Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Andrzej Gralewski 09.12.2010

Nie będzie terroryzmu politycznego

Paweł Kowal (PJN): Polacy zasługują na to, żeby im powiedzieć, iż nadchodzi czas dobrej polityki.
Paweł KowalPaweł KowalW. Kusiński PR

Eurodeputowany Paweł Kowal, członek nowego ugrupowania Polska Jest Najważniejsza zapowiada, że nowe ugrupowanie zaproponuje nową politykę. - I nie będzie to polityka wojny zapowiada. Tłumaczy, że jeżeli jest sie w opozycji do innej partii, to nie trzeba od razu niszczyć przeciwnika.

- Mamy mały klub w parlamencie, ale zamierzamy naciskać na partnerów z opozycji, zmuszając ich niejako do poparcia inicjatyw, o których sami mówili, a wokół których nic nie robili - deklaruje gość "Sygnałów Dnia". PJN będzie też naciskała na rząd, żeby wywiązywał się ze składanych obietnic.

Pytany o program nowego ugrupowania Kowal podkreśla, że w ogólnych zarysach nie będzie się różnił od tego, co deklaruje każda partia. - Pomysł na politykę, w której każdy wymyśla coś nowego byłby kuriozalny - ocenia eurodeputowany w rozmowie z Mariuszem Sytą i Wiesławem Molakiem. Co do konkretów, to zapewnia, że Polska Jest Najważniejsza będzie się skupiać na sytuacji rodzin, dzieci oraz dzieci, które studiują. W polityce zagranicznej chce mówić jednym głosem z rządem, bo - jak to określił gość Jedynki - granie w jednej drużynie leży w interesie naszego kraju.

Eurodeputowany zauważył, że również w polityce sprawdza się zasada konkurencji. - Polacy nie muszą wybierać tylko między dwoma partiami - podkreśla. Kowal zwraca uwagę, że po utworzeniu jego stowarzyszenia PiS się ruszyło i zaczęło organizować różne spotkania. Np. w niedzielę działacze PiS mają spotykać się z młodzieżą.

Paweł Kowal pozytywnie ocenia wizytę Bronisława Komorowskiego w Stanach Zjednoczonych. Jego zdaniem, bezpieczeństwo naszego kraju i Europy jest uzależnione od Waszyngtonu.

Polityk stowarzyszenia Polska Jest Najważniejsza wyraził zadowolenie, że polskie władze dostrzegły taki stan rzeczy i powróciły do rozmów z Waszyngtonem. Polityk dodał, że ważnym czynnikiem, zwiększającym nasze bezpieczeństwo, będzie zainstalowanie na terenie naszego kraju amerykańskich baz wojskowych. Paweł Kowal powiedział również, iż prezydent powinien teraz zacząć szukać szerokiego poparcia dla poważnych rozmów z naszymi amerykańskimi partnerami.

Eurodeputowany zauważył, że błędem w naszych wzajemnych relacjach, było zmniejszenie intensywności kontaktów na najwyższym szczeblu. Paweł Kowal podkreślił, że winą, za taki stan rzeczy, nie można obarczać jednej ze stron. W jego opinii, taki stan rzeczy był wynikiem wzajemnych zaniedbań.

(ag)

Aby wysłuchać całej rozmowy kliknij "Program PJN" w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.
"Sygnałów Dnia" można słuchać w dni powszednie od godz. 6:00.

*

Mariusz Syta: W naszym studiu eurodeputowany Paweł Kowal, Polska Jest Najważniejsza. Witamy w Sygnałach Dnia.

Paweł Kowal: Dzień dobry, witam.

M.S.: Jest pan zadowolony z tego, co usłyszał pan po spotkaniu prezydentów Bronisława Komorowskiego i Baracka Obamy?

P.K.: Ja nie wiem, z której części, ale generalnie ta wizyta potwierdza starą prawdę, którą aż się dziwię, że często i Bronisław Komorowski, i inni politycy Platformy Obywatelskiej mieli taką skłonność, żeby do niej podchodzić, żeby podchodzić do tej sprawy z pewną taką frywolnością. A dzisiaj wracamy do tego samego, okazuje się, że w Europie jedynym realnym gwarantem bezpieczeństwa są dzisiaj Stany Zjednoczone i NATO. Po prostu Unia Europejska nie jest zdolna do tego, żeby zapewnić sobie obronę. I chwała Bogu, że powraca ten realizm w polskiej polityce, który polega na tym, że może ktoś bardziej lubić Stany Zjednoczone, ktoś mniej, no ale, jak to się kiedyś mówiło „racja fizyka, Kaśka butów nie ma”, tylko Stany Zjednoczone są w stanie bronić Europy. Unia Europejska, państwa europejskie nie są do tego gotowe, żeby zapewnić sobie bezpieczeństwo, co jest bardzo złą konstatacją na temat tego, jaki jest stan rzeczy w Europie, ale tak po prostu jest.

