Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Andrzej Gralewski 17.08.2010

Dworak: Abonament obowiązuje

Albo trzeba usprawnić płacenie abonamentu, albo zmienić prawo, które nie jest przestrzegane.
Jan Dworak, przewodniczący KRRiTVJan Dworak, przewodniczący KRRiTVW. Kusiński PR
Posłuchaj
  • Jan Dworak o misji mediów publicznych, abonamencie, wyborze władz oraz ocenie programów
Czytaj także


Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Jan Dworak oświadczył w "Sygnałach Dnia", że rada będzie chciała doprowadzić do sytuacji, w której abonament będzie powszechnie płacony. Bo ta opłata na media publiczne jest nadal obowiązującym prawem.


Dworak zwraca uwagę, że abonamentu nie płacą zwłaszcza instytucje. - A od odbiornika w samochodzie służbowym, w pokoju hotelowym czy w biurze trzeba płacić abonament - mówi gość radiowej Jedynki.

Przewodniczący podkreślił, że najważniejszą misją mediów publicznych jest dobra jakość produktu, proponowanego odbiorcom. Zadeklarował również, że Rada nie zamierza ingerować w treść nadawanych programów, ani mieszać się w bieżące zarządzanie antenami. - Cenzury nie będzie - mówi. I tłumaczy, że ocena treści programów może być różna. Jednak w skrajnych przypadkach KRRiTV będzie programy analizować. - Ale to ma być wspólna refleksja nad programami, bo np. wydają się stronnicze, albo nie spełniają standardów dziennikarskich - powiedział.

Jan Dworak zdaje sobie sprawę, że KRRiTV nie uniknie rozmów z politykami, ale zapewnia, że rada nie bedzie się uginać przed politykami. Zapewnia, że przy wyborze nowych władz publicznego radia i telewizji nie będzie się kierowała wskazaniami politycznymi. Deklaruje też daleko idącą jawność procesu wyboru władz mediów publicznych.

Przewodniczący chce odblokować proces cyfryzacji mediów, bo - jak to ujął - proces ten został zablokowany. I zapewnił, że ceni radio.

(ag)

Krzysztof Grzesiowski: Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, pan Jan Dworak. Witamy w Sygnałach, dzień dobry, o poranku.

Jan Dworak: Dzień dobry.

K.G.: Jest takie słowo, które jednoznacznie kojarzy się z mediami publicznymi, słowo, zwrot, pojęcie: misja. Jak pan je definiuje?

J.D.: Wie pan, misja to jest po prostu dobry program, taki program, który nie jest tylko rozrywką, chociaż może być rozrywką, ale przede wszystkim jest... tłumaczy świat, to jest program dziennikarski albo otwiera ludzi na inne spojrzenie na świat, to jest program artystyczny, np. słuchowisko, dobry koncert w radio, a w telewizji to jest film. Tak że misją to jest program najwyższej jakości, o, tak bym to ujął najkrócej.

K.G.: Misja jest droga – powiadają ci, którzy kierują na przykład Telewizją Polską. O, w Polskim Radiu mniej. Dlatego trudno ją realizować.

J.D.: Misja kosztuje tyle samo na ogół co rozrywka, a czasami mniej, tyle że z innych źródeł, bo rozrywka po prostu kosztuje z reklamy, czyli ludzie też płacą za to, widzowie czy słuchacze też za to płacą, tylko kupując towary, bo tak to funkcjonuje. Jeśli chodzi o misję, no to trzeba ją finansować w inny sposób, najlepiej przez tę opłatę publiczną. Dotychczas i nadal to jest abonament, mówi się też o jakichś innych formach płatności, ale zawsze to jest płacenie przez widzów, przez słuchaczy za program, który powinien dawać im satysfakcję przez swoją jakość, jak powiedziałem.

K.G.: Pan uważa, że dopóty, dopóki nie wymyśli się czegoś innego, to abonament powinien obowiązywać w tej postaci, w jakiej jest w tej chwili.

J.D.: Wie pan, ja nawet tak nie myślę, bo on obowiązuje, jest zapisany w prawie, nawet ta ostatnia ustawa, która zmienia sytuację w mediach publicznych, zatrzymuje, utrzymuje abonament. Więc ja w tej chwili wcale nie muszę myśleć, bo te źródła finansowania są, właśnie abonamentowe, tyle że one nie zawsze skutecznie są realizowane. Wiemy, że abonament nie jest skutecznie ściągany.

K.G.: Czyli będzie pan kolejną osobą, Rada będzie kolejną Radą, która będzie próbowała uszczelnić, że tak powiem, proces, mówiąc niezbyt ładnie, ściągalności tego para podatku.

J.D.: Wie pan, na pewno tak, bo do tego nas właśnie obliguje prawo, poczucie dobrego interesu publicznego, jeśli chodzi o media publiczne, ale też coś więcej, mianowicie ja sobie nie wyobrażam, żeby istniało prawo, które nie jest realizowane. Albo to prawo trzeba zmienić, albo trzeba to prawo realizować, bo inaczej żyjemy w społeczeństwie, w którym nie obowiązują zasady przyzwoitości. Jedni płacą, bo są zgodni z takim poczuciem właśnie tego, że wypełniają prawo, a inni się od tego uchylają i uważają, że też jest wszystko w porządku. No nie jest w porządku, bo obowiązują wszystkie reguły, które zostały przyjęte i do takich reguł w tej chwili należy abonament.

