Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Izabella Mazurek 19.10.2010

Bez politycznych fajerwerków

Chcemy rozmawiać o problemach, które spotykają zwykłych ludzi - mówi Tomasz Kamiński z SLD.
Tomasz KamińskiTomasz Kamińskiźr.PAP
Posłuchaj
  • Tomasz Kamiński, poseł SLD o kampanii samorządowej
Czytaj także

- To będzie kampania bez politycznych fajerwerków - mówi w "Sygnałach Dnia" poseł SLD Tomasz Kamiński, szef sztabu w wyborach samorządowych Sojuszu.

Styl kampanii będzie przypominał sposób prowadzenia kampanii prezydenckiej przez Grzegorza Napieralskiego.

Według posła Kamińskiego nie da się ominąć w tych dyskusjach spraw ogólnokrajowych, jak na przykład sprawa sztucznego zapłodnienia.

Kamiński mówi, że Sojusz zapytał w specjalnych ankietach swoich wyborców, co im najbardziej potrzeba, czego się obawiają, jakie mają problemy.

- Na tej podstawie prowadzimy rozmowy w kampanii. Wiemy, że Polacy chcą finansowania in vitro przez państwo i nie chcą religii w szkołach - dodaje Kamiński.

Gość Jedynki podkreśla, że SLD walczy o standardy, które obowiązują na całym świecie.

Kamiński komentuje również stanowisko Kościoła w sprawie sztucznego zapłodnienia. - Czy żyjemy w średniowieczu, czy w XXI wieku - pyta poseł.

(im)

Krzysztof Grzesiowski: Szef sztabu wyborczego Sojuszu Lewicy Demokratycznej w wyborach samorządowych, pan Tomasz Kamiński, nasz gość. Dzień dobry, witamy.

Tomasz Kamiński: Dzień dobry, witam serdecznie.

K.G.: Wie pan, czytam w dzisiejszym dzienniku Polska wywiad z wiceprzewodniczącą Sojuszu, panią Katarzyną Piekarską, jest mowa o Januszu Palikocie, o Ryszardzie Kaliszu, o komisji majątkowej, o zapłodnieniu in vitro. Zwrot „samorząd” pojawia się tylko raz w pytaniu. Zresztą odpowiedź na to pytanie specjalnie nie jest rozwinięta. Jak robić kampanię wyborczą samorządową, kiedy inne tematy wydają się dużo ważniejsze, z punktu widzenia przynajmniej wiceprzewodniczącej SLD?

T.K.: Tych tematów jest wiele, ale ja wolałbym, abyśmy w Polsce rozmawiali o rzeczach, które dotykają Polaków na co dzień, dotykają ich na ulicy, dotykają ich w życiu codziennym. I tak chcemy prowadzić kampanię samorządową. Nasi kandydaci spotykają się z ludźmi. To będzie kampania bez politycznych fajerwerków, bez wielkiego show. To będzie kampania rozmów, dyskusji, bo przecież w samorządach, tutaj na dole, w gminach, w małych miasteczkach, w powiatach rozwiązuje się życiowe problemy ludzi. Tutaj się buduje drogi, tutaj się buduje mosty, tutaj się rozwiązuje to konkretne życie. I tak chcemy budować naszą kampanię w wyborach samorządowych. To będzie kontynuacja stylu prowadzenia kampanii i stylu prowadzenia polityki, którą rozpoczął Grzegorz Napieralski w wyborach prezydenckich. Oczywiście nie unikniemy dyskusji o sprawach tej wielkiej polityki, ostatnio chociażby sprawa in vitro wywołana przez hierarchów Kościoła Katolickiego, o takich sprawach na poziomie centralnym również będziemy mówić, będziemy się do nich odnosić, bo trudno by było prowadząc kampanię samorządową, nie odnosić się do spraw, które wypływają na, że tak powiem, politycznej arenie.

K.G.: Właśnie o to chciałem zapytać, bo są te słynne ankiety z pytaniami do wyborców, co dla nich jest najważniejsze. Podobno najważniejsze dla nas, obywateli Rzeczpospolitej, jest poczucie bezpieczeństwa, dobra szkoła i dobre drogi, to prawda, tak wynikało z odpowiedzi...