M.S.: No, już wcześniej oceniał pan, że... zapowiadał, że pańskim zdaniem najważniejszą kwestią, która powinna być poruszona w Białym Domu, to kwestia bezpieczeństwa. To w takim razie, o ile dobrze rozumiem, jest pan zadowolony z tej deklaracji prezydentów, wcześniej zapowiadanych zresztą także, dotyczących pobytu w Polsce myśliwców F-16 i samolotów transportowych Hercules, tak?

P.K.: Okazuje się, że wracamy do tego samego, że na terenie Polski powinny być instalacje wojskowe nowoczesne, powinny stacjonować nowoczesne wojska natowskie, amerykańskie i tak dalej.

M.S.: Powinny (...) za bardzo nowoczesne.

P.K.: I nagle się okazuje tylko, że ich wersja, prawda? Że już nie jest to, o czym rozmawialiśmy dwa czy trzy lata temu. Więc może trzeba było solidarnie dwa czy trzy lata temu popierać wówczas stanowisko prezydenta Lecha Kaczyńskiego, może trzeba było nie grymasić, nie publikować dziesiątek tekstów o tym, że Stany Zjednoczone nie są nam do niczego potrzebne, tylko w tych sprawach zagranicznych nauczyć się grać jedną drużyną.

Wtedy akurat w tej sprawie moim zdaniem Platforma Obywatelska nie była w stanie zdać egzaminu, bo za wszelką cenę chciała się różnić i pokazać wszystkim na zewnątrz, że ma inne stanowisko. Dzisiaj zresztą widzimy to w tych depeszach WikiLeaks, że tak naprawdę to stanowisko wcale nie było wiele inne w wielu sprawach, ale ta potrzeba podkręcania opinii publicznej o tym, że będzie coś innego, że jest jakiś inny, lepszy pomysł, prowadziła generalnie do rozsypania polskiej polityki zagranicznej w wielu istotnych miejscach.

Dzisiaj wracamy, mam wrażenie zresztą, że po wizycie Miedwiediewa i po wizycie Bronisława Komorowskiego w Stanach i takim intensywnym politycznym tygodniu jedną rzecz powinniśmy sobie zafundować – takie rekolekcje w sprawach zagranicznych i powiedzieć: zacznijmy od nowa, próbujmy w tej sprawie się porozumiewać, prezydent powinien spróbować jednak znaleźć poparcie w siłach opozycyjnych, jak nie oficjalnie, jak nie przy kamerach, jak nie na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego, wiadomo, polityk tak to wyczuwa, jak jest jakaś kamera, to wyczuwa, że jest też jakaś intencja użycia tego, ale w jakiś inny sposób, poprzez swoich współpracowników, bardziej poufne rozmowy. No, Polacy naprawdę chcą wierzyć, że jest gdzieś taki stolik z kawą, gdzie przedstawiciele opozycji i rządu coś jednak ustalają, a nie każdy gra swoje za granicą.

M.S.: No, mówi pan, że powrót do polityki zagranicznej sprzed lat, ale jednocześnie na przykład prof. Zbigniew Lewicki, znany amerykanista, mówi, że tak naprawdę od wielu lat nie ma żadnej polityki zagranicznej, jeżeli chodzi o kierunek amerykański, tak naprawdę Polska jest całkowicie bierna, jeżeli o to chodzi.

P.K.: Na pewno ostatnie lata w relacjach polsko-amerykańskich pozostawiają poczucie niedosytu, ale to nie jest wina tylko Polski, to jest wina na pewno dyskusji i ich konsekwencji, które toczyły się w Polsce, które były ufundowane po prostu na niechęci politycznej, a nie na realnej analizie czy znalezieniu jakiegoś lepszego pomysłu.

To jest też wina po stronie Stanów Zjednoczonych. Trzeba o tym otwarcie też mówić. Stany Zjednoczone zmniejszyły swoje zainteresowanie Europą Środkową. Być może widać, że w wyniku nie takich optymistycznych doświadczeń, jak ktoś może się w Waszyngtonie spodziewał, z resetem amerykańskim. Ameryka też wraca do pewnych form obecności już wypróbowanych w Europie Środkowej, bo wie, że to miejsce jest laboratorium pokoju na świecie i zawsze w ostatnich kilkudziesięciu latach jak tu się zaczynały kłopoty, tu się zaczynał jakiś problem ze stabilnością, myślę o szeroko pojętej Europie Środkowo-Wschodniej, to potem się zaczynały dużo większe problemy. I warto, żeby doradcy Białego Domu te informacje nieustannie przekazywali prezydentowi Stanów.