K.G.: Pan zdaje się niejaką nadzieję pokłada w firmach czy też w osobach prawnych, że jeśli od nich by udało się ściągnąć pieniądze, to sytuacja finansowa mediów publicznych poprawiłaby się, byłaby wręcz dobra, tak to nazwijmy.

J.D.: Wie pan, znam różne szacunki, ale nie chcę się nimi w tej chwili posługiwać, bo ich po prostu jeszcze nie zweryfikowałem, ale wiem na pewno, że to jest źródło, które w tej chwili nie dostarczało do tej pory pieniędzy mediom publicznym. To są wszystkie przedsiębiorstwa, które używają przecież odbiorników i radiowych, i telewizyjnych i w swoich siedzibach, często służą im one do poniesienia atrakcyjności swoich usług, jak to jest w hotelach czy w samochodach służbowych. No nie ma powodu, skoro prawo nakłada na nie obowiązek płacenia, żeby nie płaciły. Do tej pory rzeczywiście to był minimalny procent przedsiębiorstw, które płaciły abonament.

K.G.: Z jednej strony przypływ pieniędzy, a z drugiej strony wypływ tych pieniędzy. To też rozumiem leży w sferze zainteresowania Krajowej Rady, jak te pieniądze są wydatkowane, pieniądze publiczne de facto.

J.D.: Bez wątpienia tak, my będziemy bardzo dużą uwagę przykładali do tego, żeby właśnie jakość tego programu była dobra. Mamy w tej chwili na skutek tej noweli ustawowej mocniejsze narzędzia, bo będziemy wspólnie z nadawcami ustalali, no, na pewno nie ramówki i nie jest to naszą ambicją, ale pewne plany programowo-finansowe na kolejne lata, a więc będziemy mieli do tego narzędzia i będziemy walczyli o to... walczyli to może niedobre słowo, nie potrzeba tu walczyć, ale będziemy pracowali nad tym, żeby ten program zaspokajał oczekiwania widzów w większym niż dotąd stopniu, ale to jest równanie, które ma dwa składniki: z jednej strony oczekiwanie dobrej pracy i dobrego programu od mediów, a z drugiej strony finansowanie właśnie publiczne. Ja sobie z tego zdaję sprawę i tak równolegle nad tym trzeba pracować.

K.G.: A czy Krajowa Rada ma w swoich kompetencjach, ma może taki zamiar wkraczać w decyzje programowe?

J.D.: W żadnej mierze nie, nie zamierzamy wkraczać w program, a na pewno nie przedtem. To byłaby cenzura, dla mnie nie do pomyślenia. Ja pamiętam czasy Peerelu i cenzury, to w ogóle poza wyobraźnią. Ale również po programach. To będziemy bardzo może w skrajnych wypadkach starali się raczej analizować i wspólnie z dziennikarzami, a na pewno z władzami mediów rozmawiać o tym, dlaczego pewne programy wydają nam się niewłaściwe. Mówię: wydają nam się, bo dobrze wiemy wszyscy, jak bardzo subiektywna jest ocena programów. Tu należy poruszać się z wielką ostrożnością, a na pewno nie ma mowy o tym, żeby autorytet urzędowy zastępował tak naprawdę głęboki namysł i wspólną taką refleksję nad programem, nad którym trzeba się zastanowić, dlatego że był na przykład... wydaje się stronniczy czy nie spełnia pewnych zasad dziennikarstwa, albo wydaje się dyktowany innymi motywami, na przykład, nie wiem, pewnym klientyzmem politycznym czy też jakimiś motywami zupełnie pozadziennikarskimi.

K.G.: Właśnie o to chciałem pana spytać. Czy ostatni oglądając telewizję czy słuchając radia może jakiś program panem wstrząsnął ze względu na sposób jego przygotowania, na jego kształt, na jego wymowę kompletnie według pana norm niezgodnych z tym, jak powinien postępować dziennikarz?

J.D.: Wie pan co, nawet jeśli tak było, a było tak...

K.G.: To bez nazwisk i bez tytułów?

J.D.: Nie, ale to nawet trudno jest mówić o tym, bo jeśli przed chwilą powiedziałem, że tak naprawdę to powinniśmy o tym rozmawiać z dziennikarzami, z autorami tych programów radiowych czy telewizyjnych, no to trudno mi o tym mówić o tym w tej chwili w sposób, który bez wątpienia byłby rodzajem jakiegoś etykietowania. Nie chcę tego robić.

K.G.: Powiedział pan w jednym z wywiadów, że politycy będą chcieli wpływać na proces wyboru władz mediów publicznych, taka jest natura władzy, tyle tylko, że są różni politycy, różnie ją rozumieją i różne stawiają sobie cele, koniec cytatu. Z jakimi politykami przychodzi tej Krajowej Radzie i panu osobiście pracować w najbliższym czasie? Takimi, którzy rozumieją pewne zjawiska, że tak na siłę to się nie da?

