Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
migrator migrator 06.06.2008

W tabloidach „oko za oko”, na boisku „oko w oko”

My pamiętamy jedno – moment gwizdka na boisku, wszystko się już nie liczy, wtedy oko w oko staniemy z przeciwnikiem.

Jacek Karnowski: Naszym gościem jest poseł Platformy Roman Kosecki, ale przede wszystkim, oczywiście, wielokrotny reprezentant Polski, były kapitan reprezentacji, bardzo popularny, lubiany piłkarz. Dzień dobry, panie pośle.

Roman Kosecki: Dzień dobry, witam.

J.K.: Panie pośle, zaskoczę pana, bo nie zacznę od piłki nożnej, tylko od pytania: czy jeździł pan maluchem? Miał pan malucha?

R.K.: Oczywiście, że tak, w Legii Warszawa, jeszcze chyba około półtora roku jeździłem maluszkiem.

J.K.: Bo dziś mija 35. rocznica wprowadzenia malucha na rynek.

R.K.: No to trzeba to jakoś uczcić.

J.K.: Maluch z górki ponoć pędził 105 km, palił pewnie z 6 litrów.

R.K.: No, powiem szczerze, że na dzisiejsze czasy to jest bardzo dobry chyba samochód, bo tak dużo samochodów, nie ma gdzie zaparkować, to było malutkie, zgrabne, jeździło się bardzo przyjemnie.

J.K.: No właśnie, te dzisiejsze samochody palą trochę więcej, bo są większe. Czy minister Rostowski powinien obniżyć akcyzę? Pytanie do posła Platformy.

R.K.: Czy powinien obniżyć? No, trzeba się zastanowić, kto podwyżył wcześniej, podniósł te akcyzy, wiemy, że to poprzedni rząd. Teraz wiemy, że teraz trwają prace nad tym, jak obliczyć to, ile i jak. Uważam, że chyba w tym kierunku to zmierza. Powiem szczerze, że też w tej chwili jakby to śledzę, wczorajsza konferencja też o tym była, było powiedziane, że są w tej chwili jakieś prace nad tym...

J.K.: Zgodna z linią partyjną odpowiedź padła.

R.K.: Zgodna, tak jest.

J.K.: Nie będzie kłopotów z rzecznikiem dyscypliny partyjnej. Panie pośle, na Euro, przynajmniej na fazę grupową premier Donald Tusk nie pojedzie. To dobrze, słusznie wybrał? Niektórzy mówią, że to tak zwany „syndrom Machu Picchu”, że premier nie chciał sprawiać wrażenia, że wypoczywa, że się bawi.

R.K.: Znaczy trzeba powiedzieć, że ten pierwszy mecz z Niemcami właśnie, otwarcie mistrzostw, moje zdanie osobiste jest, że powinien być premier, w ogóle cały ten... z ministrem, pan prezydent będzie, tak że uważam, że to by było dobre. Było teraz śniadanie z reprezentacją, to też fajnie wygląda jednak. Za naszych czasów, jeszcze jak ja grałem, to nie było aż takich zachowań, byśmy byli gdzieś przyjmowani. Ja swego czasu, jak grałem jeszcze w Atletico Madryt, to byłem kiedyś przyjęty razem z całą drużyną u króla Hiszpanii. Zresztą jak był ostatnio książę Filip w Polsce, to porozmawialiśmy sobie też i na te tematy. Bardzo się wszyscy tam w Hiszpanii interesują w ogóle wszystkim sportem, każdym wydarzeniem. Dlatego tu, u nas jest to normalne...

J.K.: A jak piłkarze patrzą...

R.K.: ...powinno być normalne, że głowy państwa się interesują sportem.

J.K.: A jak piłkarze, ci grający, pan na pewno pamięta, jak patrzą na takie właśnie tańce, powiedzmy, polityków wokół kadry? No, wiadomo, że każdy polityk, niezależnie od opcji, chciałby się pogrzać w słońcu sławy piłkarzy, czy mówią: o, znowu przyszli, naprzykrzają się?

