Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
migrator migrator 04.08.2009

Stanowisko SLD w sprawie mediów

Zabezpieczenie finansowania wykreślono ustawy, ale z drugiej strony pozostawienie starej ustawy też jest niekorzystne dla mediów, więc decyzja trudna.

Jakub Urlich: W naszym studiu witamy gościa: Jolanta Szymanek–Deresz, wiceszefowa Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Dzień dobry.

Jolanta Szymanek–Deresz: Dzień dobry państwu, dzień dobry panom.

Wiesław Molak: Istnieje jakieś porozumienie między Sojuszem a Prawem i Sprawiedliwością w sprawie mediów publicznych? To pytanie zadawane pani już kilka razy.

J.S.D.: I nie tylko mnie. I każdy z przedstawicieli Sojuszu Lewicy Demokratycznej, komu stawiane jest to pytanie, odpowiada: oczywiście, nie ma żadnego porozumienia. Nie może być porozumienia z partią Prawo i Sprawiedliwość. Zbyt dużo nas dzieli programowo, ideowo, historycznie, a także zbyt wiele doświadczyliśmy, i to nawet poszczególni nasi koledzy, od Prawa i Sprawiedliwości w czasie, kiedy sprawowali rządy. Tak więc tutaj o żadnym porozumieniu być nie może mowy, o żadnym współdziałaniu. Przecież o jakiejkolwiek linii działalności partii związane z współpracą z innymi ugrupowaniami decydują organy statutowe partii i ta sprawa w ogóle nie była przedmiotem debat ani kierownictwa, ani zarządu.

J.U.: To może to było jakieś takie mniej formalne porozumienie, może na niższym szczeblu?

J.S.D.: Nie ma porozumienia. Osoby, które weszły w skład Rady, nie są też członkami Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Tak więc przypisywanie czy przyklejanie etykiety Sojuszu i wyciąganie z tego wniosków o porozumieniu nie ma takich podstaw. Ja rozumiem, że chce się dojść do jakiegoś punktu wyjścia, który o tym zadecydował, ale nie ma takiego. Są tu ludzie, o których inni się wypowiadali, że mają doświadczenie, mają kwalifikacje, i nie zapominajmy o tym, że ważne jest, żeby nastąpiła zmiana w telewizji publicznej i w radiu publicznym, żeby prezesem była osoba... w ogóle żeby te media były zarządzane przez osoby, które będą się kierowały nie interesem publicznym, ale interesem tych mediów. Przecież nam, słuchaczom i telewidzom, chodzi o to, żeby ten program nie był programem, który przyciąga powierzchowną scenografią czy powierzchowną w ogóle atrakcją, tylko żeby to był program edukacyjny, nawet często wbrew naszej woli, ale żeby on wpajał nam jakieś wątki, które będą pobudzały nas do jakiegoś myślenia, do jakiejś analizy, wątki, z których coś nam zostanie w głowach.

W.M.: Pani poseł, a jak się zachowa Sojusz Lewicy Demokratycznej w sprawie weta prezydenckiego do ustawy medialnej? Czy poprze Platformę Obywatelską, żeby to weto odrzucić, czy może...

J.S.D.: No, nie mogę dzisiaj... Dzisiaj wiadomo, że nie mogę udzielić odpowiedzi na to pytanie, bowiem ta sprawa nie była jeszcze dyskutowana na posiedzeniu klubu, a podejmujemy decyzje gremialnie, często poprzez głosowanie, jeżeli zbyt kontrowersyjne są stanowiska, zbyt przeciwstawne. Tak więc wrzesień o tym zadecyduje i stanowiska poszczególnych osób zasiadających w klubie.

W.M.: A pani zdanie na ten temat?

J.S.D.: Ja nie zastanawiałam się jeszcze nad decyzją finalną, bo jest tak bardzo dużo głosów opowiadających się za podtrzymaniem weta, żeby ta ustawa nie weszła w życie, a przede wszystkim ona nie spełnia oczekiwań tych, które z nią były związane zarówno ze strony Sojuszu Lewicy Demokratycznej, jak i ze strony też części twórców. No, zabezpieczenie finansowania – to była podstawowa rzecz i to zostało wykreślone z tej ustawy. Tak więc nie spełniono oczekiwań, no ale z drugiej strony pozostawienie starej ustawy też jest niekorzystne dla mediów. Więc decyzja jest naprawdę trudna i nie można sobie powiedzieć: tak, będę głosowała za wetem, bo pan prezydent, nie wiem, obiecał coś w zamian. Niczego pan prezydent nie obiecywał i to nie jest łatwa decyzja.

