Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
migrator migrator 19.03.2007

Nie zaprzepaśćmy tego sukcesu

To nie jest sukces PiS-u, to jest sukces Polski, tak naprawdę to jest sukces wszystkich aktywnych ludzi, a Prawo i Sprawiedliwość czyni wszystko, żeby tę koniunkturę, częściowo od nas niezależną, przecież to przyznajemy (...) nie zaprzepaścić.

Jakub Urlich: Oto nasz gość – Joachim Brudziński, Sekretarz Generalny Prawa i Sprawiedliwości. Dzień dobry.

Joachim Brudziński:
Dzień dobry.

Joanna Lichocka: Witamy pana. Po wczorajszej konwencji, jak rozumiem, z nowymi siłami, „na nowej prostej po wirażu”, jak mówił wicepremier Ludwik Dorn. Wczoraj powiedział: „Hasło naszej konwencji «Przyszłość, sukces, rozwój to jest klimat Polski, nie Ciemnogrodu, ale sukcesu, który wisi w powietrzu», to słowa Ludwika Dorna. Jaki sukces wisi w powietrzu?

J.B.:
Przede wszystkim sukces gospodarki, bo o tym tak naprawdę mówiliśmy. Niestety, część tych, którzy opisują tę nasza konwencję, nasze wczorajsze spotkanie dopatruje się głównie jakiejś rozpaczliwej próby ratowania jedności w PiS-ie. No, bzdura do potęgi, PiS ma się całkiem dobrze, a nawet jeszcze lepiej jako partia, zjednoczona i mocna. Natomiast mówiliśmy o tym, o czym bardzo trudno się doszukać czy to w mediach zarówno publicznych, jak i niepublicznych, że Polska jest dzisiaj beneficjentem olbrzymiej ilości środków unijnych, że jest olbrzymi wzrost gospodarczy, że jest stabilna złotówka, że maleje bezrobocie i to nie dlatego, że najbardziej aktywni i zdolni wyjeżdżają do pracy za granicę, tylko dlatego, że są stwarzane nowe miejsca pracy, że jest największy od 1989 roku napływ inwestycji do kraju i o tym tak naprawdę mówiliśmy.

J.L.: Tak, PiS koniunkturę ma fantastyczną, tylko nie ma projektów ustaw dotyczących na przykład wolności gospodarczych. Dlaczego do Sejmu nie trafiły jeszcze takie projekty?

J.B.:
Ale, pani redaktor, chociażby dzisiaj będzie zaprezentowany pierwszy pakiet ustawy dotyczący tzw. pakietu Kluski, który otworzy, odbiurokratyzuje, mam nadzieję, w krótkim czasie dla przedsiębiorców tę sferę legislacyjną, że będzie znacznie łatwiej prowadzić działalność gospodarczą, ale że w tym wszystkim zostaną zachowane też prawa pracownicze. Pani premier Gilowska zapowiedziała już parlamentarzystom, nie tylko naszym, ale wszystkim parlamentarzystom, wzmożoną pracę jeszcze przed urlopem, przed wakacjami, ponieważ rząd przygotował pakiet ustaw dotyczący reformy finansów publicznych. I to wszystko się dzieje, tylko dobrze byłoby, żeby w odpowiednich proporcjach to przedstawiać.

Takim niesamowitym dla mnie owocem tej wczorajszej konwencji była próba przygotowania filmu. Ten film miał siedem minut. Oczywiście, dzisiaj został okrzyknięty mianem propagandy sukcesu PiS-u. Ale jako ciekawostkę to podam, otóż osoba, która przygotowywała ten film, przejrzała ponad 180 głównych wydań Wiadomości telewizji publicznej od września do lutego i niech pani redaktor zgadnie, ile sekund w głównym wydaniu Wiadomości (sekund, nie minut) było poświęconych właśnie na tę koniunkturę gospodarczą, o której przed chwilą pani redaktor mówiła.

