Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
migrator migrator 02.12.2009

Ja bym Amerykanom powiedział nie

Polski nie stać na wysyłanie kolejnych misji do Afganistanu. Tam trzeba rozwiązań politycznych a nie militarnych.
  • Krzysztof Grzesiowski: Wicemarszałek Sejmu, były szef resortu obrony narodowej, pan Jerzy Szmajdziński, Sojusz Lewicy Demokratycznej w Sygnałach Dnia. Witamy, panie marszałku.

    Jerzy Szmajdziński: Kłaniam się, dzień dobry.

    K.G.: Tak się zastanawiam, czy warto pytać o sens zwiększania liczby polskich żołnierzy w Afganistanie, skoro taka decyzja zapadnie.

    J.S.: No właśnie, chociaż w lipcu słyszałem premiera, który mówił, że zwiększać swojego udziału nie będziemy. Potrzeba więcej sprzętu, a nie żołnierzy. Widać politycy...

    K.G.: No tak, ale prezydent Obama zaapelował jednak o żołnierzy.

    J.S.: Politycy zmienni są. Prezydent Obama idzie trochę śladem George’a Busha. Jestem rozczarowany tym planem, który został przedstawiony, bo samym planem militarnym oraz mówieniem, że będzie się walczyć z korupcją i że Hamid Karzaj nie będzie wspierany dla samego wspierania, nie będą realizowane jego jakieś... nie będzie to polityka czeków bez pokrycia, to za mało, dlatego że Afganistan potrzebuje planu politycznego, czyli planu, w którym Hamid Karzaj będzie chciał rozmawiać z umiarkowanymi talibami, ich pozyskać, włączyć do zarządzania regionalnymi wspólnotami, brania odpowiedzialności za rozwój gospodarczy, za infrastrukturę, za bezpieczeństwo również lokalne.

    K.G.: Czy sądzi pan, że o tym rozwiązaniu politycznym w Stanach nie wiedzą?

    J.S.: Nie wiem, ale wydaje się, że nie przywiązują do tego na tym etapie jeszcze wagi. W Iraku, kiedy ta sfera polityczna stała się bardzo istotna i poszukano skutecznych sposobów włączenia Irakijczyków do zarządzania państwem, można powiedzieć, że sytuacja zaczęła się stabilizować i poprawiać. Tutaj jest to konieczne, ale trudniejsze z całą pewnością. Potrzebny jest plan wsparcia gospodarczego, bo nie może być narkobiznes jedynym zajęciem czy głównym zajęciem dla większości Afgańczyków. Potrzebna jest taka współpraca z Pakistanem, aby pogranicze pakistańsko–afgańskie i ta część pakistańska nie była miejscem, do którego mogą uciec w przypadku ataku, w przypadku działań sił Sojuszu Północnoatlantyckiego.

    K.G.: Wszystko zgoda...

    J.S.: Więc potrzebny jest bardzo kompleksowy projekt, nie może być on tylko militarny, w militarnym...

    K.G.: Wszystko zgoda, mówi się o kilkuset polskich żołnierzach, którzy ewentualnie mają zasilić nasz kontyngent. I tak przechodząc na nasze podwórko, będzie pan miał spotkania z wyborcami i tak dalej, i tak dalej i usłyszy pan tak: to nie jest nasza wojna, powinniśmy zostać przy tej, co jest, jakie mamy z tego korzyści? Jak pan na to odpowie?

    J.S.: Nie, ja wtedy, kiedy byliśmy w Iraku, wtedy, kiedy wysyłaliśmy pierwszych żołnierzy do Afganistanu i dzisiaj mówię zawsze to samo: minister obrony narodowej musi policzyć nasze zdolności wojskowe, musi policzyć nasze zasoby i odpowiedzialnie podejmować decyzje. My jesteśmy we wstępnej fazie budowy armii zawodowej, nie mamy wystarczającej ilości jednostek skompletowanych, zawodowych, w pełni przygotowanych, nie mamy takich zasobów finansowych, które pozwoliłyby szkolić następne ewentualne zmiany, bo nie mamy pieniędzy na to, żeby wypełniać wiele pustych jednostek szeregowymi zawodowymi, ich szkolić, doskonalić i następnie wysyłać na misje. Czyli reasumując – nie widzę warunków wojskowych do tego, żeby zwiększać nasz udział w Afganistanie. Ba, uważam, że polski rząd powinien określić moment, do którego możemy być w Afganistanie, bo to jest policzalne. Polscy żołnierze nie powinni trzeci i czwarty raz jechać na tę misję i podobnie jak Kanadyjczycy i inni określić moment wyjścia.

    K.G.: Czyli gdyby pan się zamienił miejscami z premierem Donaldem Tuskiem, to pan by powiedział: nie.

    J.S.: To bym powiedział: nie stać nas, nie mamy możliwości wojskowych na zwiększenie.

    K.G.: To my wam troszkę pomożemy, mówią Amerykanie.

    J.S.: No, to wtedy możemy rozmawiać. Nie sądzę jednak, żeby mogli nam pomóc w taki sposób, żebyśmy mieli dzisiaj nowych żołnierzy, kolejnych żołnierzy. Nie można... znaczy taka jest moja opinia, z nią się wojskowi zgadzali, że trzeci czy czwarty wyjazd do Afganistanu jest niebezpieczny i kontrproduktywny.

