Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Andrzej Gralewski 02.02.2011

W ostatnich latach stało się coś niedobrego

Janusz Piechociński (PSL): Zamiast bezpośrednich kontaktów z wyborcami coraz więcej liczy się wielkoformatowa reklama zewnętrzna.
Janusz PiechocińskiJanusz PiechocińskiFot. PR

Poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego Janusz Piechociński z rezerwą podchodzi do planów nowelizacji ordynacji wyborczej, zakazującej partiom reklamowania się na billboardach. Ale przyznaje, że w ostatnich latach zmienił się charakter kontaktów polityków ze społeczeństwem, więc w projekcie - jak to ujął - "coś jest".

- W ostatnich latach stało się coś złego. Zamiast bezpośrednich kontaktów z wyborcami coraz więcej liczy się wielkoformatowa reklama zewnętrzna - mówi poseł w "Sygnałach Dnia". Nowelizacją ordynacji zajmuje się Sejm.

Janusz Piechociński podkreślił, że polska polityka idzie w stronę spraw drugorzędnych, a nie zajmuje się najważniejszymi problemami kraju. Jego zdaniem, parlament powinien zająć się przede wszystkim przystosowaniem prawa do nieprzewidywalnej sytuacji gospodarczej i usprawnieniem administracji.

Nawiązując do sytuacji na kolei poseł zauważył, że w minionym roku spadła liczba pasażerów, przez co zmniejszył się rynek. Piechociński podkreślił, że nie da się poprawić działania kolei bez nowych inwestycji. Zaznaczył, że tam, gdzie takie inwestycje poczyniono, kolej działa lepiej. Ostatni rząd postanowił zabrać kolei część pieniędzy przeznaczonych na inwestycje i sfinansować z nich budowę dróg.

Komentując wypowiedź prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego o "patriotyzmie gospodarczym", W rozmowie z Krzysztofem Grzesiowskim Janusz Piechociński wyraził zadowolenie z faktu, że opozycja dostrzega problemy gospodarki. Dodał, że Polsce potrzebna jest debata na ten temat.

Polityk PSL z uznaniem wyraził się o polskim nadzorze bankowym, który doprowadził do zwiększenia aktywów. Polityk podkreślił, że Europa Środkowa jest dobrym polem działania dla spekulantów walutowych. Sprzyja temu bezkrytyczne przyjmowanie ocen światowych agencji ratingowych. Poseł dodał, że zadaniem polityków jest wzmacnianie innowacyjności w gospodarce i stwarzanie zachęt do oszczędzania dla obywateli.

(ag)

Aby wysłuchać całej rozmowy, wystarczy kliknąć "Źle się dzieje" w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.
"Sygnałów Dnia" można słuchać w dni powszednie od godz. 6:00.

*****

Krzysztof Grzesiowski: Nasz gość: poseł Janusz Piechociński, Polskie Stronnictwo Ludowe. Witamy w Sygnałach, dzień dobry, panie pośle. Sądzi pan, że przejdzie nowelizacja kodeksu wyborczego wprowadzająca zakaz publikacji płatnych ogłoszeń w prasie, radiu i telewizji? To w ogóle ma znaczenie, czy to rozmowa obok najważniejszych wydarzeń?

Janusz Piechociński: Myślę, że na tle dzisiejszych istotnych spraw, przede wszystkim w obszarze społeczno-gospodarczym, to jest margines. Ale jest coś takiego, że polityka i demokracja ostatnio w Polsce poszła przede wszystkim w te przekazy zewnętrzne, w tę reklamę i choćby to, że w roku wyborczym już fascynują się niektórzy układaniem list i kolejnością zamiast tym, czy szuflady partyjne po wyborach będą pełne mądrych pomysłów i jak korygować, będąc w opozycji dzisiaj, decyzje koalicji rządowej czy rządu, jak będą przygotowywać ludzi, kadry do wyzwań, które będą czekały poszczególne ugrupowania po październiku czy po listopadzie, to widać wyraźnie, że idzie to czy poszło to w złą stronę. Oczywiście z drugiej strony te głosy, że nadmierna regulacja powoduje niepotrzebne ograniczanie sposobu docierania do wyborców, ale coś w ostatnich latach, w ostatnich kadencjach wydarzyło się niedobrego, że zamiast bezpośredniego kontaktu coraz bardziej liczy się wielkoformatowa reklama zewnętrzna, która zniesie wszystko, a przecież mieliśmy (...)

