Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Andrzej Gralewski 11.08.2010

Koalicja PO-PSL przetrwa do końca kadencji

Współpraca z koalicjantem nie jest łatwa. Ale koalicja powinna przetrwać do 2011 roku.
Waldemar PawlakWaldemar PawlakW. Kusiński PR
Posłuchaj
  • Waldemar Pawlak o sukcesach i porażkach rządu, o koalicji i o krzyżu
Czytaj także

Wicepremier, prezes PSL wyjaśnia w "Sygnałach Dnia", że nieporozumienia dotyczą tego, iż PSL dba o interesy "miejscowe", korzystne dla rolników czy przedsiebiorcom. Uważa, że to właśnie zapewnia rozwój kraju, że państwo powinno sprzyjać pomysłowym i zaradnym.

PSL w koalicji skupia się na sprawach praktycznych i mniej widowiskowych - powiedział szef ludowców. Wicepremier przyznał, że PSL jest mniej widoczny w tej koalicji. Jak podkreślił, nie oznacza to jednak, że nic nie robi.

Pawlak podkreślił, że ludowcy zajmują się sprawami praktycznymi. Jako przykład podał działanie ministra rolnictwa Marka Sawickiego. Gość "Sygnałów Ddnia" podkreślił, że wczoraj dzięki interwencji ministra, Polsce przyznane zostaną unijne środki na likwidowanie skutków powodzi. Lider PSL dodał, że to działanie nie jest tak spektakularne jak specjalna ustawa antypowodziowa, autorstwa koalicyjnego partnera.

Waldemar Pawlak wierzy, że Stronnictwo dostanie się do parlamentu następnej kadencji. Wicepremier nie zwraca uwagi na sondaże, które dają Ludowcom zaledwie dwa procent poparcia.

Dzis mija tysiąc dni rządu i wicepremier przyznał, że rząd notuje i sukcesy, i porażki. - Przyszło nam działać i rządzić w bardzo trudnych czasach. Kryzys ekonomiczny, powódź jedna i druga. Mimo to Polsce udało się zachować wzrost gospodarczy. To sukces - mówi Pawlak.

Do porażek rządu wicepremier zaliczył brak uproszczeń pewnych procedur, czyli słynne "jedno okienko". Miało ułatwić życie przedsiębiorcom, a czas zarejestrowania firmy wydłużył się, choć dokumenty składa się w jednym miejscu.

PSL nie rozumie zamieszania wokół krzyża przed Pałacem Prezydenckim. - Przecież trwa remont w Pałacu Namiestnikowskim, pan prezydent wprowadzi się tam za kilka miesięcy, więc komu ten krzyż przeszkadza? - pyta retorycznie wicepremier. Jego zdaniem, ktoś wykorzystuje krzyż do walki politycznej.


Waldemar Pawlak proponuje, żeby krzyż przenieść przed Sejm, bo w katastrofie pod Smoleńskiem zginęło wielu parlamentarzystów.

(ag)

Krzysztof Grzesiowski: W dzisiejszych gazetach nieco informacji o tym, że oto rząd Donalda Tuska ma już tysiąc dni. Wicepremier, prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego Waldemar Pawlak w naszym studiu. Dzień dobry, panie premierze.

Waldemar Pawlak: Dzień dobry panom, dzień dobry państwu.

K.G.: Tylko że, wie pan, kiedy się czyta o tym wszystkim, różne komentarze, wypowiedzi ekspertów, fachowców, to można by odnieść wrażenie, że to jest rząd monopartyjny, a jeśli dobrze się orientujemy, to jest to rząd koalicyjny.

W.P.: Może tamten obraz zmienić (...)

K.G.: No więc przypominamy państwu, że aktualny rząd tworzą: Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe. O tej drugiej partii w komentarzach ani słowa i o ministrach z tej partii. Dlaczego tak się dzieje?

