Luo Wei Xiao ma 63 lata, jest chińskim pisarzem i dziennikarzem. W lutym postanowił wyruszyć na rowerze w trasę z Pekinu do Paryża. Po drodze zatrzymywał się w miejscowościach, które go zainteresowały. Urzędnicy przybijali mu pieczątki na fladze Chin. W ten sposób dokumentował to, że był w danym miejscu.
Pojawił się też w magistracie w Zgierzu. Chciał, żeby przybito mu taką pieczątkę. Urzędnicy nie zrozumieli pisarza. Na pomoc wezwali straż miejską. Jej komendant Dariusz Berżewski mówi, że strażników poproszono, żeby poszukać mężczyźnie darmowego noclegu. - Pojechaliśmy do klasztoru w Łagiewnikach. Okazało się, że pisarz nie chce tam zostać. Wciąż byliśmy przekonani, że musimy mu poszukać jakiegoś noclegu za darmo. Poprosiliśmy więc o pomoc kolegów z Łodzi - dodaje.
Sławomira Kubik - naczelnik wydziału promocji w zgierskim magistracie - mówi, że Chińczyk pokazywał, że chce iść spać. - Tyle osób tam było i wszystkim pokazywał, że chce iść spać - opowiada.
Pisarz pojechał ze strażą miejską z Łodzi do nowego miejsca, gdzie miałby przenocować. Radosław Kluska z łódzkiej straży miejskiej mówi, że nocleg się znalazł, jednak pisarz nie chciał wyjść z radiowozu. Na szczęście udało się dotrzeć do tłumacza. Krzysztof Karwowski opowiedział strażnikom o celu podróży pisarza. Cała historia, która spotkał Luo Wei Xiao, będzie opisana w jego książce. Niestety podróżnik wyjechał ze Zgierza bez pieczątki.
Zapraszamy do wysłuchania całego materiału, który przygotował Piotr Krysztofiak.
Popołudniowej audycji "Zapraszamy do Trójki" można słuchać od poniedziałku do piątku od godz. 16 do 19.
(mp/mc)