M.S.: To może wróćmy zza oceanu na podwórko polskie. Jest pan zadowolony z przedstawionej wczoraj deklaracji programowej Stowarzyszenia Polska Jest Najważniejsza?

P.K.: To jest jakby kolejne przybliżenie. Pierwsze to było wystąpienie Kluzik-Rostkowskiej w Hotelu Europejskim, to jest drugie przybliżenie, rozwinięcie kilku wątków. Generalnie jest powiedzenie Polakom, tym, którzy są znudzeni wojną, powiedzenie: z otwartymi rękami proponujemy czas dobrej polityki, czas, w którym polityka nie będzie toksyczna, nie będzie oparta tylko na wojnie, będzie dotyczyła spraw, będziemy te sprawy, o których powiemy, starali się, używając wszystkich środków parlamentarnych, wyciskać na rządzie. Nie będziemy stosowali takiego darwinizmu politycznego, który polega na tym, że jeśli jesteśmy w opozycji do Platformy, to musimy ją jednocześnie nienawidzić i musimy w każdy sposób jej to okazywać. Wystarczy konsekwentna opozycja i sprytna gra, która polega także na tym, że Platforma, że druga strona tej gry nie może sobie wyobrazić każdego ruchu naprzód. Prawo i Sprawiedliwość przyzwyczaiło Platformę do takiej gry, w której Platforma, jak dobrze pomyśli, wyobrazi sobie, jakie będą ruchy opozycji dwa kroki do przodu. My to zmieniamy.

A w konkretach? W konkretach to rodzina, to otwarcie się na tych, którzy studiują, to otwarcie się na rodziny, którzy mają dzieci, które się kształcą, to pakiet dla rodziny, to pakiet dla studentów, to pomysły w polityce zagranicznej właśnie takie, żeby jednak odbudować jakieś minimum, nie mówmy o tym starym kompromisie sprzed lat, to były inne warunki, jakieś minimum zaufania między partiami, żebyśmy nie wystawiali dwóch drużyn na mistrzostwa, w których dużo silniejsi od nas wystawiają jedną drużynę.

M.S.: Dobrze. „Jesteśmy krytykami wojny polsko-polskiej, chcemy umiejętnie łączyć tradycję i nowoczesność, chcemy poszerzenia demokracji”. Prawdę mówiąc, to są bardzo ładne deklaracje i cenne, i ważne, tyle że mogłyby paść tak naprawdę z ust każdego polityka chyba każdej partii w Polsce.

P.K.: No tak, ale pomysł na politykę polegający na tym, że każdy musi wymyśleć wszystko od nowego, byłby dość kuriozalny, czyli jakby je nie pytałbym nowych tworów politycznych o to, co wymyśliły całkiem nowego, bo to trochę bez sensu. Pytałbym, jakie mają priorytety, na czym się skoncentrują, w jaki sposób do tego dojdą, czy przygotują w tej sprawie konkretne projekty ustaw. No to jeżeli pan do mnie tak mówi, to tym bardziej pan powinien zaprosić te wielkie, powiedzielibyśmy: grubaśne, dobrze się czujące partie, skoro mają taki sam pomysł, to dlaczego jeszcze tego nie zrealizowały? Mają większość w sejmie, mają wszystkie możliwości działania, biura, samochody, prawników, tym bardziej te pytania powinny dzisiaj padać nie do nas, tylko do tych, którzy już to mogli byli zrobić. Skoro nie zrobili, to znaczy, że w wielu aspektach musi to zrobić ktoś inny, nawet mniejszy, Dzisiaj mamy mały klub w parlamencie, no ale on ma możliwość naciskania a to na opozycję, będziemy zaskakiwali naszych partnerów z opozycji, zmuszając ich niejako do poparcia inicjatyw, o których sami mówili, a których nie robili, dobrych inicjatyw, a to na rząd, pokazując, jak w przypadku finansowania partii politycznych: dobrze, mówicie tyle o tym, to jak to się stało, że na głosowaniu, w którym miało się zdecydować, a Polacy, większość Polaków czeka, 90 chyba procent czeka na to, żeby partie jednak troszeczkę odchudziły swoje portfele, nagle na tym głosowaniu brakło kilkunastu posłów. To co się takiego stało? Gdzie jest ten wstyd partii Platforma Obywatelska, która tyle mówiła: chcemy to zrobić, chcemy, i jak myśmy powiedzieli: dobrze, to my was poprzemy, zróbcie to, nagle się okazało, że gdzieś wywiało tylu posłów, ilu o wiele, wiele przewyższało potrzebną większość?

Wiesław Molak: A przewodniczący klubu Prawa i Sprawiedliwości Mariusz Błaszczak pytany o deklarację nowego ugrupowania, odesłał do programu Prawa i Sprawiedliwości, Stowarzyszenie Polska Jest Najważniejsza nazwał zaś klubem naśladowców PiS-u. „Wyborcy już wielokrotnie udowodnili, że wolą oryginał od kopii, więc jesteśmy spokojni”.

