Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Andrzej Gralewski 23.09.2010

Nie uzależniać Polski od Rosji

PiS krytycznie ocenia umowę gazową z Rosją. Bo uzależnia nas od jednego dostawcy gazu na dziesięciolecia.
Beata SzydłoBeata Szydłofot: W. Kusiński/PR

- Nie zgadzamy się na umowę gazową z Rosją. Wszystko co wokół tej umowy się dzieje jest niepokojące - mówi w "Sygnałach Dnia" Beata Szydło, wiceprzewodnicząca Prawa i Sprawiedliwości. Zwraca uwagę, że kupujemy gaz od Rosji najdrożej w Europie, a od jednego dostawcy uzależniamy się do 2037 roku. Dziś na wniosek PiS odbędzie się w Sejmie debata w sprawie umowy gazowej.

Zdaniem posłanki PiS, rząd nie chroni interesów naszego kraju i nie prezentuje alternatywnych rozwiązań - takich jak zakup gazu od niemieckiego Ruhrgasu. Według Beaty Szydło, rząd "poszedł na łatwiznę" wybierając jedno rozwiązanie, a omijając inne - korzystniejsze dla Polski.

Beata Szydło krytykuje ministra finansów, który winą za deficyt budżetowy obarcza samorządy. Minister finansów Jacek Rostowski mówił wczoraj, że deficyt, który na koniec roku przekroczy 100 miliardów złotych, generują między innymi samorządy, które nadmiernie się zadłużają. - Minister Rostowski obwinia wszystkich poza rządem - mówi Szydło. Zwraca uwagę, że w tej chwili w samorządach mamy kulminację inwestycji unijnych. Ale aby mieć wkład własny bna budowę np. kanalizacji gminy zaciągają kredyty. Zaś zwrot pieniędzy jest dopiero po zakończeniu inwestycji.

Posłanka PiS podkreśla, że gminy są obarczane kolejnymi zadaniami, ale nie dostają na nie pieniędzy z budżetu. Jako przykład takiego działania wskazała podwyżki dla nauczycieli. Beata Szydło powiedziała, że kwota na nie przeznaczana jest głównie z subwencji oświatowej, a ta jest wyliczana na podstawie liczby uczniów, a nie nauczycieli. Rozmówczyni Jedynki podkreśla, że konieczna jest reforma budżetu, ale minister finansów Jacek Rostowski nic w tym kierunku nie robi.

Ponadto - jak wskazała Beata Szydło - samorządy nie mają dodatkowych źródeł dochodów. Jest tak dlatego, że stosowna ustawa w tej sprawie od dawna nie była nowelizowana i nie jest dostosowana do obecnych realiów - mówiła wiceprezes PiS.

(ag)

Henryk Szrubarz: W naszym studiu Beata Szydło, Wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości. Dzień dobry pani.

Beata Szydło: Dzień dobry.

H.S.: Dziś w Moskwie ciąg dalszy konsultacji w sprawie warunków dostaw rosyjskiego gazu do Polski. W sejmie także informacja rządu na temat umowy polsko-rosyjskiej. Czy Prawo i Sprawiedliwość już wie, jak przyjmie tę informację?

B.S.: Prawo i Sprawiedliwość przede wszystkim jest inicjatorem tej debaty dzisiejszej, to myśmy złożyli wniosek, żeby taka debata się odbyła, ponieważ wszystko, co dzieje się wokół umowy gazowej, jest niepokojące.

H.S.: Co jest niepokojące?

B.S.: Przede wszystkim niepokoi to, że umowa ma być zawarta na tak długi okres i do 2037 roku, czyli będziemy związani umową podpisywaną dzisiaj na zakup najdroższego gazu w Europie i na warunkach, które dyktuje Gazprom. W związku z powyższym my na to się nie zgadzamy, uważamy, że Polska tutaj postawiła się w roli petenta i będzie uzależniona jeszcze przez następne pokolenie od dostaw gazu z Rosji.

A proszę zauważyć, że również Komisja Europejska jest temu przeciwna i zwraca uwagę na to, że jednak ta umowa powinna być zmieniona, nie zgadzając się na to, ażeby Gazprom był monopolistą do 2047 roku nawet na przesył gazu przez Polskę.

H.S.: A co się stanie, jeżeli ta umowa nie zostanie podpisana?

B.S.: Przede wszystkim chcemy dzisiaj rozmawiać o tym i mamy nadzieję, że taka informacja będzie podana, w jaki sposób rząd chce zabezpieczyć interesy państwa polskiego...

H.S.: Rozmawia z Ukrainą w tej chwili.

