Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Andrzej Gralewski 12.11.2010

PO równa się PiS

Grzegorz Napieralski (SLD): Tusk buduje Platformę i politykę PO tylko na negacji PiS.
Grzegorz Napieralski, SLDGrzegorz Napieralski, SLDfot. W. Kusiński, PR
Posłuchaj
  • Grzegorz Napieralski o konflikcie PiS i PO
Czytaj także

- Nie jest winny tylko PiS i Kaczyński. Język nienawiści i podkręcanie sprali nienawiści to sprawa dwóch partii prawicowych – mówi gość "Sygnałów Dnia" Grzegorz Napieralski, przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

W rozmowie z Krzysztofem Grzesiowskim gość Jedynki mówi, że nie ma wojny polsko-polskiej. Jest wojna prawicy z prawicą, Prawa i Sprawiedliwości z Platformą Obywatelską.

- W tym się nie zgadzam się z prezydentem, że jest wojna polsko-polska. Platforma nie ustępuje w niczym, jeśli chodzi o postawę i język prowadzenia sporu – uważa Grzegorz Napieralski.

Według niego tak samo ostre słowa i zachowania były i są po stronie PO jak i PiS. Napieralski twierdzi, że rzeczywiście w ostatnim czasie to prezes Kaczyński nadał bardziej ostry ton tej debacie, ale Platforma temu nie ustępowała.

Szef SLD mówi, że prezydent ma do spełnienia misję. Jeśli nie chce być gołosłowny, to powinien namówić Platformę do zmiany postawy.

- Donald Tusk buduje Platformę i jej politykę tylko na negacji PiS na retoryce, która mówi, że Platforma musi być silna, żeby zatrzymać PiS ­– mówi Napieralski. - Ja na taką retorykę się nie zgadzam, bo ona prowadzi donikąd. Ile czasu można budować swoją pozycję tylko na nienawiści, ta formuła w końcu się wyczerpuje – dodaje.

Napieralski uważa, że Platforma podobnie jak PiS przechodzi kryzys. Prawica ma problemy i bardzo możliwe, że powstanie trzecia prawicowa partia jako alternatywa dla skłóconej i podzielonej prawej stronie.

(im)

Aby odsłuchać "Grzegorz Napieralski o konflikcie PiS i PO", wystarczy kliknąć na dźwięk w boksie "Posłuchaj", który znajduje się w ramce po prawej stronie.

"Sygnałów Dnia" można słuchać w Jedynce w dni powszednie od godz. 6:00.

*

Krzysztof Grzesiowski: Szczecińskie studio Sygnałów i tam nasz gość: przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej, pan Grzegorz Napieralski. Dzień dobry, witamy w Sygnałach.

Grzegorz Napieralski: Dzień dobry, witam serdecznie ze Szczecina.

K.G.: Zacznijmy od tego, co działo się wczoraj może nie w Szczecinie, ale w Warszawie. Z jednej strony Marsz Niepodległości, z drugiej kontrmarsz koalicji Porozumienie 11 Listopada, trzydzieści kilka osób zatrzymanych, są ranni. Pana koledzy Wojciech Olejniczak i Bartosz Arłukowicz powiadają, że takie marsze jak ten Marsz Niepodległości, o którym mówi się, że to organizacje prawicowe czy organizacja ONR-owska, wywołują niepotrzebne konflikty wśród Polaków. Czy to znaczy, że trzeba ich zakazać?

G.N.: Znaczy niepotrzebnie doszło do zgody na przemarsz właśnie tej organizacji...

K.G.: Ale, panie pośle, urząd miasta nie wydaje zgody na, urząd miasta rejestruje fakt manifestacji. Kiedyś to robił, ale potem skończyło się sprawą sądową i od tej pory tylko rejestruje.

G.N.: Można zakazać takich marszów, szczególnie że wiemy, że ten pierwszy marsz, który pan wymienił, pod piękną nazwą niepodległości, niepodległościowy, natomiast nic nie ma wspólnego z tym przepięknym słowem, nie ma nic wspólnego z walką o demokrację, o umacnianie państwowości. To jest bardzo skrajna organizacja, która organizowała ten przemarsz, to jest bardzo skrajna organizacja, która nawiązuje do tradycji bardzo niechlubnych, bardzo skrajnych.

Przypominam, że część osób, które podobne tradycje kiedyś wyznawało, tworzyło później ruch faszystowski, który doprowadził do II wojny światowej. Przypominam również, że organizacja ONR w roku 1934 została w Polsce zdelegalizowana, w II Rzeczpospolitej. Ona jest bardzo skrajna, ja pamiętam wielokrotnie mieliśmy już możliwość czytać w gazetach, jak młodzi ludzie będący w podobnych organizacjach zamawiali piwo, przynajmniej tak się tłumaczyli, a jakie naprawdę wznosili gesty i do jakich symboli się odnosili.

