Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Łukasz Kłosowski 06.08.2010

Wielki dzień Bronisława Komorowskiego

- Dzisiaj otwiera się nowe pięć lat w historii naszego kraju - mówi marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna w "Sygnałach Dnia".
Grzegorz SchetynaGrzegorz Schetynafot.east news

- Czy przed nami pięć lat dobrej prezydentury, zależy od tego, jaki ma się na nią pomysł - mówi gość Jedynki. – Będę najszczęśliwszy pod słońcem, jeśli prezydent będzie samodzielnie prowadził politykę, bo prezydentura niesamodzielna byłaby niedobra - dodaje Schetyna.

Marszałek Sejmu spotkał się wczoraj z prezydentem elektem i z Donaldem Tuskiem. Schetyna mówi, że w takim składzie zamierzają spotykać się w każdej najważniejszej sprawie.

- Emocje między nami są pozytywne - mówi marszałek. Schetyna wyjaśnia, że spotkania w takim gronie są potrzebne, ponieważ Platforma Obywatelska, która dziś przejmuje całą władzę w Polsce, chce uprawiać otwartą politykę.

Gość Jedynki twierdzi, że najpierw PO i Komorowski zajmą się ustawami odrzuconymi lub przekazanymi do Trybunału Konstytucyjnego przez byłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. - Dopiero później przyjdzie czas na bolesne reformy, które czekają Polskę - wyjaśnia.

Jednym z pierwszych decyzji Bronisława Komorowskiego będzie podpisanie ustawy o podwyżce VAT.

Dzisiejsze uroczystości zaczną się od ślubowania Bronisława Komorowskiego. Następnie odbędzie się zaprzysiężenie na prezydenta, a potem nowy prezydent wygłosi orędzie. Politycy wezmą również udział w mszy świętej i ceremonii przekazania insygniów władzy.

- Zegar, odliczający kolejne pięć lat, włączy się około godziny 10.15 - mówi Schetyna.

(łk)

*

  • Grzegorz Ślubowski: Zgodnie z zapowiedzią jest już nasz gość: Marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna. Dzień dobry, panie marszałku.

    Grzegorz Schetyna: Dzień dobry panu, dzień dobry państwu.

    G.Ś.: Tak jak już mówiliśmy wielokrotnie, dzisiaj o 10.00 zaprzysiężenie nowego prezydenta. Na pewno bardzo ważna data, ważny dzień, no ale to też dzień, w którym pan przestaje pełnić obowiązki głowy państwa. Trochę żal?

    G.S.: Nie, nie, to nie żal. Bardziej jednak ten dzień będzie szczęśliwy dla mnie jako dla osoby, która angażowała się w kampanię wyborczą i w to, żeby Bronisław Komorowski wygrał te wybory i żeby był prezydentem. To jest wielki dzień dla Polski, wielki dzień dla Bronisława Komorowskiego, wielki dzień dla Platformy Obywatelskiej. Ja myślę, że to jest tak raz na pięć lat, jest taki dzień, o którym możemy powiedzieć, że jest świętem demokracji. I zaprzysiężenie prezydenta jest czymś takim, bo przecież mówimy tu o milionach, milionach głosów, o zaangażowaniu Polaków, o decyzji takiej emocjonalnej, ale przemyślanej, i o nowej prezydenturze, bo to jednak ta prezydentura, ten dzisiejszy dzień otwiera nowe pięć lat w historii Polski.

    G.Ś.: Jakie będzie te pięć lat, jeszcze porozmawiamy, ale ja chciałem zapytać, czy nie żal też z tego powodu, że prezydentura to nie jest realna władza, to są splendory.

    G.S.: Nie, nie, nie mam takiego wrażenia. Miałem przyjemność łączyć te dwie funkcje – marszałka sejmu i wykonującego obowiązki prezydenta. To jest ciężka praca, to jest dużo możliwości, dużo pracy takiej codziennej, to jest ogromny prestiż, ale to wszystko będzie prawdziwe, jeżeli ma się dobry pomysł na prezydenturę, to znaczy jeżeli ten pomysł jest taki przyszłościowy, ofensywny...

    G.Ś.: A jaki to jest dobry pomysł?

    G.S.: My dzisiaj... Nie śmiałbym występować i mówić o tym przed ślubowaniem pana prezydenta Komorowskiego i przed jego orędziem, wystąpieniem jego dzisiejszym. On te sprawy, o tych sprawach na pewno dzisiaj powie i będziemy też mogli mieć wiedzę i pierwszą opinię na temat, jak tę prezydenturę widzi, ale jestem przekonany, że się nie zawiedziemy.

    G.Ś.: Wczoraj rozmawiał pan z prezydentem, z premierem, spotkaliście się. To były takie rady właśnie, co powinien zrobić Bronisław Komorowski?