W.P.: Jeżeli zwrócimy uwagę na działania, to PSL skupia się na tych sprawach, które są praktyczne, może mniej widowiskowe, ale bardzo konkretne. Weźmy choćby wczorajszy dzień – pan minister Sawicki bardzo konsekwentnie i z przebojem przeprowadził przez rząd poprawkę uzupełniającą te programy pomocowe o działania wykorzystujące środki europejskie dla odnowienia możliwości produkcyjnych gospodarstw po klęsce powodzi. To mogą być takie granty do 300 tysięcy złotych, a to oznacza, że ze środków europejskich będziemy mogli przeprowadzić proces odbudowy. Jak pan zapewne zauważy, dużo było nagłośnienia chociażby o wieloletnim planie finansowym państwa, natomiast mniej o takich konkretnych działaniach jak to, co zrobił minister Sawicki dla rolników – wczoraj czy tydzień temu z mojej inicjatywy obniżony został podatek VAT z 7 na 5% na podstawowe artykuły żywnościowe, a to jest ważne dla ludzi.

K.G.: No dobrze, ale kiedy pan patrzy na te tysiąc dni, to pewnie pan zastanawia się nad tym, co się panu jako wicepremierowi, rządowi w ogóle udało, a co się nie udało. Krótko mówiąc, porażki i sukcesy. Co pan do porażek zaliczy?

W.P.: A niech pan spojrzy na te tysiąc dni w takiej perspektywie, że w końcu 2007 roku zaczynaliśmy, kiedy był jeszcze bardzo dynamiczny wzrost gospodarczy, dużo optymizmu i wydawałoby się, że i Polska, i Europa, i świat będą się rozwijały w sposób bardzo dynamiczny. Tymczasem w połowie 2008 roku przyszedł kryzys i wszystko się zmieniło. Jak do tego dodamy doświadczenia tego roku i tę katastrofę smoleńską i powódź, to widać, że przyszło nam działać i uczestniczyć w tych procesach społecznych, politycznych w bardzo złożonych uwarunkowaniach. Jeżeli odnosimy się do takich spraw praktycznych i konkretnych, to myślę, że wiele rzeczy pożytecznych dla ludzi, dla gospodarki w tym czasie się stało, bo jednak Polska dzięki także aktywności i przebojowości Polaków zachowała bardzo dobrą pozycję w gospodarce europejskiej.

K.G.: Czyli to przejście przez kryzys tak zwaną suchą stopą, suchą nogą to sukces.

W.P.: No...

K.G.: Tak to mamy rozumieć. Ale wie pan, panie premierze, nas bardziej interesują...

W.P.: Na pewno jest to lepiej niż w tych krajach, które popadły w tarapaty. I nie należy zanadto krakać, a szukać raczej sposobów, pomysłów na to, by lepiej wykorzystać szanse i czas, w którym nam przyszło żyć, a czasy są niełatwe.

K.G.: Ale niewątpliwie bardziej interesujące wydają się z pana punktu widzenia porażki. Jakie były porażki rządu Donalda Tuska i pana także?

W.P.: O, wie pan, to jest zwykle takie dyskutowanie o tych sprawach, które są problemowe. No, problemów w życiu nigdy nie brakuje i w działaniu 40-milionowego państwa również. Mogę powiedzieć, że oczekiwałem czy marzyłem o tym, żeby szybciej usuwać niektóre bariery, a także aby rozwiązania były bardziej dopracowane. Nie zawsze się to udawało...

K.G.: Bariery dotyczące pana sfery zainteresowań, gospodarki?

W.P.: Na przykład... Tak, ja mówię o gospodarce i na przykład jeżeli mówimy o jednym okienku, to tutaj pośpiech doprowadził do tego, że wprawdzie składamy papiery w jednym okienku, ale działalność nie zawsze daje się tak szybko uruchomić. Teraz proponujemy zmienić to w taki sposób, by w dniu złożenia poprawnie dokumentów można było uruchomić działalność tak jak rejestrujemy samochód, to znaczy w momencie, kiedy dostarczamy do urzędu powiatowego komplet dokumentów, dostajemy miękki dowód, urząd tam sprawdza wszystkie parametry, a potem dostajemy ten dowód już na stałe, ale już z chwilą otrzymania miękkiego dowodu możemy po prostu wsiąść do samochodu i jechać. Tak samo powinno być z działalnością gospodarczą. I myślę, że od nowego roku tak będzie.

K.G.: No właśnie, bo chciałem zapytać, czy możemy żyć nadzieją, że oto to, co się dzieje w przypadku tzw. jednego okienka ulegnie poprawie i rzeczywiście będzie można to wszystko sprawnie, szybko załatwić, bo ja na razie to jest to przedmiotem takich lekkich kpin owo słynne już jedno okienko.

