Specjalista od Indian, tropikalnej puszczy i gołych stóp tym razem zostawia bujne lasy i żar tropików na rzecz szarości i monotonii amerykańskiej prerii gdzieś przy granicy z Meksykiem. Wojciech Cejrowski zawsze marzył o życiu kowboja na Dzikim Zachodzie. To marzenie próbował realizować w młodości podczas swojej włóczęgi po Stanach Zjednoczonych.
Kowbojem był też w Polsce, gdy w stroju adekwatnym do stworzonej przez siebie postaci uderzał masywnym kubkiem w blat stołu. Czegoś jednak brakowało. Konkretnego miejsca gdzieś na pustkowiach surowej prerii, gdzie na jego własnym ranczu stoi jego własny dom, a godziny mijają w rytmie prostych czynności. Teraz takie miejsce już jest.
Typowy krajobraz Arizony, fot. Wojciech Cejrowski
- Mój "domek na prerii" ma prostą konstrukcję na planie prostokąta. W środku jest jedna duża izba z kilkoma szafami i piecem w środku, bo w nocy robi się tu na prawdę zimno - opowiadał gość Pawła Drozda i dodaje, że spotkanie z tornadem raczej nie skończyłoby się dla tej konstrukcji dobrze.
Preria na Arizonie, fot. Wojciech Cejrowski
Okazuje się, że na prerii Wojciech Cejrowski szuka tego samego, co w tropikalnej dżungli - ciszy i samotności. - Warto czasem pobyć w spokoju z samym sobą. Gdy nie ma o czym myśleć, do głowy zaczynają przychodzić świetne pomysły - wyjaśnił. A gdy naprawdę brakuje mu towarzystwa, nawiązuje bliższe kontakty z kojotami. Unika natomiast spotkań z mięsożernymi pszczołami i grzechotnikami, których jad może zabić w kilka minut.
Nie pomoże nawet broń, której Cejrowski ma w domu aż cztery sztuki. - Wybrał je dla mnie sam szeryf, gdy zapytałem go o sens zainstalowania w moim domku alarmu - opowiadał. - W małych miejscowościach to osoba ważniejsza nawet od burmistrza. Szeryf wybierany jest w powszechnych wyborach. Nie może być więc ani za miękki, ani za twardy, bo inaczej nie doczeka się reelekcji. Nie musi nawet przestrzegać prawa. Musi po prostu być skuteczny - podkreślił.
Słynne niebo nad Arizoną, fot. Wojciech Cejrowski
Południowa "wolność" szczególnie przypadła do gustu polskiemu podróżnikowi. - Gdy zapytałem sąsiada, czy wolno mi ściąć drzewo stojące na mojej ziemi, w ogóle mnie nie zrozumiał. I nie chciał uwierzyć, że w Polsce wymaga to zgody lokalnych władz - wspominał.
Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.
Audycja "Do południa" na antenie Trójki od poniedziałku do czwartku od godz. 9.05 do 12.00.
(mm/mk)