Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
migrator migrator 08.03.2010

PiS głosi Polskę solidarną i zabiega o klasę średnią

Po weekendowym kongresie PiS wynikło kilka spraw, zmieniających oblicze partii - mówi Jacek Kucharczyk szef Instytutu Spraw Publicznych.

Jego zdaniem, nastąpiła zmiana wizerunku Prawa i Sprawiedliwości. - Z partii walki z układem na partię kompetencji gospodarczych i rozwoju Polski - powiedział w Jedynce Jacek Kucharczyk.

- Ale PiS wraca również do retoryki Polski solidarnej i uśmiecha się do klasy średniej - dodał (w 10-letnim programie PiS pojawiła się wizja milionów Polaków spędzających w 2020 roku wczasy w Egipcie, Tunezji lub Turcji).

- Czy da się ją przekonać, żeby ponownie wróciła do PiS-u? – zastanawia się Kucharczyk. Aby ich przekonać przywoływano rządy PiS-u w latach 2005-2007. Rządy PiS-u przypadły na lata bumu gospodarczego nowych państw członkowskich, w tym Polski, która rosła ponad 5 proc. – Według PiS-u był to okres mlekiem i miodem płynący.

Gość Jedynki powiedział, że głosy na temat potencjalnej koalicji między PiS i SLD były największym zaskoczeniem tego kongresu.

Zabrakło natomiast dyskusji wewnątrzpartyjnej i nie zaproponowano innego kandydata na prezesa poza Jarosławem Kaczyńskim.

Przemysław Szubartowicz: Doktor Jacek Kucharczyk, szef Instytutu Spraw Publicznych. Witam.

  • Dr Jacek Kucharczyk: Dzień dobry.

    P.S.: Wczoraj zakończył się kongres Prawa i Sprawiedliwości, nieoczekiwanie (czy oczekiwanie) wybrano starego nowego prezesa, został nim oczywiście Jarosław Kaczyński, podyskutowano o tym, że Polacy powinni móc wyjeżdżać na wakacje, mieć na to pieniądze. O parytetach chyba nie mówiono, bo stanowisko Prawa i Sprawiedliwości jest jasne. Co wynika z tego kongresu dla polskiej polityki i dla opozycji?

    J.K.: Dwie rzeczy, które są po części nowe, przynajmniej jedna jest bardzo nowa. Pierwsza z tych rzeczy to próba, kolejna zresztą próba zmiany wizerunku PiS-u z partii walki z układem na partię kompetencji gospodarczych i partię walki o to, żeby wszyscy Polacy... Polska się rozwijała, wchodziła do G-20 i tak dalej, i tak dalej. Czyli tutaj wyraźnie ten akcent był. Zresztą kilka razy to już wcześniej widzieliśmy na kongresach PiS-u, podobne próby przemodelowania walki o nowy elektorat...

    P.S.: Ale retoryka była może nieco inna, aczkolwiek jednak utrzymana w podobnym tonie co dawniej, znaczy nie było dyskusji wewnątrzpartyjnej, w zasadzie poza kilkoma głosami, które... tak jak Pawła Poncyljusza, że w zasadzie można byłoby innego kandydata postawić, żeby była konkurencja. To wszystko. Pozostała partia wodzowska i już.

    J.K.: No tak, ale to raczej chyba nikogo nie zaskakuje, znaczy mało kto oczekiwał, żeby było inaczej na tym kongresie, chociaż rzeczywiście to, co jest akurat tutaj nowego, to jest to, że równocześnie w Platformie odbywają się prawybory, które wnoszą trochę fermentu w ogóle do dyskusji o tym... znaczy i prawybory, i parytety to są takie dwie ciekawe inicjatywy, które moim zdaniem powinny popchnąć dyskusję na temat tego, jak działają w Polsce partie polityczne, demokracji wewnątrzpartyjnej, równości, kto tak naprawdę rządzi partiami. To bardzo ciekawe inicjatywy i na ich tle PiS wygląda rzeczywiście dosyć ociężale i...