W.P.: Znaczy formalnie można działać, bo z chwilą złożenia dokumentów można rozpocząć działalność, tak samo jak spółka w organizacji, z chwilą, kiedy zorganizuje się i wyrażą udziałowcy czy akcjonariusze taką wolę, można zacząć działać, ale trzeba jeszcze pewne rzeczy pouzupełniać. I tu ważne jest, żeby nadanie na przykład numerów identyfikacji podatkowej było w dniu, kiedy złoży się poprawnie dokumenty. Natomiast bardzo ważne jest też spostrzeżenie, że w tej chwili mamy do czynienia z wielkimi procesami globalnymi i można zauważyć na przykład takie zjawisko, że w przypadku tych asymetrycznych opcji walutowych mówiono nam tutaj, niektóry nawet politycy czy członkowie rządu mówili, że prawo nie może działać wstecz, natomiast w przypadkach, kiedy dotyczy to miejscowych przedsiębiorców, tak jak choćby pakiety medyczne, to nagle się okazuje, że to prawo może działać wstecz, na przykład w przypadku przedsiębiorców, którzy kupowali paliwo na stacjach, do których tam dostarczali jacyś opryszkowie paliwo, no to nagle się okazuje, że urząd skarbowy nie chce w niektórych regionach rozliczać podatku VAT. I tu znowu prawo może działać wstecz. To widać wyraźnie, że te mechanizmy współczesnego świata sprawiają, że dzisiaj trzeba inaczej spojrzeć też na rolę państwa. Nie można tylko patrzeć na to w taki sposób, że państwo reprezentuje interesy krajowe, także czasami okazuje się, że te interesy globalne biorą górę. I ważne jest, żeby znaleźć dobrą równowagę.

K.G.: A jak się panu współpracuje z partnerem koalicyjnym?

W.P.: Nie jest to łatwe, ale myślę, że...

K.G.: Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo.

W.P.: Tak, ale myślę, że w tej kadencji pokazujemy, że można znajdować kompromis, można szukać rozwiązań do przodu. I taką postawę ze strony PSL prezentujemy, to znaczy nie...

K.G.: Czyli do 2011 ta koalicja będzie aktualna, tak?

W.P.: To jest możliwe, natomiast na pewno trzeba zwrócić uwagę, że PSL jest w tej koalicji partnerem, który reprezentuje interesy miejscowe i bardzo mocno zwracamy uwagę na te sprawy, które są ważne dla mieszkańców Polski, dla polskich przedsiębiorców, dla polskich rolników, aby budować rozwiązania, które tworzą dobrą równowagę między interesami Europy czy świata, żeby nasi przedsiębiorcy, żeby mieszkańcy Polski mogli mieć lepszą perspektywę.

K.G.: Czy Polskie Stronnictwo Ludowe będzie w przyszłej kadencji w parlamencie?

W.P.: Nie wątpię i w moim przekonaniu...

K.G.: Ale to ze względu na stuletnią tradycję, czy jakiś inny argument tym razem padnie, panie premierze?

W.P.: W moim przekonaniu ze względu przede wszystkim na to, że potrzebna jest formacja polityczna, która w sposób odpowiedzialny i poważny reprezentuje miejscowe interesy. Nie w jakiś awanturniczy czy kontrowersyjny, ale taki na serio, który sprawia, że można je zrównoważyć, można je w sposób dobry poukładać, tak, aby nasz kraj mógł się rozwijać, aby nie był tylko przedmiotem takiej kolonizacji kapitałowej czy korporacji globalnych, żeby tu na miejscu, w Polsce rozwijały się ciekawe projekty i przedsięwzięcia, aby ludzie mieli szansę na sukces, a państwo sprzyjało pomysłowym, zaradnym, tym, którzy budują te wartość dodaną.

K.G.: No tak, bo pytam o tę obecność w przyszłej kadencji sejmowej, no bo jak pan doskonale wie, panie premierze, sondaże nie wskazują raczej na to, te prezentowane obecnie...

W.P.: No ale ja myślę, że, panie redaktorze...

K.G.: Wiem, że pan jest odporny na sondaże, tak że...

