Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Andrzej Gralewski 18.11.2010

Warszawa to nie tylko centrum

Danuta Bodzek (PSL): Stolica to również inne dzielnice, często zaniedbane, do których trzeba dojechać.
Danuta BodzekDanuta Bodzekfot: A. Żak/PR

- W stolicy trzeba usprawnić transport. To mój konik - zapewnia Danuta Bodzek, kandydatka PSL na prezydenta Warszawy. Jej zdaniem, transport miejski powinien być zintegrowany. Czyli należy skoordynować ze sobą różne środki komunikacji. Kandydatka podkreśla, że niewykorzystana jest w stolicy kolej, choć w mieście istnieje rozbudowana sieć kolejowa.

Daje też przykład nieprzemyślanych remontów. - Wyremontowano torowisko na moście Poniatowskiego i podniesiono je o 20 centymetrów ponad poziom jezdni. Teraz ten pas nie może być wykorzystany przez autobusy - mówi Danuta Bodzek w "Sygnałach Dnia". Na moście Śląsko-Dąbrowskim autobusy jadą wydzielonym torowiskiem, co znacznie usprawniło komunikację.

Danuta Bodzek zwraca też uwagę, że Warszawa to nie tylko centrum. To również inne dzielnice, które muszą ze sobą żyć w symbiozie. - Mierszkając na Pradze Północ uważam, że to najbardziej zaniedbana dzielnica stolicy - mówi kandydatka. A to dlatego, że Praga Północ ma najniższy budżet.

Choć najnowsze sondaże pokazują, że zdecydowanym faworytem w wyborach jest obecna prezydent Warszawy, to kandydatka PSL nie załamuje rąk. Jej zdaniem, wyborcy często nie są zorientowani w poglądach kandydatów, często też głosują z przyzwyczajenia.

Bodzek w rozmowie z Krzysztofem Grzesiowskim przypomina, że jest pierwszym kandydatem Polskiego Stronnictwa Ludowego na prezydenta Warszawy. W poprzednich wyborach startował Janusz Piechociński, ale startował nie jako kandydat popierany przez PSL, a jako kandydat swojego komitetu wyborczego.

(ag)

Aby wysłuchać całej rozmowy kliknij "Kandydatka PSL na prezydenta Warszawy o programie" w boksie "Posłuchaj" w kolumnie po prawej stronie.

"Sygnałów Dnia" można słuchać w dni powszednie od godz. 6:00.

*

Krzysztof Grzesiowski: Powróćmy jeszcze na chwilę do tej informacji, którą przekazywałem państwu kilka minut temu o tym sondażu przygotowanym przez pracownię PBS DGA na 1000-osobowej reprezentatywnej grupie dorosłych mieszkańców Warszawy. Sondaż dotyczy szans kandydatów na fotel prezydenta stolicy: Hanna Gronkiewicz-Waltz, Czesław Bielecki, Wojciech Olejniczak, taka jest kolejność, z tym, że pani prezydent, obecna przynajmniej, miałaby te wybory wygrać już w I turze. Zatem właściwie dlaczego startują inni kandydaci? Pani Danuta Bodzek, kandydat na prezydenta Warszawy, kandydat PSL. Witamy.

Danuta Bodzek: Witam, panie redaktorze...

K.G.: Ma pani jeszcze jakąś nadzieję?

D.B.: ...witam szanownych państwa.

K.G.: Uwzględniając ten sondaż?

D.B.: Panie redaktorze, nadzieja myślę, że powinna umierać zawsze ostatnia.

K.G.: Tak się mówi przynajmniej. A w ogóle co panią skłoniło, żeby się zdecydować na start w wyborach?

D.B.: Przede wszystkim....

K.G.: Przecież miało być kiedyś tak, że PSL miał poprzeć Hannę Gronkiewicz-Waltz, potem coś się zmieniło, no i pojawiła się pani osoba.

D.B.: Tak, dlatego że Polskie Stronnictwo Ludowe nigdy nie wystawiając kandydata, jakby zamyka sobie drogę do pewnych rozwiązań. W związku z powyższym przyjęcie tego, że Warszawa to także jedno z miast wojewódzkich, a samorządy... przecież nie zapominajmy, że samorządy wojewódzkie, w tym między innymi mazowiecki, jest największym jakby udziałowcem w rynku lokalnym właśnie Polskiego Stronnictwa Ludowego.