T.K.: Tak, myśmy od ponad miesiąca prowadzili akcję ankietową i jeszcze ją prowadzimy i nasi kandydaci w różnych miejscach w kraju takie przygotowane ankiety zbierają, rozdają wśród Polaków. I to poczucie bezpieczeństwa w tej ankiecie wysuwa się na plan pierwszy. Generalnie Polacy, tak wynika z tych ankiet, nie czują się bezpieczni w swoim kraju. To poczucie bezpieczeństwa to nie tylko takie poczucie bezpieczeństwa na ulicy, mówimy tutaj o służbach mundurowych, ale generalnie poczucie bezpieczeństwa egzystencji, poczucia bezpieczeństwa socjalnego, tego oczekują Polacy, tak wynika z ankiet. I my jako jedyna partia w Polsce, żadna z partii jeszcze tak nie budowała programu wyborczego. My najpierw zapytaliśmy Polaków, czego oni od nas oczekują jako od polityków, od samorządowców, i na bazie tych ankiet zbudowaliśmy nasz program wyborczy.

K.G.: No dobrze, ale w tych ankietach także są pytania o stosunek do nauczania religii w szkołach, o zapłodnienie in vitro. To ma dać więcej głosów Sojuszowi? To są takie rzeczy, nazwijmy to najdelikatniej, ponadsamorządowe jednak.

T.K.: W wyborach prezydenckich mówiliśmy o swego rodzaju trójskoku, że rozpoczynamy wyborami prezydenckimi trójskok: najpierw wybory prezydenckie, później wybory samorządowe i w przyszłym roku wybory parlamentarne. Prowadząc tę ankietę, zapytaliśmy również o te kwestie światopoglądowe, światopoglądowe, które jednoznacznie kojarzą się z lewicą, i w tych sprawach my zabieramy jako jedyna formacja w Polsce zdecydowany głos. I z tych ankiet również wynika, że Polacy jak najbardziej chcą tego, aby państwo refundowało in vitro, nie chcą religii w szkołach, chcą, aby religia była prowadzona, ale w miejscu, które zapewni pewną godność religii, katechezy. To również wynika z tych ankiet. I ja uważam, że dzisiaj, przy okazji wyborów samorządowych powinniśmy i pytamy, również o te rzeczy ogólnopolskie.

K.G.: Czy ów kurs światopoglądowy, o którym pan mówi, można określić mianem ostrego?

T.K.: Nie, panie redaktorze, to są... My walczymy o pewne standardy, które funkcjonują w całej Europie, na całym świecie. Jeżeli ja dzisiaj czytam list biskupów, hierarchów Kościoła, którzy w sposób jednoznaczny domagają się od polityków, wymuszają na posłach sposób głosowania, to przepraszam, czy my żyjemy w średniowieczu, czy żyjemy w XXI wieku w Europie Środkowej? Tak nie można. Kościół ma ogromną rolę do spełnienia, Kościół ma kwestię katechezy, ale dziwi mnie to, że tutaj chce się kogoś wyrzucać z Kościoła. Ja pytam hierarchów kościelnych: a co z ludźmi, którzy żyją dzięki metodzie in vitro? Czy ich też wyrzucą z Kościoła?

K.G.: No tak, ale w ten sposób odchodzimy trochę od tematyki samorządowej, przyzna pan. Natomiast wracając jeszcze do sprawy...

T.K.: No ale (...)

K.G.: Ale łącząc te dwie rzeczy, nie wiem, czy pan może czytał wczoraj w Rzeczpospolitej rozmowę z doktorem Jarosławem Flisem, który właśnie w związku z kursem Sojuszu Lewicy Demokratycznej tym światpoglądowym, mówi, że te tematy chyba nie pomogą Sojuszowi zdobyć więcej niż kilka dodatkowych punktów procentowych, ale mogą zaszkodzić. I dalej dodaje, że żeby zostać prezydentem, burmistrzem czy wójtem, trzeba zdobyć ponad 50%, poparcie samego elektoratu lewicy i antyklerykalnego nie wystarczy, a tacy kandydaci Sojuszu będą się od tych postulatów dystansować, by nie zrazić sobie, i słusznie, umiarkowanych i konserwatywnych wyborców, koniec cytatu.

