Stereotypy, pośpiech i bezduszność to najpoważniejsze zarzuty jakie formułuje się pod adresem sądów rodzinnych. Najgorzej jest na linii sąd-ojcowie z rozbitych małżeństw, bo ci traktowani są jak żywy "bankomat". Powszechnie wiadomo, że stając przed sądem ojciec ma o wiele mniejsze szanse na opiekę nad dzieckiem w stosunku do matki, czasem nawet w sytuacjach gdy ta nie wywiązuje się ze swoich obowiązków. 88 proc. Słuchaczy twierdzi, że sądy rodzinne nie są rodzinne.
Radosław Siuda walczył o dziecko rozwieszając w swoim mieście bilbordy. - Wybrałem tę formę, ponieważ wydaje mi się, że tak na dobrą sprawę, żadna inna forma by nie pomogła. Praktyka pokazuje, że osoby, które boją się są na przegranej pozycji. W moim przypadku okazało się, że pomysł, determinacja i jakieś środki finansowe pomogły, bym mógł normalnie kontaktować się z moją córeczką - opowiada rozmówca Ernesta Zozunia.
Sędzia Monika Ciemięga, wiceprezes sądu rejonowego w Opolu i sędzia rodzinny podkreśla, że niewielu ojców stara się o uzyskanie władzy rodzicielskiej nad dzieckiem. - Statystyki wykazują, iż jedynie w 3 proc. przypadków sądy rodzinne czy sądy rozwodowe powierzają władzę rodzicielską ojcom. Natomiast do tej pory nie przeprowadzono żadnych badań, z których by wynikało jaki odsetek z ojców, którzy nie otrzymali powierzenia władzy rodzicielskiej ubiegało się o przyznanie tej władzy - zaznacza gość "Za, a nawet przeciw".
Czy sądy rodzinne są nierodzinne? W audycji wypowiadali się także: Katarzyna Manista, psycholog, kierownik rodzinnego ośrodka diagnostyczno-konsultacyjnego w Mławie oraz Słuchacze.
Zapraszamy do wysłuchania całej audycji.
Audycji "Za, a nawet przeciw" można słuchać od poniedziałku do czwartku w samo południe. Zapraszamy.
.