K.G.: No tak, przeciwnicy tego pomysłu mówią o zamachu na wolność słowa i zamachu na wolność obrotu gospodarczego, takie argumenty występowały.

J.P.: No tak, ale jednocześnie ci sami przeciwnicy powołują zespół poselski, który ma badać jakość debaty na forach internetowych i mówią, że tam ta demokracja i wolność wypowiedzi posunęła się za daleko. Więc ja myślę, że mniej tych wielkich słów, a więcej takiego z dystansem odniesienia się do tych realnych problemów, a przede wszystkim koncentrowanie się na sprawach najważniejszych. Otóż ja chciałbym, abyśmy w większym stopniu my, politycy dzisiaj zajęli się korektami stosownych ustaw, rozwiązań, działań w kontekście wielkiej nieprzewidywalności zjawisk gospodarczych, a więc tych dużych debat, które ostatnio na szczęście są w Polsce choćby wokół OFE, więcej pobudzania zdolności innowacyjnych w polskiej gospodarce czy w polskim społeczeństwie, nie tylko rozumianych w przedsiębiorczości, ale choćby wyciągania pozytywnych wniosków z tego, co się już wydarzyło, choćby w e-sądownictwie. To jest duża zmiana jakościowa te kilkaset tysięcy spraw, które tam wpłynęły w uproszczonym trybie, pokazują wyraźnie, że można, że trzeba, że trzeba na tym się koncentrować, dlatego że kiedy robiłem ostatnio takie większe analizy, to okazało się, że lata 90. to nad polską gospodarką i polskim społeczeństwem ciążył wielki podatek korupcyjny, a dzisiaj ciąży wielki podatek niewydolności administracyjnej, a my, politycy, toczymy te boje w tej wielkiej polityce piany, reklamy, propagandy, a nie schodzimy na poziom operacyjny, a tam dużo więcej widać, gdzie nasze państwo jest jeszcze bardzo niewydolne.

K.G.: Panie pośle, co pan rozumie pod pojęciem „patriotyzm gospodarczy”? Mówił o tym prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński w poniedziałek na konferencji prasowej. Jak pan to rozumie, jak pan to definiuje?

J.P.: W różny sposób. Po pierwsze taki, że kiedy mam swój produkt i porównywalnej jakości produkt produkowany gdzie indziej, to kupuję swój produkt, że korzystam z usługi...

K.G.: A jeśli jest droższy?

J.P.: A jeżeli droższy, to bardzo dokładnie to analizuję, czy jest za tę cenę na tyle lepszy. Ale chcę powiedzieć, że rośnie taka siła partykularyzmów i to widzieliśmy w Europie choćby na początku wchodzenia kryzysu ze słynnym Sarkozy’ego „będziemy dopłacać do produkcji francuskich samochodów tylko we Francji”, ale ja to traktuję inaczej. I cieszę się, że także opozycja zasygnalizowała problem wagi programu gospodarczego. No, były tam takie akcenty satyryczne, kiedy to pan prezes pomylił na dłużej euro ze złotym, ale myślę, że...

K.G.: Ale sprostował.

J.P.: Tak, i dobrze. Ale już bardziej poważnie, nie frywolnie, otóż po pierwsze nam potrzeba poważnej debaty o gospodarce, nie tylko w kontekście tego, co dzieje się na rynku krajowym, ale na rynku europejskim, bo przecież przypomnę – we wnioskach z kryzysu światowego i gospodarczego Europa mówi o zmianie zarządzania gospodarką, nowych regulacjach. Jest potrzebny głos, przenoszenie tego głosu także do Polski i wyciąganie z tego wniosków nie tylko w wymiarze polityki wysokiego świata urzędniczego, ale świata i społeczeństwa, to jest jedno.

Po drugie okazało się, że szczególnie te kraje, które mają słaby system bankowy, słaby system finansowy, są narażone na wstrząsy i w konsekwencji globalnego kryzysu w sposób szczególnie mocny. Stąd trzeba z satysfakcją powiedzieć, że polski nadzór bankowy podjął stosowne działania i nastąpiło wzmocnienie aktywów. Ta decyzja, zalecenie Komisji Nadzoru Finansowego, aby nie wypłacać dywidendy, tylko zwiększyć zasoby własne banków, była bardzo racjonalna

I po trzecie – że dzisiaj, kiedy w przestrzeni europejskiej pieniądz inwestycyjny drożeje, a także państwa zgłaszają... o czym wielokrotnie mówiłem, także w tym studio, zgłaszają zwiększone zapotrzebowanie na pieniądze, bardzo ważne jest myślenie, skąd ten pieniądz znajdować, jak powinien być najtańszy, a także wzmacniać system bankowy, wzmacniać system finansowy państwa, także w tym realnym wymiarze. Proszę zwrócić uwagę, w zeszłym roku mieliśmy kilka istotnych awarii w systemie bankowości internetowej bardzo niekorzystnych dla obywateli, dla handlu, dla bezpieczeństwa obrotu między bankiem a klientem.

