Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Andrzej Gralewski 05.07.2010

Platformie będzie trudniej rządzić

Paradoksalnie, po wygraniu wyborów prezydenckich PO będzie trudniej rządzić, bo trzeba będzie wziąć się do roboty.

- Trzeba będzie zacząć realizować wszystkie obietnice wyborcze, zarówno Komorowskiego, jak i zapowiedzi Platformy Obywatelskiej sprzed trzech lat - ocenia w "Sygnałach Dnia" profesor Henryk Domański, politolog z Instytutu Socjologii i Filozofii PAN. Jego zdaniem, decydujące znaczenie będzie miał okres najbliższych kilkunastu miesięcy do wyborów parlamentarnych, kiedy PiS i Jarosław Kaczyński są w dobrej sytuacji wyjściowej. PiS ustawia się w sytuacji recenzenta.

Politolog uważa, że Platforma nie ma wyjścia i będzie musiała reformować Polskę, a reformy będą bolesne. - To z kolei będzie miało wpływ na preferencje wyborcze i stosunek społeczeństwa do Platformy - zauważa profesor. Jego zdaniem, sytuacja dla PO nie jest dobra, bo trzeba będzie podjąć decyzje w sprawie KRUS, czego w kampanii Komorowski się wyparł, wzrosną nierówności społeczne i różnice między biednymi i bogatymi.

Henryk Domański uważa, że wszystkie przedwyborcze prognozy się sprawdziły. Komorowski wygrał, ale nieznacznie. Zaskoczeniem może być wysoka, jak na polskie warunki frekwencja. Profesor przewiduje, że Jarosław Kaczyński będzie po wyborach kontynuował swą strategię zmiany wizerunku. - Bo ta strategia się sprawdziła - mówi gość "Sygnałów Dnia". W opinii politologa, nie dojdzie do sojuszu SLD i Platformy. Bo SLD nie będzie chciał brać na swe barki odpowiedzialności za wprowadzane reformy.

(ag)

''

Henryk Szrubarz: Profesor Henryk Domański, socjolog. Dzień dobry.

Prof. Henryk Domański: Dzień dobry.

H.S.: Emocje nocy wyborczej już mamy za sobą, chociaż te emocje jeszcze do końca nie opadły. Możemy już z całą pewnością powiedzieć, że prezydentem zostanie Bronisław Komorowski?

H.D.: Chyba tak, chyba to się już nie odwróci. Zresztą takie były chyba oczekiwania większości społeczeństwa, nawet tych, którzy zagłosowali na Jarosława Kaczyńskiego, że większe szanse miał jednak Komorowski, jednak Kaczyński miał ten bardziej negatywny elektorat, no i te wszystkie inne... zarówno notowania Platformy sprzed tego okresu, jak i notowania Bronisława Komorowskiego wskazywały, że to on jednak wygra, aczkolwiek wygra nieznacznie, tak że wszystko się to jakby sprawdziło. Natomiast ciekawym wynikiem, takim zaskakującym trochę dla mnie, optymistycznym z punktu widzenia systemu politycznego w Polsce, jego funkcjonowania jest dosyć duża frekwencja wyborcza w II turze.

W.M.: No i te zaświadczenia, które tak prawie masowo Polacy zabierali ze sobą na wakacje.

H.D.: To bardzo dobrze świadczy o stosunku Polaków do demokracji, może się coś tutaj ruszyło w tym względzie. W końcu trzeba pamiętać, że od 89 roku do teraz to my mamy najniższy odsetek uczestniczenia w wyborach, we wszystkich, średnio rzecz biorąc on wynosi 47%, podczas gdy w Unii Europejskiej on wynosi, średnio rzecz biorąc, 69%. Polska jest zdecydowanie na dole. No ale tutaj te wybory...

H.S.: I teraz te statystyki będą lepsze po tych wyborach.

H.D.: Może one się trochę poprawią.

H.S.: Panie profesorze, po ogłoszeniu wstępnych prognoz wyborczych już zewsząd słyszymy: Polska podzielona na pół, że trzeba ją będzie sklejać. Tak mówią i politycy jednej i drugiej strony, tak mówią komentatorzy, politolodzy, również i socjologowie. Ale przecież wystarczy wspomnieć czy podać przykład Stanów Zjednoczonych, gdzie wyniki w wyborach prezydenckich też właściwie niewiele... ten rozstrzał między jednym a drugim kandydatem nie jest taki duży.

H.D.: Tak, i to społeczeństwo amerykańskie jakoś funkcjonuje i jakoś się nic nie stało.

H.S.: Jakoś nic nie trzeba sklejać specjalnie.

H.D.: No i to się powtarza ten wynik. Można by to nazwać polaryzacją w Stanach Zjednoczonych za każdym razem. To jest atrybut systemu demokracji w takim układzie dwupartyjnym, jeżeli jest dwóch kandydatów, no to... i oni reprezentują różne siły, no to to jest bardzo prawdopodobne, że to będzie po 50%. Tak że ten podział nie oznacza bynajmniej polaryzacji, to jest po prostu zróżnicowanie, ja bym to tak określał. Polaryzacja, podział dział to brzmi dosyć złowieszczo, tak jakby to miało jakieś konsekwencje, podczas gdy, powtórzmy, jest czymś normalnym, po drugie byłoby czymś niedobrym, gdyby za tym podziałem preferencji wyborczych kryły się jakieś istotniejsze podziały, na przykład dotyczące warunków materialno-bytowych czy takich bardziej światopoglądowych różnic między tymi różnymi...

H.S.: A nie kryją się?

