Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
migrator migrator 05.06.2010

Spada poparcie dla Bronisława Komorowskiego

Czasami jedno wydarzenie oddaje nastrój społeczeństwa. Ale niekoniecznie musi być później taki wynik głosowania.

Nieznacznie spada poparcie dla Bronisława Komorowskiego, nie zmienia się natomiast poparcie dla Jarosława Kaczyńskiego. Tak wynika z sondażu przeprowadzonego przez Instytut Badania Opinii "Homo Homini" dla Polskiego Radia.

Gdyby wybory prezydenckie odbywały się jutro (niedziela 6.06) kandydat Platformy Obywatelskiej uzyskałby 46,5 procent głosów czyli o 1,1 procent mniej w porównaniu z sondażem sprzed tygodnia. Kandydat Prawa i Sprawiedliwości uzyskałby 32,4 procent głosów czyli o 0,1 procent mniej niż w ubiegłym tygodniu.

Według sondaży Bronisław Komorowski ma najniższe poparcie od dwóch miesiecy - 4 punkty procentowe w dół. Czy dla jego sztabu wyborczego jest to powód do niepokoju?

Zdaniem Małgorzaty Kidawy Błońskiej, rzeczniczki sztabu Bronisława Komorowskiego nie ma się czym przejmować, że spadają sondaże kandydata Platformy Obywatelskiej na prezydenta.

Według niej te tendencje pokazują, że jest dwóch kandydatów, którzy rzeczywiście mają szansę na drugą turę oraz że liczba osób, które są niezdecydowane na kogo zagłosować wciąż waha się między 5 a 7 proc. czyli jest stosunkowo niska.

Rezczniczka sztabu Bronisława Komorowskiego cały czas jednak uważa, że kandydat Platformy ma poważne szanse na wygraną w pierwszej turze.

Małgorzata Kidawa-Błońska twierdzi, że wszystkie spadki w sondażach są na granicy błędu 3-4 proc., więc pokazują, że rzeczywiście następuje mobilizacja elektoratu. - To jest taki szczyt kampanii i chyba tylko tyle się dzieje, że toczy się kampania i ludzie zastanawiają się na kogo mają zagłosować - rzeczniczka sztabu kandydata PO.

Według Kidawy-Błońskiej 20 czerwca 2010 r. to jest ta data, kiedy poznamy prawdziwe wyniki. - Z sondażami jest tak, że czasami jedno wydarzenie, czy jedna chwila oddaje nastrój społeczeństwa, ale niekoniecznie musi być później taki wynik głosowania.

(pm)

*

  • Jakub Urlich: W Sygnałach Dnia zgodnie z zapowiedzią gość: Małgorzata Kidawa-Błońska, Platforma Obywatelska, rzecznik sztabu wyborczego Bronisława Komorowskiego. Dzień dobry.

    Małgorzata Kidawa-Błońska: Dzień dobry, witam wszystkich.

    J.U.: Spokojnie pani sypia ostatnio? Bo według sondaży Bronisław Komorowski ma najniższe poparcie od dwóch miesięcy – 42%, cztery punkty procentowe w dół. Z czego wynika ten spadek?

    M.K.-B.: To ja mówię, że te wszystkie sondaże rzeczywiście pokazują pewne tendencje, pokazują, że jest dwóch kandydatów, którzy rzeczywiście mają szansę na II turę, że liczba osób, które są niezdecydowane, ciągle waha się między 5 a 7, czyli jest stosunkowo niska, i to jest tak naprawdę wszystko, co wiemy. Wszystkie te spadki są zawsze w granicy błędu 3-4%, więc pokazują rzeczywiście, że następuje mobilizacja elektoratu, że jest ten taki szczytu kampanii. I chyba to tylko tyle pokazuje, że rzeczywiście dzieje się kampania, że ludzie zastanawiają się, na kogo mają głosować, ale tak naprawdę 20 czerwca to jest ta data, kiedy poznamy prawdziwe wyniki, dlatego że z sondażami jest tak, że czasami jedna chwila czy jedno wydarzenie oddaje nastrój społeczeństwa, a niekoniecznie będą takie wyniki głosowania. Dlatego musimy myśleć o dwudziestym czwartym. Sondaże bardzo dobrze, że Komorowski prowadzi, ale to jest tylko sondaż.

