Partie, które straciły kandydatów na prezydentów do czasu ich pogrzebów nie będą dyskutowały o nowych kandydatach i o zbieraniu podpisów. Dlatego marszałek Sejmu Bronisław Komorowski - odkładając w praktyce wybory na 20 czerwca - zrobił dobrze - mówią zgodnie Marek Balicki, poseł Lewicy i Paweł Poncyliusz, poseł PiS.
- Ta kampania nie będzie taka, jaką znamy dotychczas - zauważa Poncyliusz. Jego zdaniem, partie nie będą w tym napiętym terminarzu w stanie przeprowadzić normalnych kampanii. - Poza tym kampanie będą oszczędne w słowach - prognozuje poseł.
- Same techniczne wymogi formalne nie będą do pokonania dla kandydatów, którzy reprezentują mniejsze ugrupowania - mówi Marek Balicki. Tłumaczy, że te partie nie będą w stanie w kilka dni zebrać odpowiedniej liczby podpisów na listach poparcia. Jego zdaniem, wybory prezydenta będą nieprzewidywalne, bo nikt nie jest w stanie powiedzieć, jak ułożą się nastroje wyborców.
Marek Balicki mówi, jakie wrażenie na nim zrobiło 30 trumien, które stały na płycie lotniska w Warszawie. Poseł był na uroczystości i był przygnębiony. Dla Balickiego ten widok był o wiele bardziej przytłaczający, niż uroczystość niedzielna.
Paweł Poncyliusz na lotnisku nie był. - Nie wiem, jakbym się zachował. Bo w wielu trumnach byli ludzie mi bardzo bliscy - tłumaczy. I współczuje rodzinom.
Zdaniem posła PiS, gdyby nie wypadek w Smoleńsku nie padłyby z ust prezydenta Rosji słowa, że za mord w Katyniu odpowiedzialny był Stalin. - Gdyby te słowa miały paść, to by wypowiedział je Putin w Katyniu. Jeżeli za tymi słowami pójdą czyny, to będziemy duży krok na drodze pojednania z narodem rosyjskim. - A to pojednanie jest potrzebne - dodaje Poncyliusz.
Marek Balicki podkreśla, że katastrofa samolotu z prezydentem Kaczyńskim spowodowała, że świat wreszcie zainteresował się Katyniem. Docenia działania Rosjan po wypadku i liczy, że wreszcie dwustronne stosunki znormalnieją.
- Gyby ktoś miał wątpliwości, czy Lech Kaczyński był wielkim czlowiekiem, to niech spojrzy na listę gości, którzy przyjadą na pogrzeb - podsumowuje rozmowę Paweł Poncyliusz. - Dla małego człowieka nie przyjeżdża tylu znaczących gości - dodaje poseł PiS.