Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Andrzej Gralewski 28.06.2010

Prezes nie miał zęba

Zdaniem sztabu Bronisława Komorowskiego, to on jest zwycięzcą wczorajszej debaty.

Prezes Kaczyński nie miał zęba - mówi w "Sygnałach Dnia" rzeczniczka sztabu kandydata PO Małgorzata Kidawa-Błońska. Jej zdaniem, Bronisław Komorowski wczorajszą debatą chciał przekonać niezdecydowanych, aby poszli do urn wyborczych.

Rzeczniczka sztabu Bronisława Komorowskiego uważa, że we wczorajszej debacie Komorowski był lepszy zwłaszcza jesli chodzi o tematy poświęcone polityce zagranicznej i bezpieczeństwa.

Małgorzata Kidawa-Błońska powiedziała, że występ Jarosława Kaczyńskiego był tym razem pozbawiony "zęba". Dodała również, że obydwaj politycy wykazali się jednak wiedzą na liczne tematy.

W jej ocenie bardzo ważne okazało się zapewnienie Bronisława Komorowskiego o pełnej współpracy prezydenta z rządem dla dobra kraju. Kidawa-Błońska zaznaczyła, że tego typu zapewnienia wpisują się w filozofię jej ugrupowania.

Rozmówczyni Jedynki przyznała, że nie są jeszcze ustalone szczegóły drugiej debaty, która odbędzie się w środę. - Cały czas pracują nad tym sztaby - powiedziała Kidawa-Błońska. Nie można wykluczyć wprowadzenia formy wymiany zdań między kandydatami, jednak w tej sprawie żadne postanowienia jeszcze nie zapadły. Kidawa - Błońska liczy, że debaty pozwolą niezdecydowanym wyborcom na podjęcie decyzji i pójście do urn wyborczych.

Przeczytaj >>> Kto wygrał debatę?

(ag)

''

Krzysztof Grzesiowski: Pani poseł Małgorzata Kidawa-Błońska, rzecznik sztabu wyborczego Bronisława Komorowskiego, gość Sygnałów. Dzień dobry, pani poseł, witamy.

Małgorzata Kidawa-Błońska: Witam.

K.G.: Właściwie to pytanie powinienem zadać, ale obawiam się, że odpowiedź znam, zresztą nie tylko ja, ale i nasi słuchacze. Krótko mówiąc: który z kandydatów był lepszy podczas wczorajszej debaty?

M.K.-B.: I to nie dlatego, że pracuję w sztabie Bronisława Komorowskiego, bardzo wyraźnie Bronisław Komorowski pokazał wczoraj, że był zdecydowanie lepszy w tej debacie, szczególnie w tym bloku tematycznym dotyczącym polityki zagranicznej, bezpieczeństwa państwa. Tutaj ta różnica między kandydatami już była naprawdę bardzo wyraźna, bo Komorowski w każdym z tym bloków dokładnie wie, jaką ma wizję swojej prezydentury, wie, jak pewne trudne problemy rozwiązywać i mówił konkretnie o pewnych danych. To nie było takie bardzo luźne mówienie, co chciałbym zrobić, że jest jakiś... No, prezes Kaczyński tak bardzo na okrągło wczoraj mówił, nie miał tego swojego zęba, który miał zawsze.

K.G.: A czego pani zabrakło w występie w występie, nazwijmy to tak, Bronisława Komorowskiego?

M.K.-B.: Nie wiem, czy mi czegoś zabrakło. To była pierwsza debata między dwoma kandydatami. Trochę zaskoczyły mnie pytania, bo... Znaczy to były takie pytania, jakich wszyscy mogliśmy się spodziewać, tutaj nie było żadnego nowego pytania czy nowego problemu, o którym byśmy w czasie całej tej kampanii nie mówili, bo właściwie panie dziennikarki powtarzały te pytania, które ciągle przechodzą przez media w innych rozmowach, w innych stacjach czy w innych telewizjach, więc tutaj nie było zaskoczenia, że jest jakiś nowy obszar, nawet w tych bardzo szerokich blokach znaleziony, bo te bloki były bardzo szerokie. Właściwie w takich blokach tematycznych mogły się inne pytania znaleźć.

K.G.: A czy nie odniosła pani wrażenia, że oto debatowali ze sobą wczoraj dwaj panowie, którzy w najbliższych wyborach mają ewentualnie zostać premierami rządu Rzeczpospolitej?

M.K.-B.: Znaczy w ogóle...

K.G.: Bo ja sobie nawet tak spojrzałem do Konstytucji, rozdział „Prezydent” i oto dowiadujemy się, że prezydent Rzeczpospolitej jest reprezentantem państwa w stosunkach zewnętrznych i jest najwyższym zwierzchnikiem Sił Zbrojnych Rzeczpospolitej Polskiej. W związku z tym co mają do tego na przykład dopłaty dla rolników...?

