Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Andrzej Gralewski 08.10.2010

Musimy zaciskać pasa

Państwo powinno oszczędzać, ale oszczędności nie można robić gwałtownie.
SejmSejmFot. PR

- Musimy zaciskać pasa, ale nie gwałtownie, ale po jednej dziurce - mówi w "Sygnałach Dnia" Paweł Arndt, przewodniczący sejmowej Komisji Finansów Publicznych. Poseł PO przyznaje, ze mamy kryzys i musimy oszczędzać. Dlatego np. w przyszłym roku w budżetówce nie będzie podwyżek wynagrodzeń.

W opinii posła, projekt przyszłorocznego budżetu nie jest zły, jeśli wziąć pod uwagę czasy, w jakich był tworzony. Arndt jest też przekonany, że w obecnej sytuacji rząd nie miał innego wyjścia jak podnieść stawki podatku VAT. Poseł nie wyklucza, że w kolejnych latach VAT wzrośnie do 25 procent, ale zastrzega, że stanie się to w skrajnie niekorzystnej sytuacji państwa.

Poseł Platformy Obywatelskiej powiedział w "Sygnałach Dnia", że podwyżkę podatku od towarów i usług, która wejdzie w życie w styczniu, zaplanowano na trzy lata i tylko gwałtowny wzrost zadłużenia Polski może skłonić rząd do dalszych podwyżek:

Poseł Arndt przyznaje, że wczorajsze wystąpienie ministra Jacka Rostowskiego można uznać za polityczne. Budżet to jest debata polityczna, różne rzeczy się zdarzają. - Ale o szczegółach mówiła wiceminister Majszczyk - podkreśla gość Jedynki.

Po wczorajszym pierwszym czytaniu projektu budżetu dokument trafi do komisji finansów, gdzie należy się spodziewać licznych propozycji poprawek - dodaje Paweł Arndt.

Komisja finansów publicznych rozpocznie prace nad budżetem 20 października. Gotowy projekt budżetu, zgodnie z Konstytucją, musi trafić do podpisu prezydenta do końca stycznia.

(ag)

Krzysztof Grzesiowski: „Przeszliśmy przez kryzys bez żadnego błędu, uniknęliśmy zbytniego długu publicznego i teraz też wierzę w to, że uda nam się jak Odyseuszowi przeprowadzić Polskę jak okręt przez otwarte morze” – mówił wczoraj, kończąc swoje wystąpienie w sejmie, minister finansów Jacek Rostowski. Wczoraj pierwsze czytanie projektu budżetu państwa na rok 2011. Jak państwo słusznie wyciągnęli wniosek z tego cytatu, minister Jacek Rostowski chwalił działania rządu, no i swoje, jak rozumiem. W naszym studiu poseł Paweł Arndt, Platforma Obywatelska, przewodniczący sejmowej komisji finansów publicznych. Dzień dobry, panie pośle.

Paweł Arndt: Dzień dobry panu i dzień dobry państwu.

K.G.: O Mojżeszu było, dodajmy, jeszcze, jeśli już powoływać się na historię.

P.A.: No, o różnych rzeczach wczoraj było, nie zawsze o budżecie, posłowie cytowali wierszyki różnego rodzaju. Tak że budżet to jest debata polityczna, różne rzeczy wtedy się zdarzają. Zresztą jest to w jakiś sposób normalne. Budżet trafił do sejmu 30 września, to są opasłe tomiska, kilkaset albo więcej stron tekstu, nie wszyscy mieli czas się z nim bliżej zapoznać, więc wtedy padają różne cytaty, niekoniecznie...

K.G.: Chyba większość nie zdążyła się zapoznać, sądząc z frekwencji na sali.

P.A.: To znaczy frekwencja na sali może nie do końca świadczy o tym, czy ktoś się zdążył zapoznać, czy nie. Wczoraj pracowały różne komisje, komisje śledcze, więc posłowie zajęci byli też przy innych pracach, ale rzeczywiście budżet nie jest tym wydarzeniem, które sprowadza na salę największą ilość posłów.

K.G.: Co ciekawe, cytowałem dziś Pawła Jabłońskiego z Rzeczpospolitej, który powiedział o ministrze Rostowskim, że staje się w coraz większym stopniu politykiem, a nie ekonomistą, że jego wypowiedzi to polityczny marketing i kopanie opozycji, ale – i tu podkreśla komentator Rzeczpospolitej – „za tym słowotokiem kryje się przyzwoity budżet”.

P.A.: Tak, wystąpienie pana ministra Rostowskiego rzeczywiście można uznać w jakiejś mierze za polityczne wczoraj, natomiast o budżecie mówiła pani wiceminister Majszczyk już bardziej w szczegółach. Natomiast generalnie rzecz biorąc, gdyby próbować oceniać ten budżet, to to nie jest zły budżet, nie jest zły budżet na czasy, w jakich przyjdzie nam go realizować, w jakich był tworzony. Nie zapominamy, że jeżeli nie skończył się, to pewnie jeszcze cały czas trwa kryzys, wielki kryzys i ten kryzys jednak w jakiejś mierze odbija się również na możliwościach naszego polskiego budżetu.

