Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
migrator migrator 05.11.2008

To był zły rok dla republikanów

Ludzie Obamy skutecznie przekonali Amerykanów, że zwycięstwo McCaina będzie oznaczać trzecią kadencję Busha. I to był gwóźdź do trumny republikanów.

Grzegorz Ślubowski: Naszym gościem jest Adam Bielan, Prawo i Sprawiedliwość. Dzień dobry.

Adam Bielan: Dzień dobry.

G.Ś.: Panie pośle, radość w Chicago, w sztabie Baracka Obamy. Smutek w Phoenix, w sztabie McCaina. To tak musiało się skończyć? McCain musiał przegrać?

A.B.: No, chyba każdy kandydat Partii Republikańskiej w czasach takiego kryzysu finansowego, kryzysu gospodarczego również w Stanach Zjednoczonych, recesji miałby niewielkie szanse z kandydatem demokratów. To był zły rok dla republikanów, nie tylko dla Johna McCaina, ale jak widzimy, republikanie również tracą kolejne mandaty w Senacie, demokraci zyskują mandaty w Izbie Reprezentantów. To jest zły rok dla Partii Republikańskiej, więc nie sądzę, żeby ktokolwiek, jakikolwiek inny kandydat niż John McCain uzyskał lepszy wynik w tych wyborach.

G.Ś.: Ale to, że jest to zły rok dla Partii Republikańskiej to następstwo czy skutek prezydentury George’a Busha. Dlaczego Amerykanie bardzo źle oceniają dzisiaj George’a Busha, chociaż w Polsce chyba nastroje z nim związane są nieco inne?

A.B.: Z całą pewnością Amerykanie są niezadowoleni ze stanu gospodarki. Tak złych wyników gospodarczych nie było już w Stanach Zjednoczonych od lat. I to jest naturalne, że w takim wypadku obywatele Stanów Zjednoczonych zwracają się do kandydata, który proponuje zmianę. Zmiana to było główne hasło Baracka Obamy, senatora Obamy. No i trzeba powiedzieć, że sztab senatora Obamy bardzo sprytnie połączył Johna McCaina z niepopularnym George’m Bushem. Wszyscy wiemy, że senator McCain wielokrotnie różnił się od prezydenta Busha, ale w tej kampanii ludzie Obamy skutecznie przekonali Amerykanów do tego, że zwycięstwo senatora McCaina będzie oznaczać trzecią kadencję Georga’a Busha i to był gwóźdź do trumny republikanów.

G.Ś.: No i też były autentyczne problemy, jak ten z ubezpieczeniami zdrowotnymi, znaczy są autentyczne problemy, o których już wcześniej mówiliśmy. Ale ja chciałbym pana zapytać o Baracka Obamę. Pan był w Stanach Zjednoczonych, obserwował pan kampanię wyborczą. Jak pan ocenia przyszłego prezydenta Stanów Zjednoczonych? Barack Obama to rzeczywiście nieprzewidywalny polityk, jak mówią jego przeciwnicy?

A.B.: No, senator Obama jest z całą pewnością bardzo dynamicznym politykiem, zrobił fantastyczną i szybką, błyskawiczną karierę. Przypomnę, że 8 lat temu, kiedy chciał przemawiać na konwencji Partii Demokratycznej podczas wydarzeń, gdy nominowano Ala Gore’a na kandydata w wyborach prezydenckich, nie wpuszczono go wówczas na mównicę, a dzisiaj jest prezydentem elektem. Zawdzięcza to olbrzymim talentom komunikacyjnym, świetnie przemawia, ma olbrzymią charyzmę, zgromadził kilka milionów wolontariuszy, wykorzystując do tego celu Internet, miał bardzo wiele osób, które wpłacały na jego kampanię, dzięki czemu po raz pierwszy od dawna kandydat demokratów zgromadził ponad dwa razy większe środki na kampanię wyborczą niż kandydat republikanów.

Jeśli chodzi o politykę zagraniczną Baracka Obamy, bo to nas chyba najbardziej interesuje, no to rzeczywiście jest to wielka niewiadoma. Barack Obama ma, jak się chwalił, ponad 300 doradców od spraw polityki zagranicznej, ale najważniejsze decyzje zawsze podejmuje sam prezydent, a tutaj senator Obama nie dał się jeszcze poznać swoim partnerom ze świata. Po prostu był zbyt krótko w Senacie i nie znamy tak naprawdę do końca jego poglądów.

Jest chyba jedna dobra wiadomość dla Polaków i dla Polonii związana z wyborem senatora Obamy – dzisiaj i Biały Dom, i Kongres znajdują się w jednych rękach, w rękach Partii Demokratycznej i przy skutecznym lobbingu naszego rządu i Kongresu Polonii Amerykańskiej jest większa szansa, jak sądzę, dzisiaj na zniesienie wiz dla Polaków niż gdyby ta władza była podzielona.

G.Ś.: To jest tak, że Stany Zjednoczone zwykle wyznaczają kierunek, w którym zmierza świat, tak do tej pory przynajmniej było. Czy pana zdaniem ta zmiana na stanowisku prezydenta Stanów Zjednoczonych, zmiana symboliczna, która też się wiąże jakoś ze zmianą ideologii, to jest rzeczywiście koniec tzw. neokonserwatyzmu czy neoliberalizmu, nieskrępowanej gospodarki rynkowej?

A.B.: No, z całą pewnością neokonserwatyzm będzie przeżywał w tej chwili kryzys w Stanach Zjednoczonych, a Stany Zjednoczone są kolebką tej idei. Trudno mi powiedzieć, co to będzie oznaczało dla świata. Trzeba pamiętać, że Barack Obama obiecywał na początku swojej kampanii, a szczególnie w prawyborach, szybkie wycofanie wojsk z Iraku, ale później ewoluował. I dzisiaj nie wiemy tak naprawdę, w ciągu ilu miesięcy, w ciągu jakiego czasu amerykańskie wojska znikną z Iraku. Barack Obama stanie przed tymi samymi problemami, przed którymi stała administracja George’a Busha, czyli skomplikowaną sytuacją w Afganistanie, z problemami związanymi z programem nuklearnym w Iranie. Te problemy Barack Obama będzie musiał rozwiązywać tak samo jak rozwiązywał je George Bush. Nie sądzę, żeby tutaj doszło do jakiejś radykalnej zmiany, jeśli chodzi o politykę zagraniczną.

G.Ś.: Dziękuję bardzo. Moim gościem był Adam Bielan, Prawo i Sprawiedliwość.

(J.M.)