– W szatni było więcej smutku niż radości. Po paru minutach zastanowienia stwierdziliśmy, że przecież przegraliśmy z trzecią drużyną świata. Zremisowaliśmy, ale ja to uważam za przegraną – przyznaje Franciszek Smuda, trener reprezentacji Polski.
31 lat po bramce Zbigniewa Bońka we Frankfurcie nad Menem Robert Lewandowski umieścił piłkę w niemieckiej bramce. – Udało mi się być w odpowiednim momencie i tak naprawdę nie pozostawało mi nic innego, jak oddać strzał. Cieszę się, że po tylu latach udało się strzelić bramkę Niemcom. Szkoda, że nie wygraliśmy. Głupi błąd, zabrakło paru sekund. Jest pewien niedosyt – wyznaje Lewandowski.
Robert Lewandowski (2L) w pojedynku z Niemcem Jerome Boatengiem (L), po którym strzelił gola
Gdy czterdzieści tysięcy widzów na przepięknym gdańskim stadionie czekało na gwizdek włoskiego sędziego, Thomas Muller ograł Jakuba Wawrzyniaka i podał piłkę do Cacau, a ten w czwartej minucie doliczonego czasu gry doprowadził do szczęśliwego dla Niemców wyrównania.
Polscy kibice podczas towarzyskiego meczu Polska-Niemcy
– Pech – stwierdził po meczu Wawrzyniak. – To nie był błąd. Jeżeli ktoś twierdzi, że popełniłem błąd taktyczny bądź przegrałem pojedynek jeden na jeden, to jest w wielkim błędzie. Są to sytuacje, na które nie mamy wpływu. Ktoś może zarzucić, że miałem źle dobrane obuwie, ale absolutnie pierwszy raz to mi się przytrafiło – tłumaczy.
Strzelec wyrównującej bramki dla Niemiec na 2-2 , Cacau (P) i Polak Jakub Wawrzyniak
Piłkarz podkreśla, że do tego, co wydarzyło się podczas ostatnich sekund meczu, nie przyczyniło się także zmęczenie. – Zmęczenie nie miało wpływu na to, że się pośliznąłem. To był pech, straszny pech – stwierdził Jakub Wawrzyniak.
(mb)