K.G.: Chociaż minister Rostowski mówił, że to pierwszy budżet pokryzysowy.

P.A.: Tak, to znaczy generalnie tak...

K.G.: No więc skończył się ten kryzys, czy nie skończył?

P.A.: Generalnie przyjmuje się, że kryzys się skończył, natomiast jednak skutki tego kryzysu w jakiejś mierze trwają. Jak spojrzymy na to, co się dzieje na świecie, to można mieć obawę, że jakieś zawirowania jeszcze do nas trafią. Wzrost gospodarczy w Stanach Zjednoczonych jest stosunkowo niewielki, to się może przełożyć na Europę, na Niemcy, a z czasem i na Polskę. Więc trzeba być dość ostrożnym w ferowaniu tutaj wyroków, prognoz. To wszystko, co robimy dzisiaj, jest, wydaje nam się przynajmniej, jak najbardziej zgodne z oczekiwaniami, z tym, co się może wydarzyć, ale nieprzewidziane sprawy też mogą nas dotknąć.

K.G.: No ale prawda jest taka, panie pośle, że koalicja Prawa i Sprawiedliwości, Samoobrony i Ligi Polskich Rodzin zostanie zapamiętana jako ta, która obniżyła podatki od dochodów osobistych, a koalicja Platformy z Polskim Stronnictwem Ludowym jako ta, która podniesie podatek VAT.

P.A.: No tak, ja cały czas mówię, że jeżeli dyskutujemy o budżecie, oceniamy ten budżet, to musimy jednak brać pod uwagę warunki, warunki zewnętrzne, warunki wewnętrzne. Warunki zewnętrzne, czyli myślę to, co się dzieje na świecie, to, co się dzieje w Polsce. I ten kryzys jest wielki, ten kryzys olbrzymi wpływ wywarł na gospodarkę polską, na dochody budżetu państwa i w związku z tym jest ogromna różnica między tym, co było w roku 2005, 2006, a tym, co jest w roku 2010 czy będzie w roku 2011.

K.G.: Czyli co? Podwyżka VAT musiała być nieuchronna?

P.A.: Platforma Obywatelska rzeczywiście szła do wszystkich wyborów z hasłem obniżania podatków. I dla nas to jest olbrzymia trudność zgoda na podwyższenie podatku, ale w tej sytuacji zdaje się, że nie mamy wyboru. Jeżeli nie chcemy dopuścić do nadmiernego zadłużenia się państwa, do wzrostu gwałtownego deficytu, to musimy ten podatek podwyższyć.

K.G.: A co to znaczy, że ta podwyżka VAT jest przejściowa? Na ile lat?

P.A.: Zakładamy, że ona będzie trwała trzy lata. Po trzech latach podatek wróci do poprzednich stawek.

K.G.: A może po trzech latach się przyzwyczaimy i już tak zostanie.

P.A.: Nie sądzę, żeby tak się stało, to znaczy ja jestem optymistą, jeśli chodzi o przyszłość polskiej gospodarki i wierzę, że wzrost umożliwi nam obniżenie tych podatków. Natomiast rzeczywiście teoretycznie przynajmniej zakładamy, że gdyby stało się najgorsze, czyli gdybyśmy przekroczyli drugi ostrożnościowy 55-procentowy próg, czyli dług publiczny wyniósłby powyżej 55% PKB, wtedy może nastąpić dalsze podwyższanie podatku VAT o kolejne punkty procentowe do 25%. Ale to jest absolutna skrajność i ja takiej myśli nie dopuszczam w ogóle. Pan minister Rostowski wczoraj wypowiadając się na ten temat, wygłaszał podobny pogląd.

K.G.: Pan także wczoraj mówił, że sytuacja finansów państwa nie wymaga gwałtownych zmian. Jeśli nie wymaga gwałtownych, to jakich w ogóle wymaga?

P.A.: No tak, jednak cały czas dług publiczny nam narasta, więc nie można powiedzieć, że w ogóle żadnych zmian nie należy...

K.G.: Można stanąć w centrum Warszawy i obejrzeć, jak to wygląda. Licznik Balcerowicza bije.

P.A.: Tak, natomiast ja generalnie uważam, że musimy zaciskać pasa, ale to musimy zaciskać pasa stopniowo, po jednej dziurce, a nie kilka od razu, bo to nie jest zdrowe dla organizmu, dla budżetu państwa, dla organizmu, dla gospodarki państwa to również nie jest dobre. I w związku z tym to zaciśnianie pasa musi być stopniowe, powolne, ale musi być, bo nie możemy dopuszczać do tego, żeby budżet dalej się zadłużał, żeby rósł dług publiczny.

K.G.: Czy należy wierzyć w to, że w tym roku rzeczywiście poznamy propozycje rozwiązań zmierzających do konsolidacji finansów publicznych?

P.A.: Czy w tym roku, to trudno mi powiedzieć, natomiast na pewno niektóre rozwiązania zostaną pokazane.