K.G.: Skoro pan o pieniądzach mówi, ostatnio oberwało się panu od ekspertów gospodarczych, od ekonomistów właśnie w sprawie pieniądza. Na blogu swoim pan pisał, że jeszcze kilka tygodni temu wychwalali Polskę pod niebiosa, a teraz zaczęli celowo grać na zdestabilizowanie wartości złotego.

J.P.: Nie, ja tylko zwróciłem uwagę...

K.G.: No tak, ale dosyć...

J.P.: ...że Europa Środkowo-Wschodnia jest wspaniałym polem łowów i to, co w zeszłym roku i półtora roku temu, na co zwrócili uwagę eksperci brazylijscy, że dwa mocarstwa światowej gospodarki bardzo zręcznie realizują swoje cele polityczne, jedni poprzez agresję w eksporcie, drudzy poprzez świadome osłabianie kursu dolara, żeby podtrzymać zatrudnienie, to przecież podobne zjawiska występują także w Europie Środkowo-Wschodniej. Mieliśmy skoki spekulacyjne na forinta, mieliśmy wykorzystanie tego, co się nazywało systemem opcji walutowych na rynku polskim. No i dzisiaj z taką łatwością przenoszenie na polski rynek debaty publicznej, niektórych ocen agencji ratingowych z Zachodu o tym, jak trudna jest sytuacja polskiej gospodarki, sprzyja spekulowaniu na polskiej giełdzie czy spekulowaniu złotym.

Proszę zwrócić uwagę, że polska gospodarka za ostatni rok wykazała dobry wskaźnik wzrostu PKB, mamy te znane powszechnie i dobrze, że z uwagą wreszcie komentowane napięcia w budżecie, mamy przed sobą trudne decyzje w polityce makroekonomicznej, skąd pozyskiwać środki na podtrzymanie procesów inwestycyjnych, a przypomnę, że w roku 2009 i 2010 Polska utrzymała mimo kryzysu europejskiego dodatni wzrost inwestycji, ale przede wszystkim dzięki wydatkom w infrastrukturze. W dalszym ciągu przedsiębiorstwa nie pobudziły się do inwestycji.

Chcę też zwrócić uwagę, bo tu mamy ten wątek bankowy, że te ponad 1,5% PKB w 2009 roku, a więc w tym dnie kryzysu europejskiego, to Bank Polski, PKO BP dał ponad 0,75% przyrostu PKB poprzez akcję kredytową. A więc posiadanie silnych własnych instytucji bankowych, a wzmacnianie naszej zdolności do oszczędzania, takich choćby, jak w formie banków spółdzielczych czy spółdzielczych kasach oszczędnościowo-kredytowych, w końcu szukanie nowych rozwiązań na budowaniu oferty dla mikroprzedsiębiorstw w postaci mikrokredytów, ułatwianie tego od tej strony finansowania tych zadań, także finansowania innowacyjności w gospodarce, a nie tylko zapewnienia wkładu własnego do pociągnięcia pieniędzy unijnych na polskiej kolei czy na drogach jest zadaniem dla polityków.

Dlatego ja zwracałem uwagę, że z łatwością niektóre media w ciągu dwóch czy trzech miesięcy potrafiły przejąć wysoką ocenę kogoś, analityka z Zachodu i ogłosić tu wielki sukces, przypominam: wielokrotnie sygnalizowałem tu, w tym studio o tym, aby nie ulegać tej euforii, że Polska już dawno wyszła z kryzysu, ale wiele takich wypowiedzi publicznych było w roku 2009, tylko mówiłem, że trudne wydarzenia nas dopiero czekają, ale dzisiaj jednocześnie nie wolno ulegać prostym sugestiom o tym, że Polska jest na poziomie Grecji, bo to wzmacnia skoki spekulacyjne, granie naszą... na naszej giełdzie właśnie takich krótkoterminowych napływowych kapitałów.