Pozwolenie na zorganizowanie dwóch takich manifestacji było... z góry było wiadomo, że doprowadzi do bardzo nieprzyjemnych zdarzeń. Policja robiła, co mogła, aby nic złego się nie wydarzyło. Co ciekawe, kiedy taka manifestacja ma miejsce na Zachodzie, najczęściej jest ona nielegalna, to naprzeciw tej manifestacji staje najczęściej burmistrz albo gospodarz miasta, w którym taka manifestacja ma miejsce. Dziwię się tutaj, że władze Warszawy, szczególnie pani prezydent była bierna w tej kwestii, bo wiemy dokładnie, co to za manifestacja i czemu ona służy.

K.G.: A czy sugeruje pan, że pani prezydent powinna stanąć na czele którejś z tych manifestacji?

G.N.: Tak jest na Zachodzie powiadam, że kiedy tak skrajna manifestacja ludzi, którzy nawiązują do tradycji niechlubnych, tradycji, które doprowadziły do faszyzmu, a faszyzm do II wojny światowej, to kiedy to się dzieje w Europie, to demokratycznie wybrani włodarze miasta, w którym jest taka manifestacja, stają na cele i demonstrują swoją niechęć do tych ludzi, swoją niechęć do tych postaw. A tutaj swoją niechęć, swoje oburzenie pokazywali warszawiacy, pokazywali ludzie dobrej woli, bo drugi marsz, marsz, który tak naprawdę ma jednoczyć, łączyć, walczyć z dyskryminacją, ten marsz stanął naprzeciwko, ale odniósł niestety poważne można powiedzieć nawet rany.

K.G.: Panie przewodniczący, skoro odnosimy się do przykładów z przedwojnia, wczoraj pan prezydent Bronisław Komorowski mówił na Placu Marszałka Józefa Piłsudskiego o ojcach-założycielach II Rzeczpospolitej, którzy potrafili ze sobą współpracować, którzy odłożyli na bok osobiste urazy, antypatie, poskromili partyjne egoizmy i kierowali się narodowym interesem i polską racją stanu. Kogo to miał na myśli pan prezydent?

G.N.: To piękne słowa pana prezydenta odnoszące się do historii, odnoszące się... on nawet wymieniał nazwiska, kto komu rękę podał w 20-leciu międzywojennym, jacy politycy ze skrajnych opcji ze sobą chcieli rozmawiać, wymieniał nazwiska wielu znakomitych Polaków, którzy wtedy budowali zręby Polski i odbudowali Polskę aż do II wojny światowej. Natomiast...

K.G.: No właśnie przekładając to na język współczesny, personalnie na dziś, to kto?

G.N.: Słuchałem dzisiaj... wczoraj, przepraszam, słuchałem tych słów i naprawdę zacząłem zastanawiać się, jak one mogą być umiejscowione w polskiej polityce i do kogo one się odnosiły. Ja mam poczucie, że te słowa odnosiły się do Jarosława Kaczyńskiego i do Prawa i Sprawiedliwości i były jakby sugestią, że ta partia powinna inaczej się zachowywać. I słusznie, powinna inaczej się zachowywać i używać innego języka.

Natomiast ja mówiłem to kilka tygodni temu, kiedy doszło do wielkiej tragedii łódzkiej, kiedy mieliśmy spotkanie u prezydenta Komorowskiego, sugerowałem prezydentowi, że to nie jest tylko winny PiS, nie jest winny tylko Kaczyński. Ten język nienawiści, język sporu, ale nie o coś, tylko sporu między ludźmi, obrzucanie się obelgami, podnoszenie czy nakręcanie takiej spirali nienawiści, toczy się przy udziale dwóch partii prawicowych i to nie jest wojna polsko-polska, tu się z prezydentem nie zgadzam, nie ma wojny polsko-polskiej. Nie ma wojny polsko-polskiej. Jest wojna prawicy z prawicą, PiS-u z Platformą Obywatelską. Przypominam, że gdybyśmy zobaczyli sobie wypowiedzi poszczególnych polityków jednej i drugiej partii, to tak samo ostre słowa i zachowania były po stronie Platformy czy są po stronie Platformy, jak i po stronie Prawa i Sprawiedliwości. Oczywiście prezes Jarosław Kaczyński ostatnimi czasy jakby nadał bardziej taki ostry ton ten debacie, ale Platforma temu nie ustępowała.

I prezydent Bronisław Komorowski ma dzisiaj moim zdaniem misję do wykonania. Jeżeli chciałby być wykonawcą własnych słów czy chciałbym wdrożyć własne słowa czy te odniesienia do historii w życie, powinien spotkać się ze swoim środowiskiem politycznym, z Platformą Obywatelską, i namówić Platformę Obywatelską do zmiany tak naprawdę języka i do zmiany stylu pracy. Bo dzisiaj Donald Tusk buduje tak naprawdę pozycję, od dłuższego czasu ją buduje, nie tylko dzisiaj, buduje pozycję Platformy Obywatelskiej jako tylko i wyłącznie negacja PiS-u. Mówi: musimy być silni, żeby zatrzymać PiS. No, ja na taką retorykę się nie zgadzam, dlatego że to jest retoryka prowadząca donikąd.