M.K.-B.: Ale w ogóle ta kampania i sposób pytania kandydatów na prezydenta o bardzo szczegółowe rzeczy, to rzeczywiście ma pan rację, to tak, gdybyśmy pytali szefa partii, który startuje do wyborów parlamentarnych i rzeczywiście powinien posiadać taką wiedzą, jak posiada premier. Oczywiście to dobrze, że kandydaci na fotel prezydenta tę wiedzę posiadają, ale ta debata powinna być... właśnie dotyczyć tych działów, które rzeczywiście bezpośrednio będą podlegały prezydentowi. Ale tutaj wykazali się wiedzą, marszałek Komorowski, że jednak na te tematy ma dużo do powiedzenia, ale rzeczywiście szczegółowe dopłaty rolnictwa czy bardzo szczegółowa reforma służby zdrowia, czy bardzo szczegółowe rozwiązania w edukacji to jest domena jednak premiera i ministrów.

K.G.: No bo wyobraźmy sobie, że prezydent jest z partii X, a rządzi partia Y, no to wtedy prezydent bez względu na to, jakie będzie miał swoje poglądy i zapatrywania, o nic nie zrobi.

M.K.-B.: No jak to nie?

K.G.: To parlament decyduje, on może najwyżej postawić weto...

M.K.-B.: No może...

K.G.: ...ale jeśli nie ma takiej przewagi głosowej w parlamencie jako jego partia, jako opozycja, no to nic nie zrobi.

M.K.-B.: No ale ma obszary za... Ale zawsze weto prezydenta pokazuje, że ma inne zdanie. Czasami to weto może być szczęśliwie takim sygnałem, czerwoną lampką, że tutaj mamy problem, ale czasami może blokować rozwój kraju i może blokować reformy, jeżeli nie ma tej dobrej współpracy. Ona jest rzeczywiście ta sytuacja trudna w tej współpracy prezydenta z premierem, z parlamentem, ale kiedyś przyjęliśmy takie założenia, że tak to powinno u nas wyglądać. I jeżeli jest dobra współpraca, może to dobrze działać.

K.G.: Bronisław Komorowski mówił o stabilnej współpracy prezydent–rząd przez najbliższych kilka lat...

M.K.-B.: No to by było świetnie.

K.G.: No tak, tylko musimy pamiętać o tym, że w przyszłym roku mamy wybory parlamentarne.

M.K.-B.: Mamy wybory parlamentarne i to – jak słusznie powiedział Bronisław Komorowski – te 500 dni to będzie taki sprawdzian, czy potrafimy wykorzystać tę szansę, czy potrafimy dobrze działać w takiej sytuacji, że teraz już nie będzie wykrętów, że czegoś nie można zrobić. Jeżeli ta współpraca będzie dobra, więc te 500 dni może być bardzo ważne dla naszego kraju.

K.G.: Pani poseł, a czego pani zabrakło podczas tej wczorajszej debaty? Już nie pytam o wypowiedzi i wystąpienia poszczególnych kandydatów, tak od strony technicznej. Myślę, że dla większości widzów, słuchaczy, bo przecież transmitowaliśmy tę debatę w naszym programie, brakowało takiego bezpośredniego starcia, zostańmy przy takim słowie, w końcu skoro debata, różnica poglądów, no to panowie powinni się jednak trochę pokłócić.

M.K.-B.: No, tutaj mam nadzieję, że druga debata będzie wyglądała trochę inaczej. To była pierwsza, tak uzgodniły sztaby na pierwszym spotkaniu, zresztą w Dzień Ojca, i tak ta debata wyglądała.

K.G.: Czyli rozumiem, że podczas drugiej panowie mogą ze sobą podyskutować, pozadawać pytania?

M.K.-B.: Znaczy jeszcze nie jest ustalone, jeszcze nie jest ustalone, jak ta debata będzie wyglądała, gdzie będzie. To jest to, co teraz powinni szefowie sztabu zrobić. Oglądaliśmy tę debatę, trzeba usiąść do stołu i powiedzieć, jak chcemy, żeby wyglądała nowa debata.

K.G.: Trochę mało czasu, bo to w środę ma być.

M.K.-B.: Wtedy ustalaliśmy też trzy dni przed, to jest jeszcze czasu bardzo dużo, kiedy wiemy, czego chcemy.

K.G.: A jak w ogóle w przypadku Bronisława Komorowskiego będą wyglądały te ostatnie dni kampanii poza środową debatą?

