Zapewnił, że maszyna była nowa i dobrze wyposażona, przystosowana do lotów na małej wysokości, bo właśnie w taki sposób głównie latała. Jej zadaniem, było patrolowanie granicy, na pokładzie była kamera termowizyjna i noktowizor - mówił rzecznik. Prasa pisała, że do katastrofy mógł doprowadzić barak noktowizora. Maszyna była nowa, miała wylatane zaledwie 730 godzin, a do remontu zostało jej 2200.
Pułkownik nie chciał komentować medialnych spekulacji, że śmigłowiec mógł zostać strącony rakietą, wystrzeloną przez przemytników. Pochwalił współpracę ze stroną białoruską. Białorusini starali się pomóc i szukali we wskazanych przez nas miejscach - powiedział rzecznik
Wojciech Lechowski powiedział, że w ostatnich dniach znacznie zmniejszył sie ruch graniczny między Polską a Ukrainą. Straż Graniczna otrzymała zalecenia, żeby zwracać większą uwagę na stan higieny, ale nie została postawiona w stan gotowości. Grypa to domena służb sanitarnych - zauważył gość Programu Pierwszego.