Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Petar Petrovic 30.03.2011

Rozmowa z Adamem Gierszem

Krzysztof Grzesiowski: Minister sportu i turystyki Adam Giersz jest naszym gościem. Dzień dobry, panie ministrze.

Adam Giersz: Dzień dobry państwu.

K.G.: Tak się szczęśliwie składa, że dwa tematy z pierwszych stron dzisiejszych gazet i od razu prosimy pana o komentarz. Po pierwsze tempo, a właściwie może nawet nie tempo, ale liczba wybudowanych Orlików, czyli boisk piłkarskich, to taki rządowy program, kiedy patrzeć na mapę naszego kraju, to nasycenia Orlikami, jeśli nasycenie to właściwe słowo, ale zostańmy przy nim, no to mamy województwa, gdzie jest dobrze lub bardzo dobre, i mamy te, gdzie jest tak sobie, jeśli chodzi o ilość boisk, które wybudowano, co jakby odzwierciedla podział naszego kraju na tę część bogatszą i na tę część uboższą.

A.G.: Program Orlika jest realizowany w skali całego kraju zgodnie z założeniami. Mamy już około 1800 Orlików, więc w tym roku przekroczymy 2 tysiące, będzie ich na pewno 2012. Ale jest istotnie zróżnicowanie między poszczególnymi województwami. Przypomnę, że jest to program rządowo-samorządowy, że przy założeniu jedną trzecią środków przeznacza rząd, jedną trzecią urzędy marszałkowskie i jedną trzecią gminy. W budżecie, w dotychczasowych budżetach minister sportu ma wystarczające środki dla wszystkich gmin, które chcą budować Orliki, i w tym roku mamy też 250 milionów dla 750 gmin. Natomiast nie wszystkie gminy podejmują się tego zadania, jest to problem szczególnie gmin biedniejszych, ale też postawy wójtów, niektórych wójtów, którzy traktują ten program, że to jest program rządowy, wobec tego nie warto go wspierać.

K.G.: Ale z drugiej strony, jeśli, nie wiem, nie ma wodociągów czy kanalizacji, to wiadomo, że gmina przeznaczy pieniądze akurat na te cele, a nie na budowę boiska, bądźmy szczerzy.

A.G.: Oczywiście nie zawsze Orlik jest pierwszym celem inwestycyjnym w każdej gminie, ale w związku z tym w tym roku 2011 rozwinęliśmy ten program, to znaczy gminy biedne, gdzie dochodowość podatkowa tak zwana na głowę mieszkańca jest niższa od średniej krajowej, mogą uzyskać większe niż dotychczas dofinansowanie, zamiast tych 333 tysięcy ze środków ministra sportu, mogą otrzymać aż 50%, czyli 500 tysięcy, bo średnio Orlik teraz kosztuje około miliona, jeśliby dostały 333 tysiące z urzędu marszałkowskiego, bo takie jest założenie, to dopłacają zaledwie 170 tysięcy do Orlika. No, trudno wybudować za 170 tysięcy tańsze boisko, bo kiedyś był program boisk wielofunkcyjnych, więc teraz Orlik kosztuje tyle, ile najtańsze kiedyś boisko. Więc bariery finansowej myślę być nie powinno.

K.G.: No to teraz przejdźmy do innego boiska, a właściwie do stadionu, Stadionu Narodowego w Warszawie. Oto jak donosi Puls Biznesu, termin zakończenia budowy tego obiektu, tego najbardziej prestiżowego pod Mistrzostwa Europy w 2012, jest zagrożony. Czy pan coś o tym wie?

A.G.: To jest wielka inwestycja, w każdej wielkiej inwestycji są ryzyka i są napięcia, zwłaszcza pod koniec budowy, kiedy jest wielu podwykonawców, kiedy jest szeroki front robót i trzeba to skoordynować, a jednocześnie zwykle przy takich inwestycjach jest presja wykonawcy, podwykonawców na zwiększenie budżetu Stadionu Narodowego, no i przesunięcia terminów. Nas wiąże umowa z konsorcjum Alpine Bau i PBG, która przewiduje bardzo wysokie kary umowne za każdy dzień opóźnienia. Opóźnienie miesięczne to jest sto kilkadziesiąt milionów złotych, takie byłyby koszty. Więc stoimy na gruncie umowy i oczekujemy, że wykonawca dogada się z podwykonawcami i stadion będzie zrealizowany w terminie, tak, żeby zaplanowane imprezy, zwłaszcza mecz na 6 września Polska–Niemcy się odbył, wcześniej impreza otwarcia w sierpniu, żeby nie były zagrożone.

Mariusz Syta: A skoro wspomniał pan o pieniądzach, czy naprawdę 10 milionów złotych rocznie wystarczyłoby za nazwę dla Stadionu Narodowego?