    J.U.: Jeszcze niedawno niektóre sondaże pokazywały, że Bronisław Komorowski może mieć szanse na wygraną w I turze.

    M.K.-B.: Ja jestem cały czas przekonana, analizując wszystkie sondaże, bo trudno opierać się na jednym sondażu, że jest to w zasięgu ręki Bronisława Komorowskiego, ale jeszcze dwa tygodnie kampanii przed nami.

    J.U.: Spada poparcie dla Bronisława Komorowskiego, spada poparcie dla Platformy Obywatelskiej. Przyczyną może powódź? Sytuacja, jaka od paru tygodni już ma miejsce w Polsce?

    M.K.-B.: Na pewno sytuacja jest trudna, bo od kilku tygodni rzeczywiście ta powódź i to ciągle... wydawało się, że już sprawa powodzi, tej fali przeszła. Powraca to, osuwiska ziemi. No, to są rzeczy niespotykane, nikt tego się z nas nie spodziewał i rozumiem, że ludzie w jakiś sposób są zdenerwowani, bo dorobek ich życia zabrała woda albo zabrała ziemia. Ale to chyba także wiąże się z tym, że rzeczywiście jest czas wyborczy i te elektoraty się mobilizują, że nie tylko myśli się o prezydenturze, ale także o poparciu dla partii. Więc to jest chyba takie naturalne zjawisko, tym bardziej że chciałam powiedzieć, że Platforma jak na partię, która rządzi trzy lata, ma świetne te wyniki mimo tych wszystkich sytuacji, mimo kryzysu na świecie, mimo powodzi, mimo... Tak że ja jestem spokojna, patrząc na te sondaże.

    J.U.: Jarosław Kaczyński mówi o powodzi: „Ktoś podejmował błędne decyzje i powinien ponieść tego konsekwencje”.

    M.K.-B.: Premier też o tym mówił, tylko problem z powodziami polega na tym, że przez wiele lat, przez wiele lat naprawdę nie inwestowano w systemy obrony przed dużą wodą i to nie jest ostatnie, to przez naprawdę, można powiedzieć, przez kilkadziesiąt lat o tym nie myślano, były większe wydatki. Rzeczywiście Polska była objęta obszarem suszy, raczej martwiliśmy się, że jest susza. Pogoda się zmieniła, rzeczywiście te opady są. Zrobiono i tak już bardzo dużo, ale jest pewien rodzaj żywiołu, którego najlepsze zabezpieczenia nie są w stanie przed nim nas uchronić. Ważne, żeby także organizacja pomocy była dobrze przygotowana. Na to musi się złożyć wiele rzeczy. Ja i tak sądzę, że z każdej kolejnej takiej nieszczęśliwej powodzi wyciągamy wnioski i ta pomoc i ta organizacja idzie coraz lepiej.

    J.U.: Prezes PiS mówi, że nie to nie może być tak, że ciągle zapadają błędne decyzje, a konsekwencji nie ma.

    M.K.-B.: No ale jeżeli się mówi o błędnych decyzjach, najpierw trzeba powiedzieć, jaka to jest błędna decyzja, konkretnie ją wskazać, a dopiero...

    J.U.: Konkretnie jest mowa o wybudowaniu zbiornika na Wisłoce w Beskidzie Niskim, co uchroniłoby przed powodzią między innymi Jasło, Dębice, Mielec...

    M.K.-B.: Ale o ile pamiętam, przez wiele, wiele lat kolejne rządy nie podjęły tej decyzji, więc tutaj odpowiedzialność jest wspólna. Mam nadzieję, że teraz takie decyzje zapadną. Takie tamy czy takie instalacje buduje się nie w ciągu dwóch, trzech lat. To jest wieloletnia praca. Tak że wszyscy po części ponoszą za to odpowiedzialność.

    J.U.: A więc wykorzystywanie powodzi w kampanii wyborczej?

    M.K.-B.: Nie, ja mam takie poczucie, że w tej kampanii nikt na szczęście nikt powodzi nie wykorzystuje jako element kampanii, bo to by było naprawdę niegodne. Przyjęto, że... I to trzeba przyznać, że wszyscy będą starali się tego tematu nie wykorzystywać i to chyba się dzieje.

    J.U.: Ale, pani poseł, na samym początku, kilka tygodni temu, kiedy ta powódź się zaczynała, kandydaci pokazywali się na wałach.