H.D.: Nie kryją się do tego stopnia, który znalazł odzwierciedlenie w tym stosunku 50 do 50 prawie, ponieważ w końcu takich zadeklarowanych zwolenników Jarosława Kaczyńskiego, przekonanych i twardych to nie jest chyba więcej niż jakieś 25%. Zresztą to samo można powiedzieć o Komorowskim. Natomiast z tego punktu widzenia wydaje się, że bardziej prognostyczne, diagnostyczne są wyniki z I rundy, jak naprawdę wygląda mapa polityczna społeczeństwa polskiego, gdzie dosyć duży jest ten udział, przynajmniej sprzed dwóch tygodni ten wynik pokazuje udział lewicy, no to chociażby to trochę rozbija ten podział. Nie mówiąc o innych czynnikach.

W.M.: A te warunki socjalno-bytowe, panie profesorze, no, już wyraźnie widać – ściana wschodnia i ściana zachodnia, tu różnice w finansach są i to spore.

H.D.: Częściowo to jest taki czynnik, który może to wyjaśniać. Są również inne czynniki, które wynikają z takich ogólniejszych prawidłowości. Ściana zachodnia jest bardziej mobilna społecznie, ludzie bardziej mobilni społecznie są bardziej otwarci na przykład na integrację z Zachodem, bardziej tolerancyjni zapewne, to z kolei... bardziej proplatformani, tak można powiedzieć, i większe prawdopodobieństwo, że głosowaliby za Komorowskim, i tak rzeczywiście było.

H.S.: Po tych wyborach Platforma Obywatelska ma prawie że pełnię władzy, no bo większość koalicyjną w sejmie, większość w senacie, Bronisław Komorowski najprawdopodobniej będzie prezydentem. Czy to łatwiej w tej chwili będzie rządzić Platformie, czy może paradoksalnie trudniej, bo będzie musiała realizować te obietnice w czasie kampanii parlamentarnej i teraz też?

H.D.: Gdyby wziąć wszystkie czynniki pod uwagę, to jednak trudniej, bo trzeba się będzie wziąć do roboty, zacząć trzeba będzie realizować te obietnice wyborcze – zarówno zapowiedzi Komorowskiego, jak i zapowiedzi Platformy Obywatelskiej sprzed 3 lat. Decydujące znaczenie będzie miał ten okres tych kilkunastu miesięcy do następnych wyborów, kiedy PiS i Jarosław Kaczyński są w dobrej sytuacji wyjściowej. Prawdopodobnie na starcie samej kampanii sztab PiS-u i zwolennicy PiS-u nie wierzyli w to, że Kaczyński jest w stanie w ogóle wygrać, Jarosław Kaczyński, z Komorowskim i że w ogóle zbliżyć się do tego wyniku. I myślę, że od samego początku te wybory były raczej wstępem czy takim preludium do tych wyborów parlamentarnych i z tego punktu widzenia PiS jest w dobrej sytuacji, bo ustawia się w pozycji recenzenta i tego, który będzie sprawdzał Platformę. A Platforma nie ma wyjścia, tylko zacząć reformować, a te reformy będą bardzo bolesne z kolei, co z kolei wiadomo, że będzie miało wpływ na preferencje wyborcze czy na stosunek większości społeczeństwa polskiego do Platformy o wzrost nierówności, ewentualne ubóstwo...

W.M.: (...)

H.D.: A co z KRUS-em naprawdę, z którego Komorowski się wyparł. Więc sytuacja dla Platformy, to jest paradoksalne, ale chyba wszyscy sobie zdają sprawę, nie jest dobra.

W.M.: Panie profesorze, a zmiana wizerunku Prawa i Sprawiedliwości i szefa tego ugrupowania to już tak zostanie według pana, czy to było chwilowe?

H.D.: No, z punktu widzenia znowu tych celów dalekosiężnych i Kaczyńskiego, i PiS-u dobrze by było, gdyby zostało. Z punktu widzenia naszego interesu jako obywateli tego kraju też by było dobrze, żeby tak zostało, bo to taka stabilizacja, jakby ucywilizowanie tej walki politycznej, która jest w końcu atrybutem demokracji, nie jest rzeczą złą.

H.S.: Ale wierzy pan w to, że to będzie trwałe, ta zmiana?

H.D.: To nie jest sprawa wiary, być może wierzę, ale to nie ma znaczenia...

H.S.: No tak, bo przed nami jednak i wybory samorządowe, i potem wybory parlamentarne.

H.D.: Natomiast powiem może raczej jako badacz, nie tyle właśnie sprawa wiary, że jak się wejdzie w jakąś rolę i ją realizuje dosyć konsekwentnie, a Kaczyński to robił przez ostatnie tygodnie, to z drugiej strony trochę głupio z niej wyjść. A poza tym myślę, że on się przekonał, że ta rola jest bardzo efektywna i to jest dobra strategia. Jest to człowiek racjonalny i dobry polityk, tak że sądzę, że on będzie kontynuował tę rolę.

H.S.: Po tych wyborach prezydenckich znacznie wzmocnił się Sojusz Lewicy Demokratycznej, który będzie odgrywał coraz większą rolę na naszej scenie politycznej?

H.D.: Na pewno będzie odgrywał... będzie chciał odgrywać rolę samodzielną do następnych wyborów. Nie opłaca mu się na pewno wchodzić w żadne koalicje z Platformą, bo po co ma brać na siebie ciężar tych reform, prawda? A z drugiej strony będzie chciał jednak mobilizować właśnie swój elektorat, a najlepiej się mobilizuje poprzez podkreślanie swojej odrębności.

H.S.: I poprzez krytykę rządzących.

H.D.: No i krytykę rządzących, bo taka jest rola opozycji.

H.S.: Dziękuję bardzo. Prof. Henryk Domański gościem Sygnałów Dnia.

(J.M.)