R.K.: Tak, i zgadzam się. Czytałem właśnie wypowiedzi Maćka Żurawskiego i rzeczywiście do szatni to tam nikt nie powinien mieć prawa wstępu i takie spotkanie gdzieś. To, że jest prezydent, premier na trybunach, bardzo fajnie, ale broń Panie Boże do szatni i gdzieś tam rozpraszać zawodników, tak jak miało to ponoć miejsce wcześniej. Żaden sportowie...

J.K.: Kazimierz Marcinkiewicz był w szatni piłkarzy.

R.K.: Bodajże tak, ale nie lubią tego sportowcy. Po prostu to jest ostatnia chwila przed meczem, gdzie można się skoncentrować, przygotować, a tu nagle ktoś wchodzi z jakąś taką kurtuazyjną wizytą. To nie ten moment.

J.K.: Panie pośle, emocje narodowe wokół piłki nożnej. Mamy taką wymianę ciosów ze strony tabloidów, ze strony polskiej na przykład zdjęcie Beenhakkera, który przynosi głowy dwóch reprezentantów Niemiec, tak krwawo ociekające głowy. No, oburzenia było trochę, Leo Beenhakker przeprosił Niemców. Jak się pan do tego odnosi? Należy się oburzać, czy potraktować to jako, no, swego rodzaju koloryt?

R.K.: No, niestety, takie mamy czasy, teraz te media się prześcigają w coraz tam nowszych różnych formach i zaczepek, i motywacji, i destrukcji. Dlatego trzeba do tego ogólnie spokojnie podchodzić, aczkolwiek to nie jest chyba takie do końca zdrowe, prawda, przypominanie czasów Grunwaldu, czasów II wojny światowej. Są jeszcze osoby, które po II wojnie światowej pamiętają te czasy i nie zgadzają się do końca, by wykorzystywano taki...

J.K.: Żeby się tym bawić, tak?

R.K.: Żeby się bawić w taki sposób. Natomiast ja pamiętam wiele takich spotkań w swojej karierze, różnego rodzaju derby, w Turcji (...) czy w Hiszpanii Atletico Madryt, Real Madryt, no, takie sztuczki są różnego rodzaju robione na całym świecie. Tylko że to powinno być rzeczywiście troszeczkę z umiarem. I nie rozumiem też z drugiej strony obrażanie się. No, jeżeli Niemcy sami zaczęli, jakiś tam spot pierwszy się ponoć pokazał, nie widziałem nawet jeszcze tego, z tym busikiem, Polacy gdzieś jadą, to się chyba od tego momentu zaczęło, zawsze...

J.K.: „Polacy to złodzieje”, tak.

R.K.: Tak, „Polaczki”... No to my mamy swoją dumę narodową i też odbijamy. Takie są teraz czasy, że Stary Testament bardziej działa, „oko za oko, ząb za ząb” i w tych tabloidach tak to wygląda. Ale to myślę, że do piłkarzy to nie dociera, to jest ogólnie... Pamiętamy jedno – moment gwizdka na boisku, wszystko się już nie liczy, wtedy jest oko w oko, staniemy z przeciwnikiem, staniemy z Niemcami, z Austriakami, z Chorwatami, zobaczymy, jak będzie dalej. Ja wierzę, że będzie... Kolejne mecze. I wtedy już się nic nie liczy, to już każdy napis, to już... każdy napis, to, co było jest nieważne, a czasem trzeba nawet później przepraszać za to, co było powiedziane i przełknąć tę tak zwaną „żabę”.

J.K.: Ile by słów nie padło o pojednaniu, o zjednoczonej Europie, no to jednak mecz z Niemcami jest i zawsze będzie szczególny, prawda?

R.K.: To prawda.