    M.K.-B.: I pokazują się dalej, cały czas jeszcze.

    J.U.: Ale dzisiaj nie, dzisiaj Bronisław Komorowski jest w zupełnie innej części kraju.

    M.K.-B.: Ale ciągle jest, ciągle monitoruje. I dobrze, że wszyscy kandydaci się tym interesują. Marszałek Komorowski, przypominam, jeździł nie tylko jako kandydat, bo to jest oddzielne zadanie, ale jeździł jako spełniający obowiązki prezydenta i jako marszałek sejmu, czyli był wszędzie tam, gdzie trzeba było w tych najtrudniejszych momentach koordynować prace. I to jest naturalne. Ale jest cały czas i może nie jest to już tak, bo rzeczywiście spełnia też inne rzeczy, ale ciągle jeździ i sprawdza, o się dzieje, i robią to też inni kandydaci. I to jest bardzo dobre, bo tym ludziom, których spotkało to nieszczęście, potrzebne jest wsparcie i także takie poczucie, że wszyscy się nimi interesują, to może ta pomoc przyjdzie szybciej.

    J.U.: Cytowany już dziś Jarosław Kaczyński mówi: „Na razie nie ma potrzeby wprowadzania stanu klęski żywiołowej w Polsce”. Rozumiem, że tutaj zdanie Bronisława Komorowskiego także się nie zmieniło, ale...

    M.K.-B.: Tym bardziej że ten najtrudniejszy moment chyba tej powodzi mamy już za sobą.

    J.U.: Ale jednak wybory coraz bliżej, za dwa tygodnie, jak powiedzieliśmy. Jak tam będzie wyglądało głosowanie? Na terenach zalanych.

    M.K.-B.: W wielu trudnych sytuacjach Polacy sobie dawali radę. Na pewno administracja zrobi wszystko, żeby udostępnić miejsca, gdzie Polacy będą mogli głosować, że będą mogły być dokumenty tymczasowe, bo przecież część osób straciła swoje dokumenty. I o to się nie martwię. Ważne, żeby Polacy jednak czuli, że warto tego dnia, mimo nieszczęścia, jakie ich spotkało, wyjść z domu i dokonać tego wyboru, dlatego że to jest wzięcie odpowiedzialności za to, co się dzieje w Polsce, dla kraju.

    J.U.: A jeżeli jednak ta sytuacja będzie się przeciągać? Bo jeszcze miesiąc temu można było powiedzieć: wybory dopiero za miesiąc.

    M.K.-B.: A teraz są za dwa tygodnie.

    J.U.: Dwa tygodnie temu można było tak powiedzieć.

    M.K.-B.: Jest trudna sytuacja, ale zawsze sprawdzamy się w trudnych sytuacjach. To może to jest rzeczywiście niewyobrażalne, nikt z nas nie spodziewał się, że ta kampania będzie wyglądała w taki sposób, że Polskę spotkają tak trudne wyzwania, ale w tym się sprawdzamy. A jako społeczeństwo, jako naród wielokrotnie pokazaliśmy, że w takich sytuacjach świetnie zdajemy egzamin.

    J.U.: O co chodziło właściwie Bronisławowi Komorowskiemu, kiedy mówił w Londynie o tym, że wydobycie gazu łupkowego w Polsce jest kosztowne i nieekologiczne?

    M.K.-B.: To jest wyjęte jedno zdanie z kontekstu, z całej wypowiedzi marszałka Komorowskiego, który mówił... ta wypowiedź dotyczyła tego, że podejmując decyzję, powinniśmy poznać wszystkie za i przeciw. I rzeczywiście wydobycie metodą odkrywkową niszczy krajobraz, niszczy środowisko, ale daje gaz. Natomiast ten gaz jest także takim naszym bezpieczeństwem, czymś, co pozwala nam zachować bezpieczeństwo na trudne sytuacje i pewną niezależność. Więc marszałek mówi: rozważmy wszystkie za i wszystkie przeciw. Kiedy poznamy to, możemy wtedy podjąć decyzję. I tylko o to chodziło marszałkowi, a to wyjęto jedno zdanie z kontekstu, które nie do końca oddaje, właściwie nie oddaje jego wypowiedzi.