K.G.: Na przykład które?

P.A.: W tej chwili mamy już w sejmie ustawę okołobudżetową, która pewne rozwiązania przedkłada. Na pewno reguła wydatkowa, która jest właściwie w budżecie już zastosowana. To jest ważna rzecz dla nas, która ogranicza możliwość swobodnego podnoszenia wydatków. I to, co jest istotne, to ona nie tylko w jakiejś mierze zabezpiecza ten budżet przed podnoszeniem wydatków na ten rok, ale na wszystkie kolejne lata. Poza tym w tej chwili rząd pracuje i myślę, że to jest ostatni etap prac nad nowelizacją ustawy o finansach publicznych. I tutaj również zostaną założone kolejne kagańce na budżet, aby te wydatki nie wzrastały, abyśmy jednak ten dług publiczny sprowadzali do jakiegoś dużo, dużo niższego poziomu.

K.G.: Z takich propozycji czytelnych dla naszych słuchaczy, na przykład sprawa naliczania rent, sprawa przywilejów dla służb mundurowych.

P.A.: Tak, ale nie sądzę, żeby to się znalazło w tej najbliższej nowelizacji ustawy o finansach publicznych. Ja raczej uważam, że ta sprawa zostanie dopiero poruszona, rozstrzygnięta w przyszłym roku.

K.G.: Ale będzie.

P.A.: Musi być, musi być, tak.

K.G.: Płace w budżetówce będą zamrożone oprócz nauczycieli. To już kolejny rok zdaje się zamrożenia płac w sferze budżetowej. To też nie przynosi głosów, a wybory mamy w przyszłym roku.

P.A.: No tak, ale musimy sobie zdawać [sprawę], że mamy kryzys i musimy oszczędzać i to musimy oszczędzać dość solidnie. I w związku z tym niestety musimy się wszyscy zgodzić, że pracujący w budżetówce nie otrzymają podwyżki, tak jak pan redaktor powiedział. Jedynym wyjątkiem są nauczyciele, którzy od 1 września przyszłego roku otrzymają 7% wzrost wynagrodzeń.

K.G.: Teraz budżet trafiło do komisji sejmowych, do komisji finansów publicznych. Jak wygląda, że tak powiem... zgłaszanie poprawek to może złe słowo, ale cała procedura (...)

P.A.: Tak, komisja finansów publicznych rozpocznie prace nad budżetem 20 października, przedtem jeszcze rozpoczniemy prace właśnie nad ustawą okołobudżetową. Wygląda to ogólnie tak, że wszystkie sejmowe komisje, które zajmują się poszczególnymi częściami budżetu, nie wiem, ochrona środowiska swoim budżetem, edukacja swoim i tak dalej, i tak dalej, one muszą przedstawić komisji finansów publicznych swoją opinię na temat tego budżetu.

K.G.: Czyli państwo zbierają zewsząd...

P.A.: Tak, my zbieramy zewsząd opinie na temat budżetu. Oczywiście pracujemy nad tzw. swoimi częściami budżetowymi, to, co dotyczy na przykład Ministerstwa Finansów, spraw podatków, dochodów i tak dalej, i tak dalej. I jak mamy te wszystkie opinie, wtedy pracujemy nad tymi opiniami, pracujemy kilka tygodni i na początku grudnia, bo taki jest harmonogram prac nad budżetem, wtedy zostają zgłaszane poprawki do budżetu. Te poprawki mogą zgłaszać wszyscy posłowie, nie tylko członkowie komisji finansów publicznych, ale wtedy właśnie członkowie komisji finansów publicznych opiniują te poprawki, głosują nad nimi i ewentualnie wprowadzają je do budżetu. Gdzieś w połowie grudnia dopiero sejm będzie głosował nad... odbędzie się drugie czytanie ustawy budżetowej i sejm będzie głosował nad budżetem.

K.G.: Te poprawki to najczęściej komuś dołożyć, tak?

P.A.: No tak...

K.G.: No bo każdy jest posłem skądś, reprezentuje czyjeś interesy.

P.A.: No tak, problem polega na tym, że generalnie opozycja zarzuca nam, że budżet jest mało ambitny, że cały czas dług publiczny nam rośnie, ale potem, jak przychodzi do składania poprawek, nagle się okazuje, że trzeba wyszukać dodatkowe kilka miliardów złotych po to, żeby wybudować, nie wiem, remizę strażacką gdzieś czy drogę lokalną blisko jakiegoś posła. I to jest nasz problem. Wtedy my te poprawki musimy odrzucić, bo nie ma innej możliwości, a z drugiej strony jesteśmy oskarżani, że nie dbamy o własne regiony, w których mieszkamy, i nie chcemy, żeby tam dochodziło do rozwoju, do kolejnych inwestycji.

K.G.: Ot, jaka to niedola posła.

P.A.: No niestety.

K.G.: Dziękujemy za rozmowę i za wizytę. Poseł Paweł Arndt, przewodniczący sejmowej komisji finansów publicznych, gość Sygnałów Dnia.

P.A.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)