K.G.: No ale w Warszawie PSL, jak pani sama doskonale wie, nigdy nie miał żadnych szans, jeśli chodzi o wyścig do prezydenckiego fotela.

D.B.: Żadnych szans z uwagi na fakt, że właśnie nigdy nie wystawił tego kandydata. Więc myślę, że absolutnie trzeba obalić ten mit.

K.G.: Janusz Piechociński jakiś taki znikomy procent głosów poparcia otrzymał.

D.B.: No to może od razu wyjaśnijmy pewne jakby nieporozumienie – pan Janusz Piechociński startował z własnego komitetu wyborczego.

K.G.: A to ma znaczenie.

D.B.: To znaczy myślę, panie redaktorze, że mając na uwadze ordynację wyborczą, chyba tak przy dużych miastach.

K.G.: A pani, pod sztandarem partii pani idzie, tak?

D.B.: Pod sztandarem Polskiego Stronnictwa Ludowego, tak.

K.G.: Jako że dość długo pani do nas jechała, miała pani okazję na własnej skórze odczuć, jak wygląda Warszawa...

D.B.: Sądzę, że cały czas odczuwam.

K.G.: ...o poranku, zwłaszcza przy takiej pogodzie: mżawka, prawie deszcz, trochę ciemnawo na dokładkę, w związku z tym ruch w mieście wygląda zupełnie inaczej. Zdaje się, że komunikacja w mieście to pani hobby, konik taki w programie wyborczym.

D.B.: Myślę, że każdego z nas, każdego mieszkańca Warszawy. I hobby, i przymus, i chyba wszystko razem.

K.G.: A da się coś z tym zrobić?

D.B.: Panie redaktorze, myślę, że trzeba przede wszystkim próbować innych rozwiązań. Trzeba jednak postawić na zintegrowany transport, jest to absolutnie niezbędne. Doświadczenia nasze w Warszawie pokazują, że takie rozwiązania miałyby szansę istnienia. Czyli należy zintegrować zarówno ten transport kołowy, myślę o transporcie drogowym, myślę tutaj o tramwajach, ale równie dobrze także i o kolei, dlatego że to są najlepsze połączenia, ponieważ mamy fizyczne tory, czyli możemy dojechać, czyli są te rozwiązania już przyjęte, no i na pewno przy jakby planowaniu konkretnych jezdni należy mieć na uwadze, żeby udogadniać wszystkim w zasadzie użytkownikom (...) jezdni. Myślę, że kwestia choćby Mostu Poniatowskiego. Pokazaliśmy, jaki jest paradoks, że mamy torowisko, które jest podniesione od nawierzchni jezdni w najwyższym punkcie prawie 22 centymetry, co powoduje, że ono jest tylko i wyłącznie dostępne dla tramwajów, a teraz tak naprawdę powinniśmy wykorzystać, zamiast ograniczać wąski tak naprawdę Most Poniatowskiego, dajmy szansę właśnie, żeby autobusy mogły wjeżdżać po tym torowisku.

K.G.: Skoro o takich ciekawostkach mowa, z pewnością pamięta pani takie wydarzenie w życiu naszego pięknego miasta, jak to wyremontowano tunel średnicowy, przez który żaden pociąg nie mógł przejechać, ponieważ tunel był za niski.

D.B.: Panie redaktorze, między innymi było to faktem, że znaleziono bardzo jakby wilgotne podłoże i jeszcze jakieś kwestie dotyczące...

K.G.: Tak, wszystko to zgoda, tylko pani mówi o integracji komunikacji, a jak się okazuje, diabeł tkwi w szczegółach. Ktoś chciał zintegrować, ktoś wyremontował tunel, strony się nie dogadały, w związku z tym mamy piękny, nowy tunel, przez który nic nie jest w stanie przejechać.

D.B.: Zawsze, panie redaktorze, diabeł tkwi w szczegółach, ale przede wszystkim w dobrej woli także.

K.G.: Zapowiadała pani na początku, kiedy tylko pojawiła się pani kandydatura na urząd prezydenta stolicy, spotkanie z panią prezydent a) w formie petenta, no i b) w formie jakiejś oficjalnej debaty przedwyborczej. Czy do którejś z tych dwóch... do któregoś z tych dwóch spotkań doszło?