    G.S.: Bardziej szukaliśmy pomysłu. Opisywaliśmy ten dzisiejszy dzień i nasze konieczne aktywności, bo ich jest trochę, bo jest i ślubowanie, zaprzysiężenie, potem orędzie, tak jak mówiliśmy, potem jest msza w Archikatedrze, potem przekazanie insygniów władzy, więc taki intensywny dzień i chodzi o to, abyśmy w dobrym stylu go przeszli. Jestem przekonany, że tak będzie. A rad prezydent Komorowski nie potrzebuje. Ja myślę, że on jest dojrzałym politykiem i wie, jakiej chce prezydentury, wie, jak chce dobrze reprezentować Polaków. Ale tak jak powiedziałem, zegar się włączy dzisiaj myślę, że tak koło dziesięć, piętnaście po dziesiątej.

    G.Ś.: Ale rozmawialiście też na przykład o krzyżu przed Pałacem Prezydenckim?

    G.S.: Tak, oczywiście, bo to też jest temat taki żywy i aktywny. I oczywiście trzeba też mieć opinię o tej sprawie i pomysł na to, jak sobie z tym...

    G.Ś.: No to jaki to jest pomysł?

    G.S.: To też oczywiście w mediach jest wypowiedź prezydenta Komorowskiego. To jest pytanie, jak w ogóle upamiętnić, jak powiedzieć o pamięci ofiar Smoleńska, a jednocześnie jak stworzyć sytuację, doprowadzić do sytuacji, w której państwo nie będzie sparaliżowane czy będziemy mogli mówić, że szanujemy tradycję, czcimy pamięć, a nie przeszkadzamy funkcjom państwa. I jestem przekonany, że tu też inicjatywa będzie należeć do prezydenta.

    G.Ś.: Ale nie uważa pan, że niepodjęcie tej decyzji w tym momencie i w takiej formie to był pierwszy błąd Bronisława Komorowskiego?

    G.S.: Nie, bo to była decyzja... było porozumienie między Diecezją Warszawską a Kancelarią Prezydenta.

    G.Ś.: No tak, ale może Bronisław Komorowski powinien jakby domyślać się, jakie to może mieć skutki. Gdybyśmy przewidzieli, jakie to będą skutki, to pewnie by tej decyzji jednak nie podjął.

    G.S.: Wie pan, trudno powiedzieć, bo to jest kwestia konsekwencji podejmowanych decyzji, to znaczy ja jestem zawsze zwolennikiem, jeżeli coś się zaczyna, to trzeba to kończyć, konsekwentnie wypełniać umowy i realizować porozumienia. Sprawa jest wewnątrzkościelna, wewnątrz Diecezji Warszawskiej i tam powinna być załatwiona. Stało się jak się stało, uważam, że to nie jest dobre, szczególnie że te emocje rosną i od razu pojawia się przy tym polityka. Jak ja słyszę polityków PiS-u, którzy po radzie politycznej swojej wzywają do obrony krzyża i do demonstracji na Krakowskim Przedmieściu, to widzę, że nie chodzi tutaj o symbol i o pamięć, ale o czystą politykę.

    G.Ś.: Wczoraj to spotkanie z premierem, z marszałkiem. To jest taki początek takiego obyczaju, że właśnie przed każdą ważną decyzją panowie się będą spotykać w trójkę i uzgadniać?

    G.S.: Tak się umówiliśmy na taki dobry, pełny kontakt, na bliską współpracę. To też jest ważne, bo tego oczekują od nas wyborcy, obywatele, żeby współpraca na poziomie była po prostu dobra i otwarta. Jak obiecywaliśmy, że jeżeli wybierzemy Komorowskiego, to będzie wybór pokoju i spokojnego uprawiania... spokojnego stylu uprawiania polityki, a nie wojny. I chcemy to potwierdzić w takim codziennym działaniu. To oczywiście nie jest, nie będzie proste, ale jestem przekonany, że tutaj te emocje między nami są absolutnie pozytywne. To musi oczywiści– i tego chcemy – rozkładać się i emanować też na inne relacje, w ogóle na polską politykę, na nasze dobre relacje z koalicjantem, ale też w ogóle w parlamencie, także z opozycją i tak dalej, i tak dalej. Rzeczy jest wiele.

    G.Ś.: Ale to znaczy, że Bronisław Komorowski będzie konsultował teraz wszystko z marszałkiem sejmu i z premierem? Że nie będzie podejmował samodzielnie decyzji?

    G.S.: Nie no...

    G.Ś.: No bo ja pamiętam, jak było przy okazji powołania członków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, kiedy prezydent powołał swoich członków chyba jednak sam. Pan powiedział wtedy, że jest pan zaskoczony. Pan się boi, że będzie pana zaskakiwał Bronisław Komorowski?