A.G.: Stadion Narodowy to jest przede wszystkim arena, największa arena dla meczów piłkarskich i imprez artystycznych, jakie w Polsce będą rozgrywane. Wobec tego będzie najbardziej popularna w kraju, tam będą się odbywały wielkie wydarzenia. Ja muszę zadbać o to, żeby Stadion Narodowy... żebym nie musiał dopłacać z budżetu sportu do Stadionu Narodowego. Wobec tego prawo do nazwy jest jednym z elementów biznesplanu tego stadionu i czekamy na dobrą ofertę, ofertę z rynku. Jeśli będzie satysfakcjonująca, no to wówczas spółka Narodowe Centrum Sportu taką ofertę zaakceptuje. Jaka to będzie kwota, to zależy od rynku.

M.S.: Powiedział pan: czekamy. A to znaczy, że już jacyś chętni są?

A.G.: Wstępne rozeznanie rynku spółka NCS już robiła i wiemy, że jest zainteresowanie na rynku. Mamy już przykłady: stadion w Gdańsku już ma swojego sponsora tytularnego PGE, wielka hala sportowa na pograniczu Gdańska i Sopotu ma też sponsora. To jest tendencja światowa, czyli nazwa dla takiej wielkiej areny sportowej jest dobrym nośnikiem reklamowym dla wielu firm.

K.G.: Panie ministrze, zostawmy piłkę nożną na razie na boku. Nie wiem, czy pan zna taką prognozę, która została przygotowana przez amerykański dziennik USA Today w sprawie naszych zdobyczy medalowych na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie, mamy mieć 17 medali, w tym 3 złote, złote dla Anity Włodarczyk, Piotra Małachowskiego i dla Marcina Dołęgi, ostatecznie drużynowo mamy być na 15. miejscu. Może żal tylko, że nie będziemy mieli medali w sportach drużynowych. Przynajmniej tak wynika z tego sondażu. To realne może być?

A.G.: Tak, w przygotowaniach olimpijskich prowadzimy nową politykę, koncentrujemy środki na tych, którzy mają szansę na medale. To już zdało egzamin w Vancouver, przypomnę: 6 medali. Do Londynu stworzyliśmy grupę Klub Polska-Londyn 2012, 44 zawodników w 26 konkurencjach sportowych, czyli mamy 26 szans potencjalnych medalowych na Londyn 2012. Amerykanie określili, że 17 z nich jest przewidywalnych, jest wysoce prawdopodobnych, czyli to są nasze szanse. Ja mam nadzieję, że te szanse wykorzystamy, robimy wszystko, żeby te szanse wykorzystać i żebyśmy zdobyli więcej medali niż dotychczas, bo dotychczas w Atenach i w Pekinie zdobywaliśmy po 10 medali, wierzę, że tych medali będzie więcej, może nawet tyle, ile szacują Amerykanie.

M.S.: A skoro jesteśmy przy Klubie Polska-Londyn 2012, zastanawiamy się nad tym, czy np. gdyby ten system działał w czasach, kiedy pan był trenerem i miał swoich podopiecznych, młodych, uzdolnionych, choć jeszcze bez spektakularnych sukcesów na swoim koncie, to pan byłby w stanie się z nimi przebić?

A.G.: Ja miałem Andrzeja Grubbę, Leszka Kucharskiego, to byli zawodnicy, którzy należeli do czołówki światowej. Ale myślę, że jakbyśmy wcześniej ten system stosowali... System polega na tym, że gdy zawodnik staje się seniorem, bo szeroko finansujemy sport młodzieżowy, to nie jest kosztem sportu młodzieżowego, natomiast kosztem tych, którzy od lat są w czołówce krajowej, ale nie osiągają sukcesów międzynarodowych. Czyli koncentrujemy na tych, którzy mają wielki potencjał międzynarodowy, zwłaszcza na medale olimpijskie kosztem jak gdyby tej grupy zawodników, którzy tego potencjału nie mają. Jednocześnie chcemy, żeby każdy zawodnik wiedział, ile środków publicznych przeznaczamy na jego przygotowania, np. do Igrzysk Olimpijskich, że to nie są tylko pieniądze, które otrzymuje w formie stypendium, ale to jest cały program szkoleniowy. Czyli to jest po prostu zarządzanie projektowe przygotowaniami olimpijskimi. Jeżeli dla każdego zawodnika cel to jest medal w Londynie, jest harmonogram dojścia do tego celu i jest budżet dedykowany konkretnie temu zawodnikowi.

K.G.: Hm. Tak na koniec, panie ministrze, wracając do pana przeszłości trenerskiej. Liczy się każdy środek, który daje przewagę. Czy pan by kiedyś wypowiedział takie zdanie jako trener?

A.G.: Środek?

K.G.: Tak, chodzi o smary zawodnicze norweskie na Mistrzostwach Świata.

A.G.: Dbamy o to, żeby walka była uczciwa sportowa, żeby wszyscy mieli równe szanse. Wobec tego każdy powinien mieć równy dostęp do sprzętu, w tym przypadku smaru, tak jak w moim tenisie stołowym do każdej okładziny, każdy ma prawo do tej samej rakietki. Nie może być przewagi również sprzętowej w rywalizacji sportowej. Więc uważam, że to, co czytamy teraz o tych smarach, zakłóca uczciwą rywalizacją.

K.G.: Adam Giersz, minister sportu i turystyki, nasz gość. Dziękujemy bardzo, panie ministrze.

A.G.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)