Kto ma zagłosować, to zagłosuje również jednego dnia. Takie jest stanowisko Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
- Platforma myli się, że dwudniowe wybory zwiększą frekwencję - mówi rzecznik Sojuszu Tomasz Kalita. I przekonuje, że jeśli ktoś chce pójść i głosować, to drugiego dnia nie zapomni o niezrealizowanych obietnicach PO i też nie zagłosuje na PO.
Tomasz Kalita uzasadnia również, że nie stać Polski na ekstrawydatek w wysokości ok. 40 milionów złotych. - Zwłaszcza, że policji brakuje 20 mln na paliwo, a z braku funduszy są likwidowane szkoły - podkreśla.
Rzecznik SLD ubolewa, że PO nie skorzystała z jego propozycji podwyższenia wyborczej frekwencji. - To były niskokosztowe sposoby - zapewnia.
>>> Przeczytaj rozmowę z Tomaszem Kalitą
Gość magazynu "Z kraju i ze świata" nie chciał powiedzieć, za jakim terminem wyborów opowiada się SLD. - To jest przedmiotem konsultacji przewodniczącego Napieralskiego - mówi. Zasugerował jedynie, że termin 30 października nie będzie dobrym terminem.
Kalita zapewnił, że podczas konsultacji z prezydentem Grzegorz Napieralski nie będzie poruszał tematu mediów publicznych, ani ewentualnej powyborczej koalicji PO-SLD.
(ag)
Aby wysłuchać całej rozmowy, prowadzonej przez Przemysława Szubartowicza, wystarczy wybrać "Dwudniowym wyborom nie" w boksie "Posłuchaj” w ramce po prawej stronie.
Magazynu "Z kraju i ze świata" można słuchać w dni powszednie po godz. 12:00.