B.S.: Rozmawia z Ukrainą, są też różne inne możliwości, jest na przykład możliwość zakupu gazu od niemieckiego Ruhrgazu. Więc tych możliwości jest dużo, potrzebna jest tylko wola ze strony rządu i jednak poszukiwanie rozwiązań dla Polski najlepszych. Wydaje nam się, że w tej chwili rząd Platformy Obywatelskiej poszedł na łatwiznę, wybierając po prostu takie jedno rozwiązanie, a nie szukając innych, które byłyby dla Polski korzystniejsze.

H.S.: Wczoraj minister finansów powiedział, że deficyt finansów publicznych po raz pierwszy może przekroczyć 100 miliardów złotych, i dodał, że właściwie ta informacja nie powinna nikogo zaskakiwać.

B.S.: To jest informacja, która od dłuższego czasu jest już podnoszona przez Prawo i Sprawiedliwość, przez opozycję. My cały czas mówimy o tym, że sytuacja finansów publicznych jest zła, do tej pory jedynie pan minister Rostowski mówił, że wszystko jest w porządku. No, nie dziwi, że ten deficyt tak gwałtownie narasta i że jest tak duży, dlatego że nie ma w tej chwili przeprowadzonych żadnych reform i w moje opinii nie będzie. I w związku z powyższym ten deficyt będzie narastał jeszcze bardziej. Natomiast dla mnie zadziwiające i oburzające jest to, co próbuje powiedzieć między wierszami pan minister Rostowski, że wszyscy są winni, tylko nie rząd, a już na pewno nie on. No, wczoraj usłyszeliśmy, że tak naprawdę za deficyt finansów samorządy odpowiadają.

H.S.: No tak, właśnie, Jacek Rostowski jest zmartwiony tym, że samorządy nadmiernie się zadłużają.

B.S.: Dziwię się, że on się martwi, ponieważ...

H.S.: I że właśnie to powoduje, że ten deficyt zbliża się, może zbliżyć się do niebezpiecznego...

B.S.: Nie, nie, to jest taka opowieść ministra na potrzeby pijarowskie. Oczywiście...

H.S.: No ale przecież nie ma instrumentów, które kontrolowałyby poziom zadłużenia się samorządów.

B.S.: Właśnie jest taki instrument, ponieważ po pierwsze są progi ostrożnościowe, a po drugie w ustawie o finansach publicznych, która została w zeszłym roku przyjęta i obowiązuje od stycznia tego roku, jest zapis, że od 2014 roku gminy i powiaty będą miały wyliczany tak zwany indywidualny dług, czyli to będzie dla każdej gminy wyliczany dług, biorąc pod uwagę ich środki inwestycyjne, dochody, wydatki i tak dalej. I to będzie obowiązywało od 2014 roku, natomiast gminy, chcąc dojść do tego momentu, już w tej chwili muszą po prostu ograniczać swoje wydatki budżetowe i tak konstruować budżet, że rzeczywiście w 2014 roku ten indywidualny dług pozwoli im na realizację inwestycji. Bo tak naprawdę kredyty czy środki unijne w gminach wykorzystywane są przede wszystkim na realizację inwestycji. A z czego się bierze również problem samorządów? Ano z tego, że są przede wszystkim obarczane przez rząd kolejnymi zadaniami, na które nie idą pieniądze. Podam przykład...

H.S.: No tak, ale ten problem dotyczył nie tylko rządu, obecnego rządu Donalda Tuska, ale również i poprzednich. Zresztą cały czas gminy to podkreślały. I wtedy też, kiedy premierem był Jarosław Kaczyński.

B.S.: Tak, tylko że wtedy była zupełnie inna sytuacja, ponieważ myśmy w tej chwili weszli w taki moment, kiedy w samorządach jest to apogeum korzystania ze środków unijnych i realizacji umów zawartych wcześniej, samorządy zaciągały kredyty, ażeby wnieść tak zwany wkład własny, po prostu żeby móc skorzystać z tych pieniędzy unijnych, pieniądze unijne są zwracane po zrealizowaniu inwestycji, więc najpierw trzeba wziąć kredyt, żeby wybudować na przykład kanalizację, a potem dopiero pieniądze się odzyskuje.

Podam przykład z tego roku. Gminy szukają w tej chwili pieniędzy na podwyżki dla nauczycieli, podwyżki, które są konieczne, potrzebne i nikt ich nie kwestionuje. Tylko że problem polega na tym, że te 7%, które miało być założone z budżetu państwa, tak naprawdę dla gmin to jest między 3 a 4% subwencji oświatowej, ponieważ w Polsce subwencja oświatowa jest wyliczana na podstawie liczby uczniów w danej szkole, a nie liczby nauczycieli. I o tym rząd zapomina.