M.K.-B.: Bardzo pracowite. Dzisiaj marszałek wyjeżdża na tereny województwa łódzkiego, będzie w Łodzi, będzie w Sieradzu, jutro Zagłębie, czyli cały dzień w trasie, w Polsce, czyli bardzo pracowity dzień. Zresztą teraz do końca właściwie bardzo dużo jeżdżenia po Polsce, bo to się sprawdza w tej kampanii, że bezpośredni kontakt z wyborcą. Trochę inna jest ta kampania niż wszystkie poprzednie, bo dawniej było więcej bilboardów, więcej klipów wyborczych, więcej takiego zewnętrznego (...), teraz w tej kampanii to nie tylko Platforma, ale zauważyłam, że wszystkie... wszyscy kandydaci postawili jednak na ten bezpośredni kontakt. I wydaje mi się, że to jest jednak dobrze, bo to zupełnie inaczej rozmawia się z wyborcami.

K.G.: Uczą się od Grzegorza Napieralskiego?

M.K.-B.: Może uczą się od tego, co robiono w Anglii, co robiono w Stanach Zjednoczonych, tam kandydat na prezydenta jeździ, jeździ, spotyka się. Fakt, że kampania jest zdecydowanie dłuższa i ma szansy na tych spotkań zdecydowanie więcej.

K.G.: A wczoraj Bronisław Komorowski kogo chciał do siebie przekonać poza tymi, którzy już są przekonani?

M.K.-B.: Przede wszystkim tych, którzy nie wiedzą, czy chcą jeszcze pójść głosować, bo przecież ja przypominam, że ciągle ta grupa osób, która została w domu, jest bardzo duża, to jest prawie połowa Polaków, którzy nie poszli głosować, to na pewno do tej grupy. I do tych wszystkich, którzy chcą... mieli swojego kandydata w I turze, a chcieliby pójść głosować i szukają jakiegoś punktu zaczepienia w programach czy w założeniach wizji prezydentury u obu tych kandydatów i jakiegoś punktu, który był dla nich takich dobrym odniesieniem, że nie mam swojego, ale może ten kandydat w tym czy w takim punkcie jest mi bliski.

K.G.: Dosyć ciekawie wypadła wczoraj kwestia związana z katastrofą smoleńską. Czy może odniosła pani takie wrażenie, że obaj panowie, pozostając oczywiście przy swoich przekonaniach, jakby nie bardzo chcieli o tym mówić w takim kontekście właśnie...

M.K.-B.: No ale jak...

K.G.: ...walki wyborczej.

M.K.-B.: No i całe szczęście, bo to nie jest temat do prowadzenia... w ogóle do używania w kampanii wyborczej. To pytanie też było takie dosyć zaskakujące, że kandydatów pytają się, co dalej. Trwa śledztwo...

K.G.: Czy polskie władze zachowują się prawidłowo w śledztwie, pytanie było dosyć proste.

M.K.-B.: Tak, trwa śledztwo, trwa śledztwo, śledztwo nie jest zakończone, są prowadzone dwa równolegle śledztwa i tutaj dopóki nie ma wyników tego śledztwa, powinniśmy cierpliwie czekać. Zresztą słusznie powiedział marszałek Komorowski, że ze strony Polski naprawdę jest pełna, wielka staranność i żeby to śledztwo było bardzo dobrze prowadzone.

K.G.: Ta pierwsza debata, no, tak jak możemy dzisiaj w gazetach przeczytać, tak na dobrą sprawę nie wskazała zwycięzcy niedzielnych wyborów, mamy drugą. Czy sądzi pani, że może dojść do takiego jednoznacznego określenia swoich preferencji wyborczych na podstawie takiego pojedynku?

M.K.-B.: To jest za mało debata. Oczywiście jest jakimś wskaźnikiem, ale to jest za mało. Poza tym jednak to nie jest tak, że to są kandydaci, których wyborcy nie znają, że nagle w tej debacie poznają zupełnie nowego człowieka. Jednak znają obu polityków i to od wielu lat, wiedzieli ich w różnych sytuacjach, pamiętają, jak wypełniali urzędy, na których byli. Więc to jest taka już wiedza ugruntowana. Ta debata może być tylko taką przyprawą, takim smakiem do podjęcia decyzji.

K.G.: Nie padło wczoraj pytanie o parytety, ale jeśli my, dziennikarze płci męskiej oglądaliśmy wczoraj tę debatę, to odnosimy wrażenie, że ta sprawa została już załatwiona – rządzą panie w środowisku dziennikarskim.

M.K.-B.: Znaczy mam nadzieję, że w tej sytuacji, żeby właśnie pokazać, że istnieją parytety, drugą debatę powinni prowadzić sami panowie. Wtedy byśmy mogli powiedzieć, że parytety zostały przeprowadzone w sposób wspaniały, przynajmniej w debacie.

K.G.: Zawsze możemy sytuację odwrócić: oto dwie panie kandydują na funkcję prezydenta, a wtedy pytają panowie.

M.K.-B.: No, też tak może być.

K.G.: Może tak być?

M.K.-B.: Może. [śmiech]

K.G.: Zobaczymy za pięć lat. Dziękuję bardzo. Pani poseł Małgorzata Kidawa-Błońska, rzecznik sztabu wyborczego Bronisława Komorowskiego, nasz gość.

(J.M.)