J.L.: Nie wiem, ale...

J.B.:
Dziewięć, dziewięć sekund. A w dwudziestu pięciu wydaniach głównych Wiadomości proszę zgadnąć, ile minut było poświęconych tzw. seksaferze.

J.L.: Nie wiem.

J.B.:
Osiemdziesiąt sześć minut. I to są te proporcje. Przy całym szacunku dla niezależnego dziennikarstwa i dla misji mediów, coś tutaj chyba jest naruszone.

J.L.: Panie pośle, ale koniunktura gospodarcza jest oczywista i nie ma co mówić codziennie o wskaźnikach, które mówią, że inflacja spada, bezrobocie spada.

J.B.:
A dla kogo jest oczywista?

J.L.: Wszyscy to wiemy.

J.B.:
Ja się cieszę, że dla pani redaktor jest oczywiste, ale proszę posłuchać...

J.L.: A chciałby, żeby Wiadomości codziennie to powtarzały?

J.B.:
Ale nie, ja chciałbym, żeby w odpowiedniej proporcji to wszystko było pokazywane. Nie w kategoriach propagandy sukcesu PiS-u, bo to nie jest sukces PiS-u, to jest sukces Polski, tak naprawdę to jest sukces wszystkich aktywnych ludzi, a Prawo i Sprawiedliwość czyni wszystko, żeby tę koniunkturę, częściowo od nas niezależną, przecież to przyznajemy, że to jest sukces przede wszystkim aktywności Polaków i tej sytuacji politycznej, gospodarczej, w jakiej w tej chwili się znajdujemy, nie zaprzepaścić. A obraz rysowany przez opozycję, przez część mediów jest taki, że stoimy nad krawędzią jakiejś przepaści, że za chwilę spotka Polskę jakaś niesamowita katastrofa, nie jest to prawdziwy obraz.

J.L.: A czy przypadkiem to, że mamy taką koniunkturę nie jest też jakąś zasługą poprzednich rządów?

J.B.:
Oczywiście, jest to jakiś ciąg i była o tym mowa również...

J.L.: O tym PiS nie mówił.

J.B.:
Nie, mówiliśmy o tym i o tym mówił pan premier Dorn na wczorajszej konferencji. Natomiast jeżeli po dwóch latach ja słyszę, że autorem dzisiejszego sukcesu, koniunktury gospodarczej jest pan Leszek Miller czy pan Jacek Piechota... Ja jestem w ogóle posłem ze Szczecina, jak słyszę dzisiaj, że zawdzięczamy chociażby Gazoport w Świnoujściu działaniom Jacka Piechoty, który – przypomnę – jako minister rządu Leszka Millera doprowadził do zaprzestania budowy gazociągu norweskiego, no to zastanawiam się, skąd w tych ludziach takie pokłady zakłamania, a skąd wśród dziennikarzy taka krótka pamięć? Jeżeli ktoś dzisiaj próbuje powiedzieć, że obecna koniunktura gospodarcza to sukces rządów Leszka Millera czy Marka Belki, no to na Boga, jest tutaj pewnego rodzaju, powiedziałbym, niedoprecyzowanie, a nawet więcej – duże kłamstwo.

J.L.: Nie jest ich zasługą ten wzrost gospodarczy?

J.B.:
Pani redaktor, ten wzrost gospodarczy jest przede wszystkim zasługą aktywnych Polaków, ludzi, którzy nie boją się podejmować wyzwań, którzy nie boją się stawać do konkurencji. Dla mnie taka oto informacja, że w Tokio nasi informatycy, młodzi studenci informatycy wygrywają prestiżowe konkursy pokazuje, że to jest obszar, który należy otworzyć, na których tak naprawdę należy się otworzyć.