    J.U.: Ale jedno zdanie, wokół którego już powstają komentarze...

    M.K.-B.: Ale zawsze można z każdego tekstu wybrać jedno zdanie, ktoś je cytuje, omawia i potem to idzie lawinowo. Więc zawsze proponuję przeczytać cały tekst i ten tekst omawiać.

    J.U.: Polityk ciągle stąpa po polu minowym.

    M.K.-B.: Tak.

    J.U.: Ale jest już komentarz choćby Konrada Szymańskiego z Prawa i Sprawiedliwości, który mówi tak: „Gazprom zrobi wszystko, żeby zablokować gaz łupkowy, bo przecież chce nas uzależnić od swoich dostaw”.

    M.K.-B.: No właśnie, ale ja naprawdę nie będę tego komentować. Jedno zdanie nie jest to zdanie... No, tak wybrane i....

    J.U.: Nie, ja się zastanawiam, czy to...

    M.K.-B.: To znaczy każdy może w każdym...

    J.U.: Czy skończyła się już ta delikatna kampania wyborcza.

    M.K.-B.: Ale ta kampania jest bardzo delikatna i to, że politycy spierają się i mówią, co im się podoba, nie podoba w programach konkurentów, w wypowiedziach, to jest naturalne. No nie wymagajmy od polityków, żeby tylko się do siebie uśmiechali i niczego nie mówili.

    J.U.: Ale kiedy...

    M.K.-B.: Naprawdę ta kampania jest bardzo spokojna, bardzo stonowana, bardzo łagodna i nawet te niektóre sytuacje, które wydawało się, że są nieodpowiednie, na tle innych kampanii pokazują, że ta jest wyjątkowo spokojna.

    J.U.: Ale pani tych słów Konrada Szymańskiego nie odbiera jako zarzutu, że ktoś jest...

    M.K.-B.: Ale odbieram tak, ale nie będę tego komentowała...

    J.U.: ...agentem lub sprzyja Gazpromowi?

    M.K.-B.: Ale nie będę tego komentowała. Każdy może jakąś głupotę powiedzieć i ja nie będę tego komentowała. Ja mogę skomentować, że marszałek Komorowski takich słów nie... i nie taka była jego intencja i w ogóle tego w jego tekście nie było. I tylko to mogę powiedzieć jako rzecznik, a każdy może sobie tłumaczyć i interpretować jak chce.

    J.U.: A więc nadal polityka miłości. Spokojna kampania, bez nienawiści.

    M.K.-B.: Może nie miłości, ale szacunku dla partnerów i dużej tolerancji do ludzi.

    J.U.: Pani poseł, i na zakończenie – kiedy marszałek Bronisław Komorowski wypełniający obowiązki prezydenta podejmie decyzję w sprawie sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji? Odrzucił je już senat, odrzuci prawdopodobnie sejm...

    M.K.-B.: Prawdopodobnie odrzuci sejm, tak, prawdopodobnie na najbliższym posiedzeniu.

    J.U.: Potrzebna jest jeszcze trzecia decyzja.

    M.K.-B.: Trzecia decyzja rzeczywiście marszałka i ja sądzę, że taką decyzję marszałek podejmie, żeby nie przyjąć tego sprawozdania... znaczy nie zanegować opinii sejmu i parlamentu.

    J.U.: Tylko kiedy to będzie? Jeszcze przed wyborami?

    M.K.-B.: To... Nie wiem, ale prawdopodobnie... Jest tam termin określony, tak że zgodnie z terminami na pewno marszałek taką decyzję podejmie. Zresztą to nie jest chyba zaskoczenie, dlatego że od trzech lat przez sejm i przez senat to sprawozdanie jest odrzucane. I może gdyby wcześniej podjęto takie działania, sytuacja i radia, i telewizji byłaby lepsza, bo tak naprawdę kiedy jest dobrze, dobre ciało nadzorujące, kontrolujące, może rola... łatwiej byłoby i w radiu, i w telewizji.

    J.U.: Pani poseł, bardzo dziękuję za wizytę w studiu i za tę rozmowę. Małgorzata Kidawa-Błońska, Platforma Obywatelska, rzecznik sztabu wyborczego Bronisława Komorowskiego...

    M.K.-B.: Dziękuję bardzo.

    J.U.: ...w Sygnałach Dnia.

    (J.M.)