Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Martin Ruszkiewicz 17.07.2014

Palenie papierosów w pracy, czyli minuty puszczone z dymem

Terapia grupowa, dodatki motywacyjne, praca po godzinach - sposoby na odzwyczajenie pracownika od palenia są różne. Coraz częściej sięgają po nie pracodawcy, którzy z dużą dokładnością liczą straty spowodowane przez pracowników puszczających nałogowo dymka w pracy.
Palenie papierosów w pracy, czyli minuty puszczone z dymemGlow Images/East News

40 minut - tyle średnio podczas 8-godzinnego dnia pracy zajmują pracownikowi przerwy na papierosa, wynika z danych kampanii "Nie rzucaj, bo wróci". To oznacza 20 dni w roku puszczonych z dymem. Straty z jednego palacza w firmie mogą sięgać kilku tysięcy złotych.

Swoich pracowników z palenia rozlicza m.in. Urząd Marszałkowski Województwa Mazowieckiego. - Poprosiliśmy swoich pracowników o to, aby zadeklarowali czy palą papierosy, a jeśli tak, to ile czasu potrzebują dziennie, by to robić. Następnie chcieliśmy, aby zadeklarowali, czy wolą ten czas odpracować, czy też wolą potrącenie z wynagrodzenia - tłumaczyła Marta Milewska, rzeczniczka urzędu.

- Jesteśmy instytucją publiczną, a nie prywatnym przedsiębiorcą, funkcjonujemy w oparciu o środki publiczne i nie wyobrażamy sobie, żeby z tych pieniędzy podatników opłacać czas przepalony, a nie przepracowany przez pracowników - dodała rozmówczyni radiowej Jedynki.

W efekcie kilkunastu urzędników odpracowuje czas spędzony na papierosie. Żaden z nich nie zgodził się na potrącenie z pensji. - Te osoby albo przychodzą do pracy wcześniej, albo po prostu zostają dłużej - mówiła Milewska.

Mirosław Błach, dyrektor biura "Błach Kancelaria Prawna", wyjaśnił, że pracodawca ma prawo wprowadzić zakaz palenia na terenie zakładu pracy oraz regulować wysokość wynagrodzenia według swojego uznania.

- To nie jest dyskryminacja, że mamy trzech murarzy i każdy ma inną pensję. Jeden kładzie szybko cegły, drugi kładzie kiepsko cegły, a trzeci dopiero uczy się te cegły kłaść. To pracodawca ocenia, ile warta jest praca danego pracownika i to pracownik decyduje się, czy za to wynagrodzenie gotów jest tę pracę wykonywać - podkreślił Błach.

Na inny sposób wpadła firma Benefit Systems, która zorganizowała swoim pracownikom... terapię. - Chcieliśmy, żeby nasi pracownicy byli zdrowi i jak najbardziej efektywni. Były trzy sesje, łącznie udział wzięło 10 osób i skuteczność była 70 procent. Ja również brałam w tym udział - tłumaczyła Katarzyna Czapiewska z Benefit Systems.

Relację przygotował Krzysztof Horwat.

mr/ag