K.G.: I jeszcze jedna kwestia, panie pośle, jedna z pana ulubionych zresztą, już pan trącił wątek, czyli nasze koleje, PKP. Trwa rewolucja kadrowa w grupie PKP, kolejne dymisje. Teraz okazuje się, że w miejsce kolejarzy, którzy do tej pory kierowali spółkami grupy, mają pojawić się finansiści i to oni mają odpowiadać za stan jakości kolei.

J.P.: Ale co istotne, finansiści, którzy byli już na kolei i mówimy tu choćby o byłym prezesie jednej z najważniejszych firm rynku towarowego prywatnego, który ponoć wedle tych spekulacji przymierza się i ma podjąć się tej trudne misji.

K.G.: To jest pomysł, sposób na rozwiązanie sprawy.

J.P.: Pamiętajmy o tym, że niełatwo w takiej rzeczywistości znajduje się chętnych menedżerów o odpowiednim potencjale, którzy chcą się podjąć tak trudnych zadań. Ale wydaje się, że my...

K.G.: A pan by nie miał ochoty zostać prezesem grupy PKP? Gdyby pan oczywiście nie był posłem.

J.P.: Ja patrzę na to inaczej. W mojej ocenie jakby zatraciliśmy kolejność zdarzeń. Słusznie szuka się nowej zmiany ludzkiej, dlatego że część ludzi się wypaliła, część się nie sprawdziła, część ponosi bezpośrednio osobistą odpowiedzialność za tę wpadkę z grudnia. Ale popatrzmy na to szerzej. Po pierwsze mamy za zeszły rok dramatyczny spadek liczby pasażerów w przewozach. A więc kurczy nam się rynek przewozów kolejowych. No, trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego, prawda? Po drugie nie zapadła najważniejsza decyzja, a wręcz można powiedzieć w wymiarze symbolicznym najgorsza z możliwych, a więc to, z czym nie tylko kolejarze, ale pasażerowie kolei, użytkownicy usługi kolejowej liczyli najwięcej – na poprawę. Czyli środki unijne zostały decyzją premiera skurczone o miliard euro.

A więc proszę zwrócić uwagę, w grudniu jeszcze napisałem taki duży materiał, zalecenie dla nowego ministra czy zadania Andrzeja Massela i mówiłem bardzo wyraźnie: pierwszy punkt – uzyskać od rządu potwierdzenie kredytu z Europejskiego Banku Inwestycyjnego na miliard euro po to, żeby pociągnąć środki unijne. Jeśli nie będzie inwestycji, jeśli nie będzie dopływu dodatkowych pieniędzy na uzupełnienie choćby wkładu krajowego do pociągnięcia tych pieniędzy unijnych, to co? Chcemy w oparciu o te stare lokomotywy, coraz słabszą infrastrukturę linii kolejowej chcemy uzyskać efekt dodatkowy? A więc pierwsza sprawa fundamentalna to właśnie te środki na inwestycje i stąd to nie są środki odebrane, zaoszczędzone na kolei i przekazane na drogi, i tutaj szkoda, że nie mamy czasu porozmawiać o ostatecznym kształcie programu drogowego...

K.G.: Będzie jeszcze okazja niewątpliwie.

J.P.: Ale mam taką nadzieję.

K.G.: Czyli krótko mówiąc, nie ma pieniędzy, trudno liczyć na poprawę sytuacji, tak w ogromnym skrócie.

J.P.: Nowy minister zresztą to mówi bardzo wyraźnie, że od samego upraszczania procedur, zwiększania efektywności wewnątrz kolei...

K.G.: Nie poprawi się sytuacja.

J.P.: ...są także potrzebne inwestycje, bo widzimy to choćby na polskich dworcach czy widzimy to choćby wszędzie na tych liniach, gdzie pojawił się nowy tabor. Tam już jest lepiej, tam jest więcej satysfakcji. Ale jeżeli mówimy o remontach na 40 dworcach, a głównych dworców mamy ponad 900, a tak naprawdę ponad 2 tysiące, jeszcze często już nieużytkowanych, no to to jest w dalszym ciągu kropla w morzu potrzeb.

K.G.: Panie pośle, dziękujemy za rozmowę, dziękujemy za wizytę. Poseł Janusz Piechociński, Polskie Stronnictwo Ludowe, był gościem Sygnałów Dnia.

J.P.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)