    P.S.: Ale PiS próbuje się upominać o tę tzw. Polskę solidarną, czyli tę Polskę socjalną, tę, która ma kłopoty. I rozumiem, że w tych zabiegach mówienia o wakacjach w ciepłych krajach o to chodziło.

    J.K.: Tak, tak. PiS z jednej strony trochę wraca do tej retoryki Polski solidarnej, z drugiej strony próbuje też (i mi się wydaje, że to było silniejsze na tym zjeździe) uśmiechać się do polskiej klasy średniej, bo to dla nich te wyjazdy do Egiptu i G-20...

    P.S.: O ile ona istnieje ta klasa średnia.

    J.K.: O ile istnieje i o ile oczywiście da się ją przekonać, żeby z powrotem wróciła do PiS-u. I tutaj to roztaczanie wizji rządów PiS-u w latach 2005–2007 jako okresu, kiedy Polska była krajem mlekiem i miodem płynącym, to właśnie jest część tej próby poszerzania swojego elektoratu.

    P.S.: No tak, Prawo i Sprawiedliwość jeszcze dzisiaj zauważyło, że ma bardzo mało członków i chce też przyciągnąć członków do partii. Ale zastanawiam się, czy jest w stanie przyciągnąć wyborców tego typu strategią.

    J.K.: No, mam pewne wątpliwości. Myślę, że jednak ta klasa średnia dosyć trzyma się Platformy i tutaj te opowieści o tym, że za PiS-u było lepiej, traktuje z pewną dozą sceptycyzmu, choćby z tego powodu, że wszyscy wiemy, że rządy PiS-u przypadły na okres nieprawdopodobnego boomu gospodarczego w ogóle we wszystkich nowych krajach członkowskich. Polska miała pięć z czymś procentów wzrostu, ale w innych krajach to nawet było i po jedenaście procent, więc myśmy wtedy się tak bardzo nie odróżniali. Później przyszedł kryzys i to jest coś... W tej chwili rządzących raczej nikt nie ocenia w stosunku do tego, co było w 2007 roku, tylko w stosunku do tego, jak sobie radzą z obecnymi zagrożeniami.

    P.S.: I jeszcze jest jedna kwestia bardzo ciekawa, otóż pojawiły się głosy zarówno na kongresie PiS-u, jak i później w komentarzach, że możliwa jest koalicja realna między Prawem i Sprawiedliwością i Sojuszem Lewicy Demokratycznej. Takie głosy się przewijały. I dzisiaj Aleksander Kwaśniewski stwierdził, że taka koalicja Prawa i Sprawiedliwości z SLD, oparta na pragmatycznym programie, w przyszłości jest możliwa i on by takiej, pan prezydent były Kwaśniewski, nie odrzucał takiej możliwości.

    J.K.: To jest ta chyba największa niespodzianka i na wczorajszym kongresie, i dzisiaj ta wypowiedź prezydenta Kwaśniewskiego, bo rzeczywiście fakt, że takie rozmowy czy pomysły mogły być dyskutowane, to jest jedno, ale to, że one zostały w sposób jawny i otwarty powiedziane, przynajmniej przez niektórych polityków PiS-u, a teraz czołowy polityk lewicy to podtrzymuje, tę jakby ofertę nazwijmy to, to jest coś nowego i myślę, że i wyborcy PiS-u, i wyborcy lewicy bardzo się zdziwili, słysząc...

    P.S.: Stanęli pod nową kwestią.

    J.K.: Tak. Bo jest to coś, co trudno mi jest... Prezydent Kwaśniewski mówi, że kwestie historyczne to jest jedno, a kwestie teraźniejszości to jest coś drugiego. Ale to jest po prostu... Tak naprawdę nie wiem, czy oszukiwanie siebie, czy oszukiwanie wyborców, bo przecież...

    P.S.: Dziękuję panu. Widzę, że w pełnym zaskoczeniu. I zobaczymy zresztą, jak to się wszystko rozwinie i jak to wyborcy przetrawią w przyszłości. Doktor Jacek Kucharczyk, szef Instytutu Spraw Publicznych, był naszym gościem.

    J.K.: Dziękuję.

    (J.M.)