    K.G.: Co ciekawe, prezydent Obama z jednej strony zapowiada zwiększenie liczby żołnierzy amerykańskich w Afganistanie, a także żołnierzy z innych krajów NATO, bo jak rozumiem, ta oferta skierowana jest nie tylko do Polski, ale dodaje, że za 18 miesięcy zamierza rozpocząć wycofywanie sił amerykańskich z Afganistanu. Czy wierzy pan...

    J.S.: Jeśli zostanie wdrożony program...

    K.G.: Polityczny.

    J.S.: ...bardzo intensywny... I polityczny. I bardzo intensywnego szkolenia Afgańczyków, aby tworzyli silniejsze swoje siły wojskowe, policyjne, innych służb mundurowych, to być może tak, chciałbym, żeby tak było, bo wszyscy byśmy chcieli, żeby w sytuacji, kiedy tak wielu w historii wieluset lat nie udało się nikomu wygrać w Afganistanie, to żeby Sojusz Północnoatlantycki wygrał, dlatego że to jest bardzo szczególne miejsce na mapie świata, to jest miejsce, w którym powstają grupy terrorystyczne, w którym się szkolą grupy terrorystyczne i świat byłby dzisiaj bardziej niebezpieczny, gdyby tam Sojuszu Północnoatlantyckiego nie było. To z całą pewnością można powiedzieć.

    K.G.: Czyli skoro zdecydowaliśmy się na wspólną walkę z terrorystami, to musimy tę walkę prowadzić aż do... To dobre pytanie: dokąd? Teoretycznie do skutku – korzystnego, pozytywnego, ale czy to możliwe?

    J.S.: To prawda, to prawda, natomiast my się musimy kierować naszymi możliwościami, bo mówię: co do zagrożenia, które stamtąd płynie dla świata i dla Polski, to absolutnie zgoda, natomiast trzeba się kierować naszymi możliwościami, a one są na wyczerpaniu.

    K.G.: Panie marszałku, podobno prezent będzie od Sojuszu Lewicy Demokratycznej dla słuchaczy Polskiego Radia i widzów Telewizji Polskiej. Czy to prawda? To donosi dzisiejsza Rzeczpospolita.

    J.S.: No, było zobowiązanie, że wrócimy do sprawy finansowania mediów publicznych i nie mając żadnej pewności, że uzyskamy aprobatę większości parlamentarnej czy przede wszystkim koalicji, podejmujemy kolejną próbę przedstawienia projektu ustawy, w którym będzie finansowanie bądź w postaci odpisu od podatku, bądź subwencji. Raczej ja będę optował za tym wariantem odpisu od podatku. Ubolewam, że Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe, którzy zablokowali mechanizm finansowania, Platforma, która przeforsowała rezygnację z abonamentu, praktycznie rezygnację z abonamentu, zostawia media w strasznym stanie finansowym i nie myśli o tym, żeby przedstawić jakieś rozwiązanie, przestał być aktywny w tej sprawie, jak zauważyłem, minister kultury, już o innych politykach Platformy nie mówię.

    K.G.: To chyba będzie takie trochę pisanie jako sztuka dla sztuki, panie marszałku, tego projektu ustawy...

    J.S.: No nie, ale to trzeba podjąć.

    K.G.: ...bo dzisiaj Rzeczpospolita donosi, że Platforma nie jest zainteresowana żadnym nowym pomysłem opozycji dotyczącym ustawy medialnej, a z kolei PSL twierdzi, że ludowcy nie poprą żadnej inicjatywy, która byłaby nie w smak Platformie Obywatelskiej, koniec cytatu.

    J.S.: No więc ale w przeciwieństwie do premiera, który mówi, że jeśli jest groźba weta, to nie warto niczego próbować, to my mówimy: trzeba próbować i należy próbować, żeby dać świadectwo naszej determinacji, że media publiczne w Polsce są niezbędne, bo to jest najtańsza i najpowszechniejsza instytucja upowszechniania kultury, edukacji, stwarzająca szansę dostępu do większych zdobyczy intelektualnego świata i wyrównująca szanse.

    K.G.: Pan wolałby odpis od podatku, tak, panie marszałku?

    J.S.: No tak, taki projekt...

    K.G.: Zastanawiam się, od ilu lat ten pomysł jest brany pod uwagę i...

    J.S.: No nie, to jest nowy...

    K.G.: Jest, jest, panie marszałku, jest.

    J.S.: My poważnie to zgłosiliśmy w toku prac nad ostatnią ustawą. Wtedy pan poseł Chlebowski i Schetyna powiedzieli: żadnych podatków. Ja mówię: ale to nie będzie obciążało budżetów rodzinnych, w związku z tym będzie spełniało ten postulat wasz, że nie obciążamy ludzi. Nie, żaden podatek, nic, nic nie wchodzi w rachubę. No...

    K.G.: A jednak posłowie z Dolnego Śląska różnią się w poglądach.

    J.S.: A różnią w tej sprawie, tak, zdecydowanie.

    K.G.: O właśnie. Dziękuję bardzo, panie marszałku.

    J.S.: Dziękuję bardzo.

    K.G.: Wicemarszałek Sejmu, były szef resortu obrony narodowej Jerzy Szmajdziński, gość Sygnałów Dnia.

    (J.M.)