J.K.: Sąsiedzi, no, historia, okrutna często wobec nas, wiele krzywd. To będzie szczególny czas, szczególny mecz.

R.K.: Będzie na pewno i czuć już tę temperaturę. Już dzisiaj, już cały tydzień i wcześniej o tym, co mówiono o tym, a im bliżej spotkania, to myślę, że ta adrenalina wszystkim nam się udzieli. Jestem ciekaw, jak będą wyglądały miasta w Polsce, w ogóle cała Polska pewnie będzie opustoszała, spokojnie będzie się można wtedy przemieścić z jednego miejsca na drugie, wszyscy będą siedzieć w domach.

J.K.: (...) Nigdy z Niemcami nie wygraliśmy ważnego meczu. No, to jest jednak niesamowite. Jak patrzy się na te kilkadziesiąt lat i nigdy nie było tak, że my trafiliśmy na swój dobry moment, oni na swój słabszy.

R.K.: No, pamiętajmy, że to rzeczywiście jest drużyna bardzo dobra, że ta ich dyscyplina, o której się tak zawsze mówi, że wszyscy grają w piłkę, a Niemcy wygrywają, prawda. Pokazali to chociażby strzelając te bramki w końcówce na Mistrzostwach Świata nawet, nam przecież w tym ostatnim, pamiętam, meczu...

J.K.: Kilkadziesiąt sekund przed końcem.

R.K.: ...sekund przed końcem po bardzo dobrym przecież spotkaniu Polaków. Ale są też takie chwile, chociażby nasz kolejny konkurent, jak Rosja, jak pamiętamy mecz hokejowy, ja do dzisiaj też pamiętam...

J.K.: 6:4 w Katowicach.

R.K.: Tak, w Katowicach, gdzie wygraliśmy z Rosją czy chociażby już wygrana na Stadionie bodajże Dziesięciolecia z Rosją w piłkę nożną, to zawsze te emocje z sąsiadami tutaj są na najwyższym poziomie i wierzę, że tym razem, i wszyscy wierzymy, że nam się uda, że w końcu pokonamy Niemców.

J.K.: Są takie przesłuchy, można usłyszeć taką plotkę troszeczkę, że Beenhakker postawi na atak, że zaatakuje od pierwszej chwili, że nie będzie murował bramki. To możliwe? Czy to dobry pomysł?

R.K.: No to wszystkie takie niusy to są bardzo zawsze ciekawe, a boisko weryfikuje. Na pewno Leo wie, jaką przygotować taktykę, jak wyjść na Niemców, pewnie ma już skład, my możemy się tylko domyślać. Natomiast być może to jest dobre też posunięcie, by zaatakować, strzelić pierwsi bramkę, bo uważam, że jakby nam się udało strzelić pierwsi bramkę, to Niemcy będą zmuszeni do ataku, a my pamiętajmy, że jesteśmy bardzo dobrzy z kontry, bo mamy naprawdę świetnych przecież zawodników, jak Smolarek, Krzynówek, którzy potrafią takie rzeczy...

J.K.: Pociągnąć, tak?

R.K.: ...wykorzystywać. Ten nius w gazetach nie wiem, czy to jest kolejna gra, bo już tak trudno to wszystko odczytać, że Kuby Błaszczykowskiego nie będzie...

J.K.: Nie, to jest prawda, Jakub Błaszczykowski nie zagra na Euro...

R.K.: Trochę szkoda, bo to...

J.K.: Odnawia mu się uraz mięśnia dwugłowego i Łukasz Piszczak w zamian pojawi się w kadrze.

R.K.: To jest duża strata dla naszej reprezentacji, zawodnik, który rzeczywiście ma ciąg właśnie taki na bramkę, że idealnie pasuje pod właśnie te kontrataki nasze wyprowadzane.

J.K.: Mówią: największy talent polskiej piłki. To prawda? Jakub Błaszczykowski?