J.U.: Wczoraj ogłoszono decyzję, że zespół prokuratorów ustalił, że nie znaleziono dowodów na związek samobójstwa strażnika więziennego z Olsztyna ze sprawą porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika. Przypomnijmy, że sierżant Mariusz K. powiesił się w lipcu w lesie koło Morąga. Czy jesteśmy coraz bliżej wytłumaczenia tej sprawy, tych wydarzeń związanych z porwaniem i zabójstwem Krzysztofa Olewnika? Bo pojawia się coraz więcej nowych informacji. Dzisiejszy dziennik Polska pisze o tajemniczym pożarze u jednego ze świadków w tej sprawie, którego córka zresztą też była porwana i do tej pory się nie odnalazła. Więc tutaj zagadek jest coraz więcej.

J.S.D.: Jest coraz więcej zagadek, ale dobrze się dzieje, że one są raz – odnajdywane jako sprawa do wyjaśnienia, no i miejmy nadzieję, że wyjaśnione zostaną te właśnie zagadki, te niewiadome. Dobrze się też stało, że toczy się postępowanie w sprawie zaniedbań organów ścigania, i niestety obraz, który wynika z tych postępowań, z tych zdarzeń, które dzisiaj są jakby odsłaniane, które wychodzą czy docierają do naszej wiedzy, ten obraz jest fatalny dla instytucji powołanych do tego, żeby strzec prawa, najogólniej rzecz ujmując. I ta sprawa coraz bardziej nas zaskakuje, no, ilość samobójstw. Dobrze, że tutaj tak szybko raport został sporządzony i wykluczył to ostatnie samobójstwo ze związków z całą sprawą dotyczącą porwania syna pana Olewnika, ale wydaje mi się, że to jest jedna z bardziej szeroko zakrojonych spraw najcięższego gatunku, z którymi w ostatnim dziesięcioleciu mieliśmy do czynienia. Bardzo dużo właśnie niewiadomych i upływ czasu, jaki nastąpił od chwili samego porwania do momentu dzisiaj całkowitego... czy zbliżenia się do momentu próby wyjaśnienia całkowitego tej sprawy jest bardzo odległy. I to jest niepokojące, że jednak jakaś niesprawność jest.

J.U.: Ale wierzy pani w to, że komisja, która ma wyjaśnić tę sprawę, rzeczywiście ją wyjaśni? Bo można odnieść wrażenie, że od paru miesięcy jakby chodziła w miejscu.

J.S.D.: Ja bardziej wierzę w skuteczność organów ścigania, organów wymiaru sprawiedliwości. Może dlatego, ze jestem prawniczką. Ale też komisje śledcze niestety pokazują same, że bardziej są polem, taką sceną dla przejawiania własnych... przedstawiania własnych sylwetek. Nie dotyczy to, oczywiście, wszystkich członków komisji, nie chciałabym tutaj urażać kolegów, ale niestety efektów prac żadnej z komisji, które w tej chwili działają w sejmie, nie widać. Tak więc wierzę w organy ścigania.

W.M.: Kościół odrzuca propozycję Sojuszu Lewicy Demokratycznej, by w czasie kryzysu podzielił się swoimi pieniędzmi. Przypomnę, że Lewica zaproponowała między innymi, by szpitalni kapelani zrezygnowali ze swoich pensji. „A z kim tu w ogóle dyskutować? Z oddechem Lenina?” – tak oburzył się na tę propozycję arcybiskup Sławoj Leszek Głódź.