I abstrahując od tego, co dobrego zrobił, bo trudno mówić tylko, że były decyzje podejmowane złe po 1989 roku przez kolejne rządy Jarosława Kaczyńskiego, wcześniej Kazimierza Marcinkiewicza, jest tym rządem, który po raz pierwszy po 1989 roku ma spójną koncepcję budowy polskiej gospodarki, że nie ma tutaj pewnego rodzaju rozchwiania pomiędzy poszczególnymi resortami, że nie ma baronatów poszczególnych ministerstw, że jest próba złapania tego procesu, jakim jest rządzenie państwem, w karby podporządkowania jednej konkretnej wizji. I tą wizją jest dla nas przyszłość, rozwój, sukces, bo my chcemy sukcesu Polski.

J.L.: Komentatorzy, którzy przyglądali się wczorajszej konwencji, tacy jak Piotr Zaręba, mówią, że podobne zapowiedzi słyszeli rok temu, o podobnym otwarciu, o podobnym impecie, który ma budować Polskę. Od roku niewiele się zmieniło. Nie przekuwacie tego w konkrety, tych zapowiedzi. Już nie chcę mówić o trzech milionach mieszkań.

J.B.:
Ale jeżeli pani redaktor, przy całym szacunku, kiedykolwiek zakładała w dobrej, jak mniemam, wierze, że my mówiliśmy o trzech milionach mieszkań, że je wybudujemy w ciągu roku, no to być może pani źle nas zrozumiała.

J.L.: Ale mijają dwa lata i dopiero, jak premier zapowiada, latem ma być przedstawiony program, który umożliwi budowanie tych mieszkań. Po dwóch latach rządów.

J.B.:
Dobrze, pani redaktor, ale myśmy weszli w konkretną rzeczywistość prawną, legislacyjną, weszliśmy w rzeczywistość bardzo trudną...

J.L.: Dwa lata trzeba pisać projekt?

J.B.:
Jeżeli pani pozwoli, to myśmy mówiąc o tym, liczyliśmy na to, że będziemy mogli realizować nasz program przy stabilnej większości, liczyliśmy na to, że będzie rząd Prawa i Sprawiedliwości i Platformy Obywatelskiej, liczyliśmy na to, że chociażby te zapowiedzi, które zostały przedstawione przez Jana Rokitę, z którymi my się w większości zgadzamy, tylko nie mamy większości konstytucyjnej do pewnych zmian, uda nam się wspólnie przeprowadzić.

Dzisiaj jesteśmy w trudnej koalicji. Za budownictwo odpowiada nasz koalicjant (wcześniej pan minister Jaszczak, dzisiaj pan minister Aumiller) i pewne rzeczy musimy w ramach koalicji negocjować czy nawet wymuszać. I to jest rzeczywiście tak, że mijają dwa lata, tylko my konsekwentnie doprowadzimy do tego, że młode, średnio zarabiające małżeństwa czy osoby samotne będą mogły pozyskać przede wszystkim kredyt na to mieszkanie, o którym mówimy, a przede wszystkim doprowadzimy ustawowo do tego, że pozyskamy tereny pod tanie budownictwo, bo dzisiaj tak naprawdę toczy się walka między pewnego rodzaju, wyświechtane słowo, ale z układem czy lobby deweloperskim, który sztucznie pompuje ceny mieszkań. Bo jeżeli dla przeciętnego Polaka informacja czy oto taka sytuacja, że cena metra kwadratowego mieszkania w Warszawie przekracza już dziesięć tysięcy złotych, to pomimo tego sukcesu gospodarczego, wzrostu płac jest to cena kosmiczna. Jeżeli w miastach typu Szczecin, Wrocław, Poznań cena metra kwadratowego mieszkania przekracza pięć tysięcy złotych, dochodzi do dziesięciu tysięcy, to kogo na to mieszkanie tak naprawdę stać? Czy rzeczywiście jest taka koniunktura?

