Apostazja, czyli porzucenie religii jest jednym z praw człowieka. Jak w praktyce wygląda egzekwowanie go? Formalne zasady są określone w specjalnej instrukcji Episkopatu. Jednak ci, którzy decydują się na ten akt narzekają, że Kościół katolicki nie ułatwia im zadania.
Marcin Marczewski postanowił wypisać się z Kościoła 7 lat temu, czyli przed wejściem w życie instrukcji Episkopatu dotyczącej apostazji. - Powiedziałem proboszczowi, że chciałbym się wypisać z Kościoła. Od razu się nie udało, ale ostatecznie tak. On nazwał mnie "zgubnym zwierzątkiem", przybił pieczątkę i wyszedł - opowiadał gość Marcina Gutowskiego.
A dlaczego Marcin Marczewski w ogóle zdecydował się na taki krok? - Byłem wierzącym i praktykującym katolikiem do 20 roku życia. Wtedy stwierdziłem, że Bóg najprawdopodobniej nie istnieje. Nie mam pewności, ale uważam że prawdopodobnie nie istnieje. Poczekałem jeszcze 5 lat i postanowiłem ostatecznie - mówił apostata. I dodał, że jego zdaniem każdy ma prawo do swojej interpretacji świata. - Większość moich znajomych to wierzący i nie mam z tym problemu, nie ma między nami żadnej agresji, ani sporów - powiedział.
Tymczasem ks. Józef Kloch, rzecznik Konferencji Episkopatu Polski tłumaczył, że chęć wystąpienia z Kościoła należy przedstawić na piśmie, a taki list trzeba osobiście przekazać proboszczowi. - A to dlatego, żeby miał on pewność, że nie ma mowy o jakimś dowcipie zrobionym znajomemu. Że na pewno osoba, o której mowa w piśmie, chce wystąpić z Kościoła. Poza tym duszpasterzowi też nie jest obojętne, że ktoś chce opuścić Kościół. To dla duszpasterza rachunek sumienia - dodał ks. Józef Kloch.
Ile osób występuje rocznie z Kościoła? Jakie mogą być z tym trudności? Między innymi o tym usłyszeć można w nagraniu audycji "Znaki zapytania", podczas której odpowiadaliśmy także na następujące pytania:
- Dobry PR, czyli właściwie co?
Na audycję "Znaki zapytania" w niedzielę między 11.05 a 12.00 zaprasza Marcin Gutowski.
(ei/asz)