Jego zadłużenie przekracza 100 mln złotych, kwota ta powiększa się o blisko dwa tysiące dziennie. Wszystko zaczęło się pod koniec lach 90., gdy postanowił rozpocząć działalność biznesową. Odszedł wówczas z przedsiębiorstwa sprzedającej samochody, gdzie był nagradzanym pracownikiem. Powstała firma miała się zajmować gospodarką odpadami. Wtedy pojawili się koledzy, którzy zamiast pomagać w nowej działalności, bez jego wiedzy wykorzystywali dokumenty firmowe i pieczątki, wystawiając faktury in blanco. – Zorientowałem się po pół roku, zacząłem się bać, chciałem się wycofać – opowiada gość Michała Olszańskiego.
Wszystkie audycje z cyklu "Godzina prawdy" znajdziesz TU<<<
W 2001 roku Urząd Kontroli Skarbowej poprosił o wyjaśnienia. – Początkowo się ucieszyłem, że teraz się wszystko wyjaśni, bo przez powstałe zamieszanie nie płaciłem podatku - wspomina. Urząd Podatkowy na podstawie zeznań i faktur wylicza, że Zbigniew Borowski jest mu winny 35 mln zł. Jednocześnie toczy się postępowanie karne. - Aresztowano mnie na miesiąc za lewe faktury i oskarżony o próbę wyłudzenia milionów – opowiada gość "Godziny prawdy".
W 2009 roku przyszło wezwania na rozprawę. -Sąd skazał mnie ze malwersacje na 3,5 roku więzienia w zawieszeniu na 5 lata, a także nakazał mi i 8 innym osobom, których nie zmam, zapłatę 32 mln złotych, mimo że nie mam już nic … Nie przeraża mnie już sąd. Po mojej eksmisji, co mi mogą zrobić? Zamkną mnie w więzieniu? Będzie mi tam jak w raju. Teraz sam nie mam jak się ogrzać, ubrać… - mówi Zbigniew Borowski.
Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!
"Godzina prawdy" na antenie Trójki w każdy piątek w samo południe. Zapraszamy!