My uważamy, że w dużym stopniu jest to efekt sztucznego zawyżania cen i blokowania tej możliwości taniego budowania przez deweloperów, którzy na wejściu Polski do Unii Europejskiej zbijają niesamowite pieniądze poprzez zawyżenie cen nieruchomości, poprzez zawyżenie cen gruntów. Jest masa niewykorzystanego terenu, mówimy o tym, będzie próba wykorzystania tych terenów dla poszczególnych miast, chociażby z Agencji Mienia Wojskowego, i my z tego zobowiązania na pewno się rozliczymy. To nie jest tak, że nic nie robimy.

Natomiast wracając do pani pytania o opinię czy komentarz pana Piotra Zaręby, no to taka rola komentatora. Ja wolę czytać takie komentarze, bo one nas mobilizują, one są prawdziwe przede wszystkim, od komentarzy chociażby w dzisiejszej Gazecie Wyborczej, gdzie najpierw zarzuca się nam, że PiS jest partią wodzowską, później z satysfakcją się stwierdza, że w ramach procesów demokratycznych, wewnątrzpartyjnych kandydaci nie uzyskali 90% głosów, stwierdza się, że przyjechało ponad trzy tysiące delegatów, ale zaraz się dopisuje, że to jest owocem tego, że szefowie regionalni dostali burę, bo poprzednio było ich mniej. No, głupoty do potęgi.

J.L.: Pan atakuje teraz Gazetę Wyborczą...

J.B.:
Nie atakuję...

J.L.: ...a przecież Ludwik Dorn powiedział wczoraj: „Przeciwników i rywali PiS zalać oceanem dobrej woli”.

J.B.:
Toteż próbuję zalać oceanem zdrowego rozsądku tych, którzy takie głupoty wypisują.

J.L.: „Kto nie jest przeciw nam, jest z nami. Nawet ci, co są przeciw nam, są z nami, tylko jeszcze o tym nie wiedzą” – to też Ludwik Dorn. Jak to rozumieć?

J.B.:
Należy to rozumieć ni mniej, ni więcej, tylko w taki oto sposób, że ci, którzy dzisiaj jeżeli czynią to w dobrej wierze, rzucają kłody pod nogi temu rządowi, temu premierowi, tym ministrom, być może pójdą po ten rozum do głowy i zrozumieją, że warto być krytycznym, warto krytycznie opisywać rzeczywistość, ale interes Polski wymaga, żeby nie doprowadzać do destrukcji i przeszkadzać tam, gdzie przeszkadzać nie wolno, bo chociażby takie tematy, jak absorpcja środków unijnych, jak budowa autostrad, jak to wszystko, przed czym dzisiaj Polska stoi, a stoi tak naprawdę przed niesamowitym wzrostem cywilizacyjnym, nie należy temu przeszkadzać. I priorytetem, o którym mówił Jarosław Kaczyński dla tego rządu jest przede wszystkim maksymalizacja wykorzystania środków unijnych.

J.L.: Konwencja była próbą odbudowy społecznego poparcia – mówią komentatorzy i politolodzy – ale też próbą odwrócenia uwagi od bieżących sporów. Mowa, oczywiście, o sporach wokół nowelizacji Konstytucji dotyczącej zapisów antyaborcyjnych. Czemu nie było na konwencji marszałka Marka Jurka, który opowiada się za wzmocnieniem ochrony życia poczętego?

J.B.:
Za ochroną życia poczętego nie opowiada się tylko marszałek Jurek, tylko opowiada się zdecydowana większość, jeżeli nie wszyscy parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości. Myśmy szli do tych wyborów nie jako formacja polityczna, jako ludzie o pewnym ukształtowanym sumieniu i pewnej wizji państwa, wizji człowieka, wizji godności człowieka i opowiadaliśmy się za ochroną życia poczętego. I to nie jest spór pomiędzy tymi, którzy uważają, że życie należy chronić, a tymi, którzy uważają, że życia nie należy chronić.

J.L.: Ale czy to oznacza, że należy zmieniać Konstytucję?