J.D.: Wie pan, jak do tej pory, to jest co prawda tydzień dzisiaj mija od kiedy zaczęła funkcjonować Rada, ale w ciągu tego tygodnia ja nie zetknąłem się z żadnymi naciskami politycznymi. Bardzo się z tego cieszę. To jest sądzę jakaś wielka zmiana. Oczywiście, że nie unikniemy rozmów z politykami, ale skoro pan przywołał ten mój cytat, no to ja się posłużę aktualnym bardzo przykładem. Ostatnio Sarkozy tak zmienił ustawę radiowo-telewizyjną we Francji, że on sam wybiera szefa tej radiotelewizji, czyli dwójki i trójki publicznej. Oczywiście ten przez niego wskazany kandydat potem przechodzi różnego rodzaju egzaminy publiczne i przed komisjami parlamentarnymi, i przed tą radą audiowizualną francuską, i przed dziennikarzami, no ale to jest jednak wybór czysto polityczny. Podobnie jest w Wielkiej Brytanii, jak dobrze wiemy. Tam szefa BBC wskazuje w tej chwili minister kultury i sportu. U nas jest inaczej. Na szczęście robi to Krajowa Rada, więc jest oddzielona od władzy wykonawczej, no i chciałbym zapewnić tutaj i pana, i słuchaczy, że jeśli przygotowujemy warunki konkursu dla członków rad nadzorczych i nowych szefów radia i telewizji, to będą konkursy, które też będą przewidywały daleko idącą jawność tego procesu.

K.G.: Wspomniał pan o jednym z podstawowych zadań tej nowej Krajowej Rady, czyli wdrażanie nowej ustawy, konkursy i tak dalej, regulamin, ale jest jeszcze kwestia cyfryzacji. Jak rozumiem, to też najważniejsza kwestia dla członków Rady.

J.D.: Wie pan, na pewno dla systemu mediów w Polsce ona jest ważniejsza niż wybór władz mediów publicznych, po prostu tu się reguluje całość tego systemu funkcjonowania mediów, a tam tylko fragment, bardzo ważny, ale fragment. Więc na pewno czas wymaga tego, my jesteśmy opóźnieni, jeśli chodzi o cyfryzację, żeby robić to bardzo szybko. To są tak naprawdę dwa i najważniejsze, i najpilniejsze nasze zadania – wybór władz mediów publicznych i cyfryzacja, odblokowanie cyfryzacji, bo ona w pewnym miejscu została decyzjami administracyjnymi zahamowana. My chcemy to odblokować.

K.G.: Tak sobie myślę, panie przewodniczący, już na koniec naszej rozmowy, że czasami my, dziennikarze Polskiego Radia, czujemy się trochę jak ubodzy krewni, bo kiedy pada nazwa „media publiczne”, to od razu wszyscy odnoszą się do Telewizji Polskiej, tak jakby Polskie Radio nie było medium publicznym i zawsze są te trzy literki TVP, TVP, TVP, a o Polskim Radiu to się zapomina. Ale ostatnio przy okazji wydarzeń w Bogatyni, tej tragicznej powodzi, ludzie często mówili o tym, że gdyby mieli radio, gdyby mieli dostęp do radia, do komunikatów, to może by ta sytuacja wyglądała nieco inaczej. Więc radio jest potęgą, co do tego nie mamy żadnych wątpliwości, przynajmniej tak jak tu siedzimy w studiu chyba. 85 lat, najstarsza instytucja w sumie medialna w naszym kraju. Słucha pan radia?

J.D.: Oczywiście. Ale wie pan, jak pan tak mówi, to przebija przez pana pewnego rodzaju, jakby to powiedzieć... no, nie chcę powiedzieć kompleks, ale taka...

K.G.: Kompleks nie, ale trochę żal.

J.D.: O, tak. Wie pan, ja to pamiętam jeszcze...

K.G.: Gdyby tak listę osiągnięć stworzyć telewizyjnych i radiowych, to kto wie, kto byłby lepszy w tym pojedynku.

J.D.: Radio jest wielkim medium, potężnym medium i mam dla niego wiele szacunku i nie tylko szacunku, ale zrozumienia. Korzystam z radia po prostu. Ale chciałbym powiedzieć, że ja pamiętam media elektroniczne od 89 roku, jeszcze był ostatni Radiokomitet, już na szczęście pod Andrzejem Drawiczem, i wtedy też były dokładnie takie same żale. I jednym z powodów, dla którego radio zostało oddzielone od telewizji, to było właśnie to, że państwo koledzy dziennikarze i pracownicy radia mieli ciągły żal o to, że są niedoceniani. No więc teraz ta instytucja od 20 lat jest już samodzielna i na szczęście może się kierować samodzielnie bez tego młodszego, ale potężniejszego brata czy bardziej dostrzeganego brata, jakim jest telewizja. Ja bardzo cenię radio.

K.G.: O, i to jest najważniejsze zdanie w tej rozmowie. Jan Dworak, przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, nasz gość. Dziękujemy bardzo za wizytę.

J.D.: Dziękuję.

(J.M.)