Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Małgorzata Kucharska 02.09.2010

Migalski "lansował się w mediach"

Europoseł musiał się liczyć z tym, że zostanie usunięty z PiS.
Migalski lansował się w mediach

Usunięcie Marka Migalskiego z delegacji do Parlamentu Europejskiego jest skutkiem jego wcześniejszych poczynań. Według wiceprzewodniczącej PiS, Beaty Szydło - Migalski nie zachowowywał się zgodnie z zasadami Prawa i Sprawiedliwości.

O wykluczeniu go z grona członków delegacji PiS w Parlamencie Europejskim zdecydował Komitet Polityczny PiS - na wniosek prezydium delegacji partii w europarlamencie, Ryszarda Legutki i Tomasza Poręby.

Beata Szydło zaprzeczyła, by usunięcie było skutkiem krytyki partii lub Jarosława Kaczyńskiego. - W PiS jest miejsce na dyskusję, ale powiinna się ona toczyć wewnątrz a nie na zewnątrz partii - wyjaśniła Szydło.

Jej zdaniem Marek Miglaski "lansował się mediach i nie chciał dobrze służyć PiS". Jak wyjaśniła, nie rozumiał też, że w partii nie ma miejsca na grę w pojedynkę. - Tu liczy się gra zespołowa - dodała posłanka.

w partii gra się zespołowo

Według Beaty Szydło europoseł musiał się liczyć z tym, że jego wypowiedzi mogą doprowadzić do wykluczenia. A i PiS nie miał innego wyboru. - Nie można pozostać obojętnym na takie zachowanie - skomentowała posłanka.

Dodała, że Marek Migalski nigdy nie dzielił się otwarcie swoimi poglądami. Choć, jak przyznała Szydło - podejmowano próby rozmowy z niezdyscyplinowanym europosłem.

Beata Szydło zapewniła też, że politycy Prawa i Sprawiedliwości mimo wakacji parlamentarnych wciąż pracują. Wyjaśniła, że zajmują się projektami i programami, które ujrzą światło dzienne jeszcze w tym miesiącu.

(mk)

  • Zuzanna Dąbrowska: Mój gość: pani poseł Beata Szydło, Prawo i Sprawiedliwość, wiceprzewodnicząca.

    Beata Szydło: Dzień dobry.

    Z.D.: Pani poseł, PiS zdecydował o usunięciu eurodeputowanego Marka Migalskiego z delegacji Parlamentu Europejskiego. Dlaczego?

    B.Sz.: Tak, to prawda. Wczoraj Komitet Polityczny Prawa i Sprawiedliwości na wniosek Prezydium Delegacji Polskiej, panów europosłów profesora Legutki i Tomasza Poręby, podjął decyzję o wykluczeniu z delegacji Marka Migalskiego. Jest to efekt działań ostatnich tygodni pana europosła i tak jak napisali europosłowie w swoim wniosku i Komitet Polityczny to podtrzymał, jego zachowanie nie jest zgodne z zasadami Prawa i Sprawiedliwości.

    Z.D.: Chodzi o list otwarty, który napisał, w którym skrytykował prezesa Jarosława Kaczyńskiego, w którym napisał, że z nim nie da się wygrać?

    B.Sz.: Nie, myślę, że list tak naprawdę jest jednym z elementów strategii, którą Marek Migalski od pewnego czasu realizował. Dyskusja w partii, w Prawie i Sprawiedliwości, tak jak w każdej innej, powinna się odbywać – i o tym, jak ma partia funkcjonować, jakie programy ma realizować – ale dobrze jest, jeżeli taka dyskusja toczy się wewnątrz partii, a na zewnątrz potem do opinii publicznej przekazuje się już gotowy program czy strategię działania. Natomiast tutaj działanie pana Marka Migalskiego wyraźnie było nakierunkowanie na lansowanie jego osoby. Nie było tam znamion chęci dobrego służeniu Prawu i Sprawiedliwości i myślenia o interesie partii.

    Z.D.: Ale to musi oznaczać, że pan Marek Migalski musiał się liczyć z tym, że PiS podejmie taką właśnie decyzję.

    B.Sz.: Ja myślę, że on się liczył i że cała jego ta działalność z tych ostatnich tygodni, a wcześniej również już miał takie wypowiedzi, że on się dystansuje od Prawa i Sprawiedliwości po wejściu swoim do Europarlamentu, no, były tak obliczone na lansowanie własnej osoby i sądzę, że on oczekiwał takiego efektu, natomiast trudno tutaj pozostać obojętnym na takie działania, tym bardziej że nie wiem, czy on bardziej zakłada, że będzie komentatorem życia politycznego, nie chcąc wypaść z tego toru komentatorów, taką strategię zastosował, trudno mi powiedzieć, dlatego że nigdy z nami nie rozmawiał, nie przyszedł ze swymi problemami, tylko właśnie poprzez lansowanie się w mediach wyrażał swoje opinie.

    Z.D.: Ale może właśnie skoro, jak pani mówi, Marek Migalski musiał się liczyć z taką decyzją, to PiS jakby wykonuje jego scenariusz. Może największą karą byłoby pozostawienie Marka Migalskiego tam, gdzie był, i próba rozmowy z nim.

