Ministerstwo Infrastruktury proponuje, żeby kierowca, który zdobędzie maksymalną liczbę punktów, będzie musiał iść na specjalny kurs. Taki kurs będzie dłuższy i bardzo drogi.
Teraz kierowca co pół roku może wziąć udział w sześciogodzinnym szkoleniu, po którego ukończeniu może pozbyć się sześciu karnych punktów. Co czwarty z takich kierowców po pół roku wraca, czyli wobec nich system kursowy nie skutkuje.
Wkrótce ma być inaczej. Pechowiec, który uzbiera 24 punkty będzie musiał iść na specjalistyczny kurs. Takie szkolenie ma kosztować około dwóch tysięcy złotych i trwać 40 godzin. Czyli albo trzeba będzie wziąć 5 dni urlopu, albo poświęcić soboty i niedziele.
Po ukończeniu kursu punkty zostaną wymazane. Jednak jeśli w przeciągu pięciu lat delikwent ponownie uzbiera maksymalną liczbę punktów to straci prawo jazdy. Na razie nie wiemy czy na określony czas, czy na zawsze.
Słuchacze Jedynki zgodnie komentowali, że plany ministerstwa służą głównie zasypaniu dziury budżetowej, a nie poprawie bezpieczeństwa na drogach.
(ag)