kilku dniach proklamowano okupację Tiananmen. Nowy sekretarz generalny KPCh Zhao Ziyang był gotowy do rozmów, lecz w partii wygrała opcja siłowego rozwiązania sprawy, popierana przez najbardziej ortodoksyjnych polityków. Na wniosek premiera Li Penga rozwiązanie takie poparł także faktyczny przywódca ówczesnych Chin - Deng Xiaoping.

Kryzys zaognił się po 15 maja, z chwilą wizyty w Chinach Michaiła Gorbaczowa. Wtedy na placu rozpoczął się strajk głodowy. Do manifestantów dołączyli studenci z innych miast, robotnicy i dziennikarze. Przygotowując się do rozprawy z demonstrantami wprowadzono w Pekinie stan wyjątkowy, a to spowodowało zaostrzenie protestów. Pierwsze próby rozpędzenia studentów przy użyciu lokalnych oddziałów wojskowych zakończyły się niepowodzeniem. Dopiero sprowadzona z prowincji 27. Armia na rozkaz władz, nocą 4 czerwca 1989 roku rozjechała gąsienicami czołgów i rozpędziła ogniem z broni maszynowej uczestników protestów. Po zakończeniu akcji wydano komunikat, że pokojowo nastawieni żołnierze zostali zaatakowani przez studentów. Zaraz po zajściach, władze aresztowały ponad 2 i pół tysiąca osób, głównie przywódców i najbardziej aktywnych uczestników demonstracji. Kilkanaście osób w procesach politycznych skazano na karę śmierci. Pod koniec czerwca 1989 roku odwołano ze stanowiska Zhao Ziyanga.

Melinda Liu, szefowa pekińskiego biura "Newsweeka" przez wiele tygodni relacjonowała protesty. 3 czerwca 1989 zapamiętała jako spokojny dzień, który w żaden sposób nie zapowiadał zbliżającej się tragedii. Podczas tłumienia protestów udało jej się dotrzeć na Plac.

- Na Plac trzeba było się przedzierać małymi uliczkami - wspomina. - Po głównych arteriach latały kule. Wszystko tonęło w ciemności. Pomyślałam, że to szaleństwo, bo ludzie będą ginąć zupełnie przypadkowo. Potem zobaczyłam zabitych, rannych wywożonych z Placu na trójkołowych rowerach. Ludzie krwawili, krzyczeli, uciekali. I nieustający świst przelatujących pocisków. Kiedy słyszysz ten dźwięk w pobliżu, to naprawdę przerażające - mówiła.
Taśmy wideo i rolki filmowe przemycane były za granicę przez obcokrajowców, którzy opuszczali w tych dniach Pekin, bądź przez zagranicznych dyplomatów. Tak m.in. wysłano słynne zdjęcia mężczyzny z zakupami, stojącego naprzeciw czołgu. Po dziś dzień nie jest znana tożsamość człowieka, który stał się symbolem sprzeciwu wobec okrucieństwa ówczesnych władz.

IAR, pd