J.B.:
Jeżeli jest szansa, aby w Konstytucji wprowadzić takie zmiany, które umocnią obecnie obowiązującą ustawę, to tak, bo jest to ustawa kompromisowa, jest to ustawa, która w sposób ewidentny życie chroni. I nie ma sporów w PiS-ie pomiędzy tymi, którzy – tak jak pani redaktor mówi – są za ochroną życia, a tymi, którzy za tą ochroną nie są, bo z tego, co ja wiem...

J.L.: Ale przecież jest spór między poparcie artykułu 30 lub poparciem artykułu 38, propozycja zmiany artykułu 38 będzie prowadzić do zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej i na tym tle jest w PiS-ie i w całej koalicji konflikt.

J.B.:
Nie, nie ma konfliktu, pani redaktor, jest tylko...

J.L.: LPR opowiada się za zmianą artykułu 38, część PiS-u za artykułem 30, a część chciałoby zmienić 38.

J.B.:
Nie, pani redaktor, sprecyzujmy. Otóż artykuł 30 Konstytucji, jeżeli zostanie zmieniony w takim kształcie, w jakim został zapoponowany przez PiS, został zaproponowany, chcę przypomnieć, przez Marka Jurka, i tutaj jest pełna zgoda pomiędzy Markiem Jurkiem, Jarosławem Kaczyńskim i każdym członkiem PiS-u czy członkiem klubu parlamentarnego PiS-u, że ten zapis powinien w Konstytucji się znaleźć. Jest jeden problem dotyczący artykułu 38, jest to wniosek mniejszości zgłoszony przez pana posła Mańkę i w naszym głębokim przekonaniu jest to próba cynicznego spolaryzowania sceny politycznej i powrotu do wojny aborcyjnej, do wojny pomiędzy dwoma skrajnymi środowiskami – z jednej strony środowiskami feministycznymi, aborcjonistycznymi, a z drugiej strony umownie przedstawię to, hasłem Wszechpolaków. I tu jest bardzo duże niebezpieczeństwo.

My chcemy w polityce kierować się nie tylko doraźnym, partykularnym interesem partii, ale ja osobiście uważam, że takie słowa, jak rozwaga, jak odpowiedzialność są niesamowicie ważne. I chcemy jako klub zjednoczony, nie ma tu żadnego konfliktu między nami, doprowadzić do tego, żeby ochrona życia poczętego była zapisana w Konstytucji, ale w taki sposób, żeby nie rozbijać obecnie obowiązującej ustawy, która jest ustawą...

J.L.: Reakcją na to będzie wniosek SLD o referendum w tej sprawie.

J.B.:
I właśnie o tym mowa, do tego zmierzam. Odpowiedzialność i rozwaga podpowiada nam, żeby nie dać możliwości lewicy, która tak naprawdę od początku była przeciwna obecnie obowiązującej ustawie, nie dać tej możliwości. Za chwilę w tym studio będzie gościł, jak usłyszałem...

J.L.: Jerzy Szmajdziński.

J.B.:
...poseł Szmajdziński i na pewno będzie przekonywał panią redaktor i radiosłuchaczy, że ustawę należy zliberalizować, że doprowadzą do referendum. I to jest to niebezpieczeństwo, przed którym my przestrzegamy również naszych koalicjantów z Ligi Polskich Rodzin.

J.L.: Może trzeba było tego tematu nie wywoływać.

J.B.:
Pełna zgoda, ale na pewno warto życie poczęte chronić. I Prawo i Sprawiedliwość dołoży wszelkich starań, żeby ta obecnie obowiązująca ustawa znalazła swoje umocnienie w Konstytucji.

J.L.: Dziękuję bardzo. Gościem Sygnałów Dnia był Joachim Brudziński, Sekretarz Generalny Prawa i Sprawiedliwości.

J.B.:
Dziękuję bardzo.

J.M.