D.B.: Debata odbyła się ze wszystkimi uczestnikami w zasadzie tych kandydatur na urząd prezydenta miasta stołecznego Warszawy, ona miała miejsce w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego i to było parę dni temu.

K.G.: A to spotkanie jako petent w Urzędzie Miasta?

D.B.: A to spotkanie jako petent się nie udało, ponieważ wiem, że wtedy była pani prezydent chora i po prostu z przyczyn obiektywnych.

K.G.: A gdyby doszło, to o co by pani spytała? Z jaką sprawą by pani przyszła?

D.B.: Przede wszystkim właśnie takiej propozycji rozwiązania dotyczącej zintegrowanego transportu, bo myślę, że on jest istotny, a przede wszystkim na co ja bym chciała zwrócić uwagę – że Warszawa to nie tylko centrum, ale Warszawa to wszystkie dzielnice. Natomiast mieszkając na Pradze Północ uważam, że chyba to jest jedna z bardziej zaniedbanych dzielnic i myślę, że absolutnie nie powinno to mieć miejsca, dlatego że musimy żyć w symbiozie ze wszystkimi dzielnicami, a z tego, co pamiętam, to budżet dzielnicy Pragi Północ jest chyba najbardziej ubogim budżetem. Myślę o kwestiach finansowych.

K.G.: Czyja to wina?

D.B.: Myślę, że generalnie prezydent to jest jedna rzecz, ale mamy jeszcze Radę...

K.G.: No ale jest jeszcze dzielnica.

D.B.: Ale mamy jeszcze Radę i to jest niezbędne. Więc myślę, proszę państwa, że bardzo istotnym jest to, kto jest w Radzie Miasta Stołecznego Warszawy i kto tak naprawdę z radnych dba o nasze finanse, bo można mieć najlepszy pomysł, no ale jeszcze musimy go, że tak powiem, przekonać do tego ciała, które jest władne.

K.G.: Nie znam dokładnej liczby osób, które startują w tych wyborach samorządowych, ale nie sądzę, żeby znalazła się chociaż jedna, która by powiedziała, że nie będzie dbać o interesy swoich potencjalnych wyborców. Więc wszyscy się nadają według własnej oceny...

D.B.: Znaczy, panie redaktorze, to wszystko później wychodzi wszystko, że tak powiem, w trakcie sprawowania (...)

K.G.: No tak, tylko że dla nas, mieszkańców, trochę już jest za późno wtedy.

D.B.: To na pewno tak, natomiast ja myślę, że po to są te spotkania przedwyborcze z naszymi ludźmi, którzy kandydują także z ramienia Polskiego Stronnictwa Ludowego do Rady Miasta Stołecznego Warszawy. Oczywiście są także inni kandydaci, przecież mamy na szczęście demokrację, w związku z powyższym wybieramy tych ludzi, których uważamy, że tak powiem, za najbardziej wiarygodnych, którzy spełnią nasze oczekiwania.

K.G.: No i często jest też tak, że głosujemy na tych, do których się po prostu przyzwyczailiśmy.

D.B.: Też. I myślę, że...

K.G.: Zły czy dobry, ale znany.

D.B.: No ja wiem, ale myślę, że ten mit należy jako kolejny obalić, dlatego że powinniśmy dać szansę nowym osobom, które także mają coś do zaproponowania. I między innymi ten start Polskiego Stronnictwa Ludowego w dużym mieście Warszawie.

K.G.: I pani osoby jako potencjalnego prezydenta, jeśli tak zdecydują wyborcy. Dziękujemy bardzo...

D.B.: Mam taką nadzieję.

K.G.: Dziękujemy.

D.B.: Dziękuję, panie redaktorze, i dziękuję szanownym państwu, wszystkiego dobrego w ten taki trochę mglisty i taki średnio przyjemny dzień.

K.G.: Ale będzie ładniej na pewno. Pani Danuta Bodzek, kandydat na prezydenta Warszawy, kandydat Polskiego Stronnictwa Ludowego. Jeszcze raz dziękujemy.

D.B.: Dziękuję uprzejmie.

(J.M.)