P.K.: Ale są dobre skutki, są dobre skutki. Słyszałem, nie wiem, czy to prawda, że w niedzielę będzie spotkanie Prawa i Sprawiedliwości z młodzieżą, że będą tam jakieś oferty. My będziemy dość stali, będziemy pokazywali...

M.S.: „Ty jesteś Polską”, konwencja skierowana do młodych.

P.K.: Będziemy pokazywali te oferty. Jakoś nagle się rozruszało. I to jest kolejny dowód dla tych wszystkich, którzy się zastanawiają, co zrobić. Popierajcie konkurencję, konkurencja naprawdę pomaga. Nagle się okazało, że duża partia, która zmieniała całkowicie jakby swój wystrój po wyborach prezydenckich, wraca do pewnych wątków , no bo pojawiła się konkurencja. To źle czy dobrze? No to tylko się wspierajmy w takim razie w takich działaniach i może trzeba właśnie było Prawu i Sprawiedliwości także właśnie takiej konkurencji, żeby coś się zaczęło dziać. I teraz zobaczymy, kto będzie bardziej skuteczny. I to jest właściwy sposób postępowania, a nie nieustanna krytyka tych, którzy zamierzją pójść inną drogą, i posądzanie ich o złe intencje i zarzucanie im, nie wiem, braku moralności i tak dalej, i tak dalej. To nie była właściwa droga.

Jeśli nasze działania spowodują takie poczucie u Prawa i Sprawiedliwości, że trzeba jednak wrócić do dobrej polityki, my nie będziemy tutaj zawistni. Ja sam powiem: bardzo dobrze. A dzisiaj chcę powiedzieć: Polacy zasługują na to, żeby im powiedzieć: nadchodzi czas dobrej polityki, nie są Polacy zobowiązani do tego, żeby zawsze wybierać między dwiema partiami, które troszeczkę jak wampir mają, ale tylko w tym sensie, że mają poczucie, że zawsze będą nieśmiertelne, pod warunkiem że spełnią kilka warunków swojego działania. Nie ma naprawdę w tym nic złego. Polska zasługuje dzisiaj, w tym momencie na to, żeby dynamicznie zmieniać swoją politykę, a do tego potrzebna jest konkurencja, jak się okazuje, także na rynku politycznym.

M.S.: Jutro odbędzie się inauguracyjne spotkanie ruchu społecznego odwołującego się do dorobku politycznego Lecha Kaczyńskiego. Zaplecze ma stanowić gdzieś około 800 osób, które były w komitecie poparcia Jarosława Kaczyńskiego w czasie wyborów prezydenckich. Jaki może być cel budowy takiego ruchu?

P.K.: Myślę, że dobrze, trzeba było to także zrobić latem. Pewnie wtedy była taka sytuacja, że wszyscy byśmy się w tym jednym ruchu znaleźli. Bardzo dobrze, że gromadzą się ludzie, którzy uważają, że pamięć o Lechu Kaczyńskim to jest ważna sprawa w kwestiach społecznych, w kwestiach międzynarodowych. Dzisiaj znowu te nieszczęsne wycieki z WikiLeaks, które mi się osobiście nie podobają, że do tego dochodzi, ale one przynoszą dużo prawdy. Pokazują na naprawdę wielką myśl, którą dzisiaj przyznają także przeciwnicy. No, za późno. Wielką myśl, jeśli chodzi o budowanie pozycji Polski w Europie, w Europie Wschodniej. Czyli jest wielka spuścizna Lecha Kaczyńskiego, ona dzisiaj nie jest własnością jednej partii, ona mówi o tej spuściźnie politycznej, intelektualnej, myślowej. Ona nie jest własnością jednej partii, jednego ruchu. Ona jest własnością narodu i powinno być jak najwięcej ruchów, książek, seminariów, które będą mówiły o tej epoce w Polsce, bo ta epoka naprawdę dużo wniosła. Tylko musimy uznać, że to jest już własność nawet nie tych, którzy znali Lecha Kaczyńskiego, także tych, którzy go osobiście nie znali, ale wybrali go na prezydenta, był ich prezydentem, cały jego dorobek od czasu Solidarności trzeba tu wziąć pod uwagę, będą też krytyczne opinie, będą pozytywne. Niech powstaje taki ruch, niech powstaną inne, niech się nawet odzywają krytycy, będziemy z nimi polemizowali, sam się do tego włączę. To jest dobry kierunek moim zdaniem.

M.S.: Bardzo dziękuję. Naszym gościem był eurodeputowany Paweł Kowal.

P.K.: Dziękuję, dobrego dnia.

(J.M.)