R.K.: Ja myślę, że tak, on zrobił w ciągu roku ogromny skok, ogromną karierę, z Wisły szybko przeszedł za granicę, natychmiast z IV ligi bodajże do Wisły, później reprezentacja Polski, wyjazd za granicę. To jest na pewno bardzo szybka kariera.

J.K.: A Leo Beenhakker mówi, że kluczem... w wywiadzie dla Telewizji Polskiej mówił, że kluczem do zwycięstwa będzie charakter. Wiele osób komentuje to zgrupowanie kadry w ten sposób, że jest naprawdę dobrze, że to jest jakoś wszystko naturalnie w przeciwieństwie do tych poprzednich Mistrzostw Świata.

R.K.: Przeczucie mamy takie, to wiele osób mówi, że...

J.K.: Znaczy, że wcześniej murowano, prawda, zamykano przed dziennikarzami, były jakieś kwasy, a teraz właściwie to wszystko tak zdrowo wygląda. Pan podziela tę opinię?

R.K.: Tak, ja podzielam, nawet nie ma jakiejś szczególnie takiej dyskusji, kto pojechał, kto nie pojechał, bo mówię, jest historyczny sukces, awans już do Mistrzostw Europy pierwszy raz w historii. Nie ma powodów, by Leo Beenhakkerowi nie wierzyć w to, co on robi. A ogólnie takie różne właśnie znaki, jak chociażby spot nawet z Marylą Rodowicz „Futbol, futbol...” ta piosenka, gdzie 74 rok było śpiewane, teraz przerobione trochę. Dużo takich różnych sygnałów, takiej jakiejś... No, jest taki spokój widzę w nas wszystkich, że ta wiara właśnie w Leo, w ten sukces, który pierwszy raz nam się udało. Więc jest taka, ja uważam, bardzo fajna atmosfera wokół reprezentacji teraz i dziennikarze nawet nie są tacy, bym powiedział, zaczepni w kierunku reprezentacji, to, co było wtedy, prawda, przy ostatnich dużych imprezach, że to było dosyć... atmosfera wokół reprezentacji, zamykanie się reprezentacji na dziennikarzy, na kibiców. Teraz wszyscy rozumieją, że przed meczem z Niemcami Leo chce... chyba dziś jest jakiś taki otwarty jeden trening, a tak było do tej pory skrycie, spokojnie. No, przygotowuje pewnego rodzaju schematy, dajmy trochę im też tej takiej intymności, by mogli się odpowiednio przygotować.

J.K.: Pozostali rywale poza Niemcami w naszej grupie to Austriacy i Chorwaci. No, Chorwaci to jednak zespół, który należy traktować z respektem, prawda? Bardzo dobra jugosłowiańska szkoła futbolu, oni też mają już sukcesy...

R.K.: Trzeba powiedzieć, że w grupie spotkały się... no, Niemcy wygrali swoją grupę eliminacyjną, Chorwaci swoją, Polacy swoją i to są... to jest bardzo silna... mamy gospodarzy Austriaków, to jest bardzo silna grupa, pokonać Anglików na Wembley, nowym już Wembley 3:2 to też trzeba grać dobrze w piłkę. I szczerze mówiąc...

J.K.: No, mecz, w którym zabrali Anglikom awans zdaje się...

R.K.: Tak, tak.

J.K.: ...co ma szczególne znaczenie.

R.K.: Tak, to ma szczególne znaczenie. Zresztą też ciekawe jest, że kibice angielscy będą kibicować Polakom właśnie, tak że mamy nowych kibiców, jest nas coraz więcej. Ale grupa jest bardzo ciężka, uważam, że tutaj jest tym kluczowym spotkaniem właśnie ten pierwszy mecz z Niemcami.

J.K.: Urwanie punktu otwiera nam wiele pól, natomiast porażka już tak powoduje, że histeryzujemy.

R.K.: Stawia nas wtedy w takiej sytuacji, że te dwa następne mecze trzeba wygrać.