J.S.D.: No, jest to zastanawiające dla mnie stanowisko, bowiem polską gospodarkę dotknął kryzys. Pan premier ogłasza powszechne oszczędzanie, powszechne cięcia. Każdy z resortów musi ograniczyć swoje wydatki. Nawołuje się społeczeństwo też do oszczędnego trybu życia, oszczędnego korzystania chociażby ze źródeł energii i myślenia o tym, żeby państwo polskie ten kryzys jak najlżej przeszło. No więc jeżeli wszystkie resorty mają obcinać swoje koszty, oszczędzać, no więc chyba tam, gdzie Skarb Państwa... wszędzie tam, gdzie Skarb Państwa wykłada pieniądze, powinny te oszczędności mieć miejsce. No więc skoro Kościół korzysta ze środków publicznych, z budżetu państwa, no to może i tam też pochwaliłby się jakimiś oszczędnościami. Wydaje mi się, że to jest zupełnie naturalne i dlatego mówię: nie rozumiem takiego oburzenia księdza arcybiskupa, bo ta solidarność w biedzie przede wszystkim powinna wypływać z Kościoła i (...) chodzi o środki przecież publiczne. Przecież nie domagamy się tego, żeby Kościół tutaj w jakiś sposób łożył ze swoich środków, tylko tam, gdzie państwo wykłada na Kościół, tam, gdzie właśnie ci kapelani otrzymują pensje w szpitalach i to pensje wyższe niż salowe czy pielęgniarki, no to wypadałoby chyba trochę może uczestniczyć w tym... powszechnej walce z kryzysem, w tym procesie.

J.U.: Ale także partie korzystają, partie polityczne z pieniędzy budżetowych, dostają subwencje. Sojusz Lewicy Demokratycznej ponad 14 milionów złotych. Czy partie też oszczędzają?

J.S.D.: No przecież to była nasza inicjatywa – Sojuszu Lewicy Demokratycznej – żeby ograniczyć finansowanie partii publicznych w proporcjach do środków, które dostają ze Skarbu Państwa, to się z kolei odbywa w proporcji do ilości głosów uzyskanych w ostatnich wyborach. Poza tym my pokazaliśmy, że tak działaliśmy w roku 2001, kiedy byliśmy partią najsilniejszą, mieliśmy ponad 40% poparcia i objęliśmy władzę i wówczas właśnie też ograniczyliśmy subwencje dla własnej partii w najwyższym stopniu.

J.U.: (...)

J.S.D.: Oszczędzamy... No, my w ogóle nie żyjemy rozrzutnie, bo jesteśmy partią, która nie jest wspierana przez wielki biznes, nie jesteśmy partią, czasami która proponuje rozwiązania, które nie podobają się przedsiębiorcom, chociażby przywrócenie poziomu składki rentowej z roku 2008 czy wzrost podatków, przywrócenie też poziomu podatków dla najbogatszych. Więc wielkiemu biznesowi nie podobają się na pewno nasze postulaty. Tak więc my mamy zupełnie inne standardy funkcjonowania i oszczędzamy, nasze siedziby też nie są okazałe, nasze biura są bardzo skromne, nasze samochody służbowe też są bardzo niepozorne, nie rzucają się nigdzie w oczy. No, żyjemy skromnie.

W.M.: Czy SLD pod koniec września zorganizuje Kongres Kobiet Lewicy?

J.S.D.: Tak, przygotowujemy się do tego przedsięwzięcia. Mamy bardzo silne oparcie w Partii Europejskich Socjalistów, tam ruch kobiecy jest bardzo prężny ten międzynarodowy, co jest niezwykle cenne, to jest wielka wartość możliwość konfrontowania swoich i poglądów, i swoich przedsięwzięć, swoich konkretnych działań z tym, jak to się odbywa w innych krajach o trochę innych obyczajach, o trochę innej historii. Ale też w wykonaniu partii o profilu lewicowym. Tak że również i w tym obszarze funkcjonowania kobiet w życiu społecznym, publicznym w ogóle i w polityce, w tym też jesteśmy aktywni i taki kongres właśnie chcemy zorganizować.

W.M.: Refundacja in vitro, środki antykoncepcyjne, zmiana prawa aborcyjnego, edukacja seksualna – to między innymi będą tematy tego kongresu?

J.S.D.: Będziemy tworzyć fora dyskusyjne, panele, w których takie głosy będą przedstawiane i będziemy o tym dyskutować. Są to sprawy przede wszystkim bardzo aktualne i sprawy, które dotykają na co dzień nasze społeczeństwo. To nie są jakieś wizje funkcjonowania kraju, to nie jest wielka ekonomia, wskaźniki makro, co też, oczywiście, jest bardzo ważnym obszarem funkcjonowania państwa, ale te sprawy, które przed chwilą pan redaktor wyliczył, są to te, które dotykają kobiet najczęściej i dlatego warto stawiać w tych sprawach postulaty po analizie, po zebraniu argumentów. I temu między innymi ten kongres ma służyć.