T.K.: Ale wybory samorządowe to przede wszystkim kandydaci, to przede wszystkim dobrzy, sprawdzeni, przebojowi ludzie, a tacy są na listach Sojuszu Lewicy Demokratycznej do sejmików i takich mamy kandydatów na prezydentów miast. Podam tutaj kilka przykładów: Dariusz Joński w Łodzi odwołał nieudolnego prezydenta Łodzi, Krzysztof Matyjaszczyk w Częstochowie (...)

K.G.: To mieszkańcy Łodzi odwołali, dokładnie rzecz biorąc.

T.K.: No ale Dariusz Joński zorganizował tę akcję i lewica zorganizowała tę akcję i mieszkańcy Łodzi odwołali prezydenta. Nasze listy są otwarte, to nie są listy partyjne, to nie są listy polityczne. Ja przypomnę – na naszych listach są przedstawiciele Zielonych 2004, podpisaliśmy porozumienie z Partią Kobiet, podpisaliśmy porozumienie z ponad 30 organizacjami. Na naszych listach są takie osoby, jak Alicja Tysiąc, jak świetny bramkarz reprezentacji Polski Józef Młynarczyk, prof. Marian Szamatowicz. To są nazwiska, to są osoby, które te wybory wygrają. I ja wierzę, że ludzie to docenią.

K.G.: W których z dużych miast Polski nie ma kandydata Sojuszu na prezydenta?

T.K.: We wszystkich są albo kandydaci, którzy startują z list Sojuszu Lewicy Demokratycznej, albo tak jak chociażby w Krakowie prof. Jacek Majchrowski popierany przez nas, jak chociażby w Rzeszowie Tadeusz Ferenc, którego popieramy już trzeci raz z rzędu, tak więc we wszystkich miastach wojewódzkich, w stolicach województw są kandydaci bądź to popierani przez Sojusz Lewicy Demokratycznej, bądź startujący z komitetu Sojusz Lewicy Demokratycznej.

K.G.: A w ilu miastach, jak pan sądzi, tych wojewódzkich kandydaci Sojuszu mogą wygrać?

T.K.: Dzisiaj mamy prezydentów w dwóch miastach wojewódzkich. Ja twierdzę, że ten wynik na pewno o sto procent powiększymy. Ale nie chciałbym tutaj rzucać takich cyfr, w ilu to będzie miastach. Poczekajmy na te wyniki, poczekajmy na 21 listopada. Ja wierzę, że wynik Sojuszu Lewicy Demokratycznej będzie znacznie lepszym wynikiem niż ten, który był cztery lata temu.

K.G.: Ale jednak zapytam o Warszawę. Wojciech Olejniczak, jego szanse prezydenckie.

T.K.: Wojciech Olejniczak świetny kandydat. Warszawa potrzebuje otwartości, potrzebuje nowego, nowoczesnego, europejskiego spojrzenia. To może zagwarantować Wojciech Olejniczak. To przecież ta młodzieńcza energia, pasja... Wojciech Olejniczak jest świetnym kandydatem. Ja twierdzę, że Wojciech Olejniczak powalczy i zrobi niespodziankę w Warszawie. Przypomnę, że Grzegorzowi Napieralskiemu na początku kampanii prezydenckiej również dawano 2- 3% poparcia, było 14. Wojciechowi Olejniczakowi dzisiaj daje się kilkunastoprocentowe poparcie i ja twierdzę, że Wojciech Olejniczak powalczy i zrobi niespodziankę w Warszawie, co również przyczyni się do tego, że wprowadzimy wielu radnych do miasta stołecznego Warszawy.

K.G.: A jeśli nie, to znaczy, że pięknie przegra? To o to chodzi?

T.K.: Nie, nie, to nie jest tak jak część mówi, że Wojciech Olejniczak został rzucony na pożarcie czy ma pięknie przegrać. Nie, Wojciech Olejniczak sam zdecydował się, że chce startować na prezydenta Warszawy i zarząd krajowy Sojuszu Lewicy Demokratycznej powiedział: tak, Wojciechu, jeżeli chcesz, my ci pomożemy i startuj. I tak bym odbierał to kandydowanie. A Wojciech Olejniczak startuje na prezydenta Warszawy, bo jest najlepszym kandydatem na tę funkcję.

K.G.: Dziękujemy. Tomasz Kamiński, szef sztabu wyborczego Sojuszu Lewicy Demokratycznej w wyborach samorządowych, nasz gość.

T.K.: Dziękuję, miłego dnia.

(J.M.)