J.K.: A kto będzie faworytem Euro, całego turnieju?

R.K.: No, ta „grupa śmierci”, myślę, że z tej grupy ktoś – Francja, bodajże Holendrzy i Czesi. My mamy Czechów, też się przyglądam, kto tam będzie rezygnował, bo już się mówi po Mistrzostwach Europy, bo my mamy ich potem w eliminacjach do Mistrzostw Świata, ale Holendrzy i Francuzi to jest taki... no, bardzo dobre zespoły i grają naprawdę w piłkę bardzo technicznie, schemat bardzo dobrze opracowany, po prostu świetni zawodnicy. Ale najpierw muszą wyjść z grupy.

J.K.: Roger w polskiej kadrze. No i właściwie to będzie taki test dla tego zawodnika. Jeżeli on dobrze wypadnie, to zostanie zaakceptowany, tak? A jeżeli nic nie pokaże, no to pewnie ta dyskusja odnowi się, czy miało sens nadawanie obywatelstwa.

R.K.: To, czy miało sens, to myślę, że on chciał, stworzono takie warunki i został obywatelem Polski...

J.K.: Jego mama żartuje nawet, to jest też śmieszne: „Nie wiedziałam, że urodziłam Polaka”.

R.K.: No właśnie, dlatego wszyscy trochę niedowierzają, ale na pewno jest to bardzo potrzebny zawodnik naszej reprezentacji. No, wokół tego było trochę burzy, bo pamiętamy tego górnika, który chciał oddać order, wielu Polaków, którzy mieszkają po 9–10 lat w Polsce czekają na obywatelstwo, się ich wysyła z powrotem do swojego kraju, nie mogą dostać obywatelstwa. Czyli troszeczkę jest takie zastanowienie, że powinny być równe raczej zasady przyznawania naszego obywatelstwa. Ja pamiętam, jak grałem w Stanach Zjednoczonych, wielu moich znajomych, którzy byli tam nie na czarno, a na biało można powiedzieć, starało się o Zieloną Kartę, starało się o obywatelstwo. Tu jest bardzo długi proces, tam trzeba odpowiedzieć na bardzo wiele pytań, trzeba przed komisją, trzeba zaśpiewać hymn amerykański, trzeba spełnić pewne zasady. No ale to zostawmy, tu akurat jest przyspieszona, bo chodziło o Euro, i czy będzie to naszym wszystkich sukcesem, czy nie, no, zobaczymy. Ja mu życzę jak najlepiej.

J.K.: Jeszcze króciutko – był pan zaskoczony sprawą Jerzego Engela juniora tym, że został zatrzymany przez CBA, te zarzuty?

R.K.: No, przy tych wszystkich aresztowaniach, które do tej pory miały miejsce, oczywiście, że jestem zaskoczony, jak takie osoby wyskakują, no ale żyjemy w demokratycznym kraju, każdy ma prawo się bronić i wyjaśnić swoją sprawę. Ja z oceną poczekam do wyjaśnienia po prostu tej sprawy. Tak jak było przy Darku Wdowczyku, przy wielu, przy Andrzeju Woźniaku czy przy wielu innych zawodnikach i trenerach, i działaczach. Niech orzeknie sąd i on wtedy zadecyduje, czy ktoś jest winny, czy nie.

J.K.: To jaki będzie wynik z Niemcami? Już ostatnie pytanie.

R.K.: Ja obstawiłem, powiem szczerze, oczywiście, nie gram, bukmacherzy, bo jak tylko obstawię gdzieś o pieniądze, to zaraz przegrywam, więc nie chcę nigdzie obstawiać, ale wewnętrznie mówię: 2:1 dla Polaków.

J.K.: Oby, oby. Bardzo dziękuję. Roman Kosecki, poseł Platformy, były znany piłkarz. Bardzo dziękuję.

R.K.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)