K.G.: Mówi pan o dwóch partiach prawicowych, a będzie trzecia? Prawicowa, centroprawicowa, jak pan sądzi?

G.N.: Możliwe...

K.G.: Co wyniknie z tego, co dzieje się w Prawie i Sprawiedliwości? A może i w Platformie ktoś ma jakiś taki pomysł, że też by zmienił barwy partyjne?

G.N.: To dobra uwaga, panie redaktorze. Widać, że te dwie partie powoli przechodzą bardzo poważny kryzys. PiS oczywiście bardziej, chociaż w Platformie też ten kryzys widać i spory wewnętrzne. Platforma również straciła i dwóch parlamentarzystów, bo i Janusza Palikota, i posła Kutza, i widać, że podobne pęknięcia są dzisiaj w Prawie i Sprawiedliwości, odchodzą czy są wyrzucani, są wyrzucani poszczególni parlamentarzyści. To jest jakiś duży problem dla prawicy.

Być może dzisiaj te dwie partie jakby wyczerpują... Bo ileż można budować siłę partii politycznej tylko na propagandzie i na budowaniu takich relacji nienawistnych między sobą? To w końcu się wyczerpuje. Jednak partia polityczna musi być budowana na podstawach takich programowych, co się chce zrobić, ideowych, odnoszących się i do historii, ale przede wszystkim w przyszłość. Więc bardzo prawdopodobne, że taka partia czy taki ruch nowy powstanie i na prawicy powstanie trzecia siła polityczna. Jest tak, że dzisiaj lewica się jednoczy, lewica rośnie jako alternatywa z bardzo konkretną propozycją i z bardzo konkretnym programem, nieagresywna, ale merytoryczna, a po prawej stronie zaczynają się ruchy dzielące i osłabiające obydwie partie.

K.G.: Panie przewodniczący, jeszcze jedna sprawa. Zna pan pana Jana Gieradę.

G.N.: Tak.

K.G.: To jest kandydat Sojuszu...

G.N.: W Kielcach.

K.G.: ...w Kielcach na prezydenta tego miasta. On jest kandydatem Sojuszu czy jest popierany przez Sojusz, czy jest członkiem partii?

G.N.: Wspieramy tego kandydata...

K.G.: Czyli członkiem Sojuszu nie jest.

G.N.: Znakomity dyrektor szpitala, jedynego szpitala w tym województwie, jeżeli dobrze pamiętam, który nie ma strat, a nawet zysk, bardzo ceniony w środowisku nie tylko Kielc, ale całego województwa, dobry menadżer, ale przede wszystkim świetny fachowiec.

K.G.: Rozumiem. To była taka laurka. Ale wie pan, dlaczego pytam o pana Jana Gieradę...

G.N.: Wiem, o niefortunną wypowiedź...

K.G.: No, niefortunna to ładnie powiedziane z pana strony. Ja może zacytuję: „Jestem przeciwny gejom – powiedział pan Jan Gierada. – To obrzydliwe, ci ludzie powinni się leczyć, gdyż bycie gejem czy lesbijką to choroba. Uważam, że powinni brać przykład ze zwierząt, ponieważ w ich środowisku nie ma homoseksualizmu”, koniec cytatu.

G.N.: Po pierwsze te słowa zostały wyrwane z kontekstu, po drugie przeprosił pan Gierada, po trzecie...

K.G.: No ale najpierw powiedział.

G.N.: Po trzecie szybko się z nich wycofał, napisał... zaraz po tym oświadczeniu powiedział, że był źle zrozumiany, to była spokojna dyskusja, taka bardziej pogadanka z organizacjami pozarządowymi i stąd te przeprosiny i wyjaśnienia tej sytuacji. Ja tylko powiem jedno, panie redaktorze, żeby była jasna i czytelna sytuacja. Gdyby faktycznie ktoś miał podobne poglądy w SLD, wyrzuciłbym go naprawdę z całą (...) która walczy o to, żebyśmy nikogo nie dyskryminowali, o to, żebyśmy byli tolerancyjni. Ale na pewno ta sprawa została wyjaśniona i dla nas ona się zakończyła. Natomiast gdyby ktoś chciał powiedzieć, że wśród zwierząt nie ma postaw homoseksualnych, to spotkałem ostatnio weterynarza, który powiedział, że takie postawy wśród zwierząt występują i to bardzo często.

K.G.: Dziękujemy za te informację dodatkową, jak rozumiem. Grzegorz Napieralski, lider Sojuszu Lewicy Demokratycznej, nasz gość.

(J.M.)