W.P.: Ja wierzę, że nasza przyszłość jest w rękach Polaków i tych, którzy głosują, a nie tych, którzy sondażują, bo jeżeliby tylko sondażownie miałyby decydować, no to pan redaktor byłby niepotrzebny, politycy nie byliby potrzebni. Wystarczyłoby zrobić sondaż i od razu ogłosić...

K.G.: No tak, potrzebni to bylibyśmy, bo ktoś musi na ten pytania sondażowe odpowiedzieć, tak że byśmy się do czegoś jeszcze przydali.

W.P.: No tak, ale nikt by panu nie pozwolił się wypowiadać swobodnie, tylko by ogłoszono, że statystyczne rzecz biorąc, no nie wiem, ileś tam procent jest za takim przedsięwzięciem, ileś za takim. No, niech pan zwróci uwagę, że teraz na przykład jest bardzo dużo kontrowersji wokół tej dyskusji o na przykład krzyżu przed Pałacem Prezydenckim, a można zadać takie proste pytanie – wiadomo powszechnie, że w tej chwili jest remont w Pałacu Namiestnikowskim, prezydent się tam za parę miesięcy dopiero wprowadzi, więc pytanie: komu ten krzyż przeszkadza? Tylko wokół tego się robi taki zastępczy...

K.G.: Ano właśnie, to ciekawe, bo o ile...

W.P.: ...żeby uwagę skupiać na rzeczach takich, które są kontrowersyjne, bardzo czasem gorące, ale jednak jakby tak na spokojnie na nie spojrzeć, to nie ma o co...

K.G.: Niewiele wnoszą, chciał pan powiedzieć.

W.P.: Tak.

K.G.: No właśnie, bo o ile politycy Prawa i Sprawiedliwości, Platformy, Sojuszu Lewicy Demokratycznej wypowiadają się w tej kwestii, temat numer jeden ostatnio, to ludowcy nic. Dlaczego?

W.P.: Ano myśmy mówili o tym, żeby zaproponować tam, skoro tam panu prezydentowi przeszkadza, to żeby może ten krzyż przenieść pod sejm, tutaj przecież było wielu parlamentarzystów na pokładzie tego samolotu, zginęli. To jest miejsce, gdzie można wszystkich upamiętnić bez żadnego stresu czy problemu, że komukolwiek będzie ten krzyż przeszkadzał.

K.G.: No ale widzi pan rozwiązanie tego? W jakiej perspektywie, jeśli już?

W.P.: No, jeden z naszych kolegów, Andrzej Pałys z Świętokrzyskiego, powiedział bardzo słuszną uwagę, że ani krzyżem, ani z krzyżem nie należy walczyć, i w tej sytuacji bardzo ważne jest, żeby spojrzeć na to z pewnego dystansu, bez takiego zacietrzewienia. Jeszcze raz to powtórzę, że remont Pałacu Namiestnikowskiego zakończy się za kilka miesięcy. Dzisiaj nie ma żadnej gorączki, żeby tam się... przyspieszać. Nikomu ten krzyż nie przeszkadza, więc jeśli ktoś napina strunę, to widocznie nie chodzi mu w ogóle ani o krzyż, ani o wolności czy cywilny charakter państwa, ale bardziej o robienie napięcia i dymu. I w tej sytuacji wydaje się, że bardzo ważne jest, jeżeli patrzymy na politykę, żeby ta polityka nie prowadziła nas na manowce takich wielkich kłótni, bo można pokazać, że te partie wielkiej kłótni skupiają się na takich awanturach, a na przykład w sprawie opcji walutowych okazało się, że takiej gorliwości w parlamencie nie było, żeby obronić polskich przedsiębiorców.

K.G.: Nie sądzę, żeby to był temat numer jeden na Krakowskim Przedmieściu – opcje walutowe, tak że tu rzeczywiście...

W.P.: A dlaczego nie? Gdyby prezydent się upomniał o opcje walutowe, to może by paru przedsiębiorców uratowało swoje firmy, a tak to zostali pożarci, wyeksploatowani przez takich finansistów, którzy zaoferowali im niebezpieczne narzędzia.

K.G.: Tysiąc dni rządu Donalda Tuska i wicepremiera Waldemara Pawlaka, naszego gościa. Dziękujemy bardzo, panie premierze, za rozmowę.

W.P.: Dziękuję panu, dziękuję państwu.

(J.M.)