Poza tym jest jeszcze jedna kwestia – wyczerpały się według mnie już w tej chwili możliwości pozyskiwania podatkowych źródeł dochodu przez samorządy. Proszę zauważyć, że ustawa o dochodach gmin i powiatów to jest ustawa z początku istnienia samorządów po 89 roku i tak naprawdę ona potem była oczywiście modyfikowana czy zmieniana, ale całościowo nigdy nie było takiej dyskusji na ten temat, że w tej chwili już jesteśmy w zupełnie innym miejscu i trzeba szukać innych rozwiązań dla gmin i dla powiatów. I to jest między innymi ten jeden z tematów, o których powinniśmy w kampanii samorządowej rozmawiać – jak w tej chwili pomóc gminom i powiatom, województwom, aby rzeczywiście mogły dobrze funkcjonować?

H.S.: Pani poseł, czy Prawo i Sprawiedliwość z otwartymi ramionami przyjmie Polskę Plus w swoje szeregi?

B.S.: W tej chwili trwają rozmowy i powiem tak, że bardzo jesteśmy blisko do tego, ażeby do takiego porozumienia doszło. Zawsze w takiej sytuacji musi być wola dwóch stron. Polska Plus chce...

H.S.: I taką wolę wyraża.

B.S.: ...wyraziła, tak, chce do nas przystąpić. Zresztą nic dziwnego, przecież to są politycy, którzy funkcjonowali...

H.S.: Kiedyś mówili, że w PiS-ie nie ma demokracji, nie ma swobody wypowiedzi.

B.S.: Ja myślę, że każdy ma prawo do błędu i do refleksji i do zmiany swojej decyzji, natomiast również mówią o tym, że w tej chwili sytuacja zupełnie się zmieniła, to porozumienie programowe, pewien wspólny sposób widzenia spraw Polski jest spójny. Więc myślę, że tutaj byłoby to bardzo dobre, gdyby Polska Plus rzeczywiście do nas dołączyła.

H.S.: Żadnych warunków nie postawicie?

B.S.: W tej chwili, tak jak mówię, trwają rozmowy, wszystko jest przed nami. Myślę, że to będzie... w najbliższych dniach decyzja zapadnie.

H.S.: Polska Plus do Prawa i Sprawiedliwości, ale bez Marcina Libickiego, który mówi o celach PiS-u tak, że tylko PiS zajmuje się wyjaśnianiem tragedii smoleńskiej, niczym innym, dlatego do PiS-u nie wstąpi.

B.S.: Nie, nie zgadzam się, nie zgadzam się z panem Marcinem Libickim. PiS zajmuje się wieloma sprawami, między innymi w tej chwili również i sprawami samorządowymi i tymi, o których wcześniej mówiłam. Wkraczamy w kampanię samorządową, mamy przygotowany bardzo dobry program, ciekawy program i mogę powiedzieć tak: ja mam doświadczenie samorządowe również i ten program rzeczywiście jest atrakcyjny, dlatego że on nie dotyczy spraw politycznych, a skupia się właśnie na tych problemach samorządu, o których już wcześniej mówiłam, jak chociażby właśnie sprawach finansowych, sprawach rozwoju, chcemy mówić o tym, jakie szanse dać polskim miastom, gminom i powiatom. Natomiast mówimy bardzo dużo o budżecie również i o finansach publicznych.

H.S.: Ten program jest atrakcyjny, chociaż prezes Jarosław Kaczyński, tak wynika z jego słów, raczej nie przewiduje zwycięstwa w tych wyborach samorządowych.

B.S.: Znaczy ja się zastanawiałam właściwie, co to znaczy „zwycięstwo w wyborach samorządowych”. No jak tu liczyć? Czy od ilości...

H.S.: No, globalnie, ile procent zyskali kandydaci Prawa i Sprawiedliwości, Platformy, Sojuszu czy PSL?

B.S.: Ale tego się nie da tak... Moim zdaniem nie da się tego tak zliczyć, ponieważ w wyborach samorządowych, proszę zwrócić uwagę, startują również komitety obywatelskie i w wielu gminach, w wielu miastach to właśnie te listy komitetów będą miały swoje reprezentacje w radach czy będą miały swoich burmistrzów i prezydentów. Zresztą ja nie patrzę na to w tej kategorii takiego wyścigu sportowego, kto więcej zbierze punktów, tylko bardziej interesuje mnie to, jaki program mają dani kandydaci i co to za ludzie będą kierować naszymi miastami. My, Prawo i Sprawiedliwość, wystawiamy dobrą reprezentację, przede wszystkim chodzi nam o to, żeby to byli miejscowi liderzy, ci ludzie, którzy mieszkają w danej gminie, w danym mieście, wiedzą, jakie są problemy i mają pomysł na swoje miasto.

H.S.: Beata Szydło, Wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości, gościem Sygnałów Dnia. Dziękuję bardzo.

B.S.: Dziękuję.

(J.M.)