    G.S.: Nie, jest dokładnie odwrotnie. Ja będę najszczęśliwszy pod słońce, jeżeli będzie samodzielnie prowadził politykę, bo prezydentura niesamodzielna to jest rzecz... byłaby to rzecz niedobra. Natomiast to, że w dwójkę że byliśmy w Belwederze, to świadczy dobrze i o zdolnościach, o otwartości Bronisława Komorowskiego. Ludzie nie oczekują od polityki wojny i udowadniania sobie czegoś. Ludzie oczekują, żebyśmy dobrze współpracowali i rozwiązywali ich problemu, a tych problemów jest naprawdę dużo, dlatego takie spotkanie, taka rozmowa jest potrzebna i będziemy w ten sposób pracować – otwarty, rozwiązujący problemy, szukający porozumienia. To jest dla nas klucz i drogowskaz.

    G.Ś.: No to jakie są te problemy teraz przede wszystkim do rozwiązania? Bo to wczorajsze spotkanie, o którym pan mówi, to też pokazuje, że wszystkie instrumenty panowie macie tak naprawdę już w ręku, to znaczy premier, prezydent, większość parlamentarna. Można wszystko. Czyli co?

    G.S.: Tak, to naprawdę... to na pewno będziemy musieli przygotować, rozmawiamy o tym, o takiej... Dzisiaj jest zaprzysiężenie, ale później, w sierpniu, na początek września będziemy przygotowywać już, pracujemy nad takim pakietem ustaw, które przedstawimy w parlamencie, pracuje zespół rządowo–parlamentarny...

    G.Ś.: To są te sprawy odrzucone przez Lecha Kaczyńskiego.

    G.S.: W części odrzucone, w części przekazane do Trybunału, w części projekty, które są napisane. No, będziemy chcieli taką ofensywę przygotować i w parlamencie przedstawić. To nie są... Bo wszyscy nas pytają, kiedy te bolesne reformy, kiedy podejmiecie decyzje te najtrudniejsze. Będziemy chcieli debaty w sejmie, będziemy chcieli przedstawić i pokazać to, co jest w Polsce najważniejsze, co musimy zrobić, żeby sytuacja w Polsce była pod kontrolą rządu i parlamentu, i taki plan przedstawimy. Temu też służą takie spotkania jak wczorajsze.

    G.Ś.: Na razie może reform nie ma, jak twierdzą krytycy, natomiast są podwyżki, no bo już są podwyżki VAT-u. Dzisiejsza Gazeta Wyborcza na pierwszej stronie pisze, że będzie drożała żywność i to gwałtownie, także z powodu suszy. Natomiast moje pytanie jest takie. Pan sobie wyobraża w tej chwili, że, nie wiem... że Bronisław Komorowski jako prezydent na przykład nie podpisze tej ustawy o podwyżce VAT-u?

    G.S.: Nie, nie wyobrażam sobie, szczególnie że prezydent Komorowski, tak samo jak my wszyscy zdajemy sobie sprawę, jaka jest sytuacja gospodarcza w Europie i w innych krajach, jak wyglądają sytuacje w krajach, które muszą obniżać emerytury i wypłaty w sferze budżetowej, a jak wygląda w Polsce i jak dobrze przechodzimy ten światowy kryzys. Ta podwyżka jest najmniej bolesna dla ludzi. VAT jest... najmniej będzie bolał. My musimy mieć stabilizację przed wejściem, przed zadłużeniem naszego budżetu. Trzeba bardzo tego pilnować i to robimy. Proszę pamiętać, że ten... obniżyliśmy podatki naszą decyzją, znieśliśmy składkę rentową i naprawdę budujemy i wykorzystujemy środki europejskie na niewiarygodną, na niesłychaną, na niespotykaną do dzisiaj skalę. Wcześniej nikt tego nie robił. Żeby to wszystko robić, trzeba mieć pieniądze, pieniądze w budżecie. Tych pieniędzy nigdy dosyć, więc robimy wszystko, żeby utrzymać tempo wzrostu. To jest dla nas najważniejsze.

    G.Ś.: Ale...

    G.S.: Bo to tempo wzrostu przyniesie lepszą sytuację budżetu i lepszą sytuację ludzi.

    G.Ś.: Ale to jest tak, że rzeczywiście sytuacja finansowa to jest największe wyzwanie dzisiaj i dla polityków, i dla nowego prezydenta?

    G.S.: Dzisiaj tak. Ja myślę, że my musimy, tak jak nam się udaje, przekonać ludzi, że ich oszczędności są bezpieczne, że ich praca jest bezpieczna, ich pozycja, że zmieniamy, modernizujemy kraj tak jak zapowiedzieliśmy. To na dzisiaj jest naprawdę najważniejsze. Wszystkie inne rzeczy będziemy do tego dokładać i – tak jak powiedziałem – we wrześniu ten plan, nasz plan na ten ostatni rok i ostatni rok tej kadencji parlamentarnej przedstawimy.

    G.Ś.: W każdym razie dzisiaj, przypomnijmy to jeszcze raz, o godzinie 10.00 zaprzysiężenie nowego prezydenta, no i skutki polityczne tego są takie, że Platforma dostaje całą władzę w Polsce. Moim gościem był Marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna. Dziękuję bardzo za rozmowę.

    G.S.: Dziękuję bardzo.

    (J.M.)