J.U.: W najbliższych tygodniach Sojusz Lewicy Demokratycznej chce też złożyć w sejmie projekt ustawy o rzeczniku ds. równego statusu kobiet i mężczyzn. Ta ustawa przewiduje parytet pięćdziesięcioprocentowy, prawda? Czyli pół na pół miejsc na listach wyborczych dla kobiet i dla mężczyzn. Zero poparcia.

J.S.D.: To jest projekt obywatelski, Sojusz Lewicy Demokratycznej, oczywiście, popiera ten projekt, są zbierane podpisy aktualnie. Nie będziemy się spierać o kwoty. Parytet, czyli 50/50, jest tym docelowym punktem w naszych założeniach. Natomiast w wielu krajach europejskich funkcjonują kwoty. Nie jest to ładne określenie, ale chodzi o zabezpieczenie określonej ilości miejsc w różnych forach, gdzie są reprezentowane określone grupy społeczne, po prostu reprezentacja społeczna. I tam żeby było powiedziane w tych wszystkich sytuacjach, że 40, 35% miejsc ma być zarezerwowanych dla kobiet. To nie znaczy, oczywiście, bo zderzam się z tym, że ta sprawa parytetu czy kwot jest błędnie interpretowana, to nie znaczy, że trzeba głosować, że trzeba wybierać kobiety. To chodzi o możliwość zaprezentowania się przez kobiety, pokazania swoich zdolności, swoich celów, swoich możliwości ich realizowania, stworzenie po prostu okazji do tego, żeby kobieta też mogła rozpocząć swoją aktywność, jeśli czuje w sobie taką potrzebę. I do tej pory miejsc zagwarantowanych dla kobiet nie było. Trzeba było zdwojonej siły, żeby pokazać więcej niż mężczyzna, żeby dostać się właśnie do takich gremiów, z których dopiero będą wybierani określeni przedstawiciele. Więc walczymy o to, żeby były zagwarantowane miejsca do zaprezentowania swoich umiejętności, a wybór, oczywiście, będzie należał do elektoratu czy do tych, którzy będą decydowali o wyłonieniu przedstawicieli ze swego grona.

W.M.: A kto będzie kandydatem Sojuszu Lewicy Demokratycznej w wyborach prezydenckich?

J.S.D.: Nie ma jeszcze decyzji...

W.M.: Wymienia się też pani nazwisko.

J.S.D.: ...chyba żadna partia się jeszcze nie zdecydowała oficjalnie na wskazanie kandydata. Przewodniczący mówił o kandydatce, czyli zgodnie z duchem partii lewicowej nie możemy zapominać o tym, że kobiety stanowią ponad 50% naszego społeczeństwa i wszędzie tam, gdzie wysuwamy kandydatury osób, które mają startować w jakiejkolwiek reprezentacji, to trzeba pamiętać o kobietach. I my te kobiety w partii mamy, kobiety, które pełniły odpowiedzialne stanowiska, kobiety ambitne, kobiety z doświadczeniem, z dorobkiem. I dlatego mówimy o kandydatkach do fotela prezydenckiego i kandydatach z naszej partii. A decyzja, oczywiście, będzie podjęta jesienią i to wydaje mi się, że wczesną jesienią.

J.U.: A pani byłaby gotowa wystartować w takim wyścigu?

J.S.D.: No, polityk...

J.U.: Gdyby była taka decyzja partii.

J.S.D.: Polityk, wiceprzewodniczący partii nie może się zasłaniać jakąkolwiek odpowiedzią, prawda? Gotowość trzeba mieć w sobie, bo jeśli jest się politykiem, to trzeba być gotowym do wszelkich wyzwań. No ale to też nie jest odpowiedź tego rodzaju, czy jestem gotowa zorganizować kongres kobiet, prawda? Czy udział wziąć w konferencji. To wymaga głębokiej analizy możliwości, możliwości ukształtowania się sceny politycznej we wrześniu i w ciągu tego roku wyborczego oceny szans i wtedy trzeba zmierzyć możliwości każdego z naszych kandydatów i kandydatek z kontrkandydatami i wybrać tę najwłaściwszą kandydaturę.

W.M.: Kandydatkę. Dziękujemy bardzo za rozmowę. Wiceprzewodnicząca Sojuszu Lewicy Demokratycznej Jolanta Szymanek–Deresz w Sygnałach Dnia.

J.S.D.: Dziękuję państwu bardzo, życzę udanego urlopu i wesołych wakacji młodzieży.

J.U.: Bardzo dziękujemy.

(J.M.)