7 marca minęła setna rocznica jego urodzin, a we wrześniu obchodzić będziemy dwudziestą rocznicę śmierci. Stefan Kisielewski był kompozytorem, pisarzem i felietonistą, mistrzem celnej puenty.
Anna Sławińska, jego wnuczka, wspominała, że miała sześć lat, gdy jej dziadek odszedł. Do dziś doskonale pamięta czas świąt bożonarodzeniowych w mieszkaniu dziadków. Stefan Kisielewski był człowiekiem bardzo zapracowanym, ale święta były dla niego niezmiernie ważne, kupował wtedy choinkę, a po Wigilii siadał do fortepianu i grał kolędy.
- Im jestem starsza, tym bardziej do mnie dociera, jaki to zaszczyt być wnuczką takiego znanego dziadka. Jako dziecko nie zdawałam sobie sprawy z tego, co robił. Dopiero później zaczęło to do mnie docierać – tłumaczyła.
W "Kulturalnym Wieczorze z Jedynką" wspominała, że jej dom rodzinny, jak i dom dziadka, kipiały muzyką, co zapewne wywarło na nią wpływ, a dziś ona uczy dzieci muzyki.
- Często się kłóciliśmy, choć zapamiętałam go jako wspaniałego pana starszej daty, przedwojennego. Nieustannie mi dokuczał, ciągle ściągał mi beret z głowy lub kapelusz. Chociaż byłam przygotowana na jego figle, to zawsze mnie zaskakiwał – wspominała Zofia Kucówna, aktorka, kiedyś sąsiadka Kisiela.
Gość radiowej Jedynki zaznaczyła, że znał jej role i po jednej z nich podkreślił, że "ma bardzo dobre plecy". Nie wiedziała, czy chodziło o to, że reżyserem był jej mąż, czy też, że ładnie wyglądała w sukni z okrytymi plecami.
- On był bardzo dowcipnym człowiekiem, obcowanie z nim było zabawne – zauważyła.
Zwracała uwagę na to, że nie traktował kobiet zbyt poważnie, nie rozmawiał z nimi o ważnych sprawach politycznych i społecznych.
Przygotowała Ewa Haine
(pp)
Aby wysłuchać całej audycji, wystarczy wybrać "Kisiela nie dało się nie lubić" w boksie "Posłuchaj” w ramce po prawej stronie.