    B.Sz.: Próby rozmowy z nim były, natomiast tu jest pytanie... żeby rozmawiać, to muszą chcieć dwie strony. Tu jest pytanie takie: czy pan Marek Migalski w ogóle zamierzał z kimkolwiek z partii rozmawiać, tym bardziej że miejsce na dyskusję i na rozmowę jest i taka rozmowa i dyskusja się toczy. I tu przecież nie jest tak, że jest obrany jeden kierunek, który ślepo jest realizowany, tylko życie wokół nas niesie również wszelkiego rodzaju zmiany i o tych sprawach trzeba rozmawiać i uwzględniać w programie i w założeniach partii to, co jest ważne w tym momencie dla Polaków i to, co się w Polsce dzieje. Natomiast ambicje prywatne każdego polityka – moje czy każdego innego kolegi – powinny w tym momencie pozostać naprawdę na drugim planie. Partia to jest zespół, grupa i ktoś, kto nie rozumie, że się gra zespołowo, no to potem nie może się w tym wszystkim odnaleźć.

    Z.D.: A co w takim razie z ambicjami Pawła Poncyljusza, posłanki Elżbiety Jakubiak, Joanny Kluzik-Rostkowskiej, którzy też publicznie w mniejszym lub większym stopniu krytykowali? Czy to, co się w tej chwili po wyborach dzieje w PiS-ie, czy nawet prezesa Jarosława Kaczyńskiego, czy oni, tak jak mówią pewnie złośliwie politycy Platformy Obywatelskiej, powinni już się zacząć bać?

    B.Sz.: Ja myślę, że zarówno Joasia Kluzik-Rostkowska, jak i Paweł Poncyljusz będą te swoje przemyślenia chcieli przekazać również w innej formie, to znaczy tak jak to się powinno odbywać na forum partii czy na forum klubu. I tak jak mówię, Prawo i Sprawiedliwość jest otwartą partią, dyskusja się toczy i może się toczyć, tylko trzeba zachować naprawdę takie standardy, które obowiązują i w Platformie Obywatelskiej, a przecież nie wyobrażam sobie, jaka by była reakcja w Platformie, gdyby któryś z ich posłów czy europosłów stosował takie metody jak Marek Migalski.

    Z.D.: A czy pani sądzi, że PiS po wyborach, po wakacjach już można powiedzieć prawie, mimo że parlamentarne jeszcze trwają, rozwija się w dobrym kierunku, że to, co wynika z sondaży poparcia opinii publicznej, to, jaki obraz PiS-u jest prezentowany na zewnątrz, jest skierowany do przyszłości, rzeczywiście spowoduje, że... no, o co chodzi w każdej partii, wygra następne wybory?

    B.Sz.: Ja w to wierzę, tym bardziej że jesteśmy chyba jedynym ugrupowaniem, które te wakacje parlamentarne potraktowało bardzo poważnie i pracowaliśmy w czasie wakacji, przygotowaliśmy projekt ustawy o podatku od banków, rozmawialiśmy o vacie, dyskutujemy o tym, przygotowujemy projekty i programy, które będą już teraz we wrześniu również ogłaszane. Tak że cały czas ta praca jest.

    Proszę zauważyć, dzisiaj ogłosił OBOP nastroje Polaków – 51% Polaków uważa, że sprawy w Polsce idą w złym kierunku i wzrosła o 17% liczba takich osób. Więc myślę, że tak naprawdę warto chyba o tym rozmawiać, co złego dzieje się w polskiej gospodarce i w polskich finansach, czego obawiają się Polacy. Obawiają się tego, że będą więcej płacili za żywność, za energię, za podręczniki szkolne już od stycznia. I to jest problem. Natomiast wewnętrzne sprawy poszczególnych ugrupowań politycznych one są ważne, ale powinny być załatwiane wewnątrz partii, bo partia każda polityczna – czy to Prawo i Sprawiedliwość, czy Platforma Obywatelska, czy Sojusz Lewicy Demokratycznej i tak dalej, mają przede wszystkim realizować takie programy, które są ukierunkowane na rozwój kraju i mają służyć Polakom.

    Z.D.: Mówi pani wewnętrzne sprawy, ale wizerunek to jest coś, co widać na zewnątrz, siłą rzeczy jest oceniany przez wyborców. Co pani powie o wizerunku prezesa Jarosława Kaczyńskiego teraz?

    B.Sz.: Prezes Jarosław Kaczyński uzyskał w wyborach prezydenckich bardzo duże poparcie – 47% poparcia Polaków...

    Z.D.: Prezentując się nieco inaczej.

    B.Sz.: Prezentując się, myślę, tak samo, natomiast kampania wyborcza jest oczywiście pewnym... zupełnie inaczej jest realizowana i ma swoje prawa. Można powiedzieć tak, że zupełnie inaczej też prezentował się prezydent Komorowski, on też mówił chociażby o tym... obiecywał bardzo dużo, mówił o ulgach dla studentów i mówił o tym, że nie będzie się zgadzał na podwyżkę podatków, dzisiaj mówi co innego. Więc myślę, że tu jest równowaga.

    Z.D.: Czas kampanii to czas obietnic. Następne kampanie przed nami. Bardzo dziękuję za rozmowę o Prawie i Sprawiedliwości.

    B.Sz.: Dziękuję bardzo.

    (J.M.)