Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Luiza Łuniewska 04.02.2012

Najzimniejsze miejsca na świecie - oprócz Polski...

Kurtki z renifera, czapki z sobola i rękawice z psiej skóry. A na twarz: tłuszcz z kaczki - to kilka z metod, by przetrwać, gdy przychodzi prawdziwy mróz.
Najzimniejsze miejsca na świecie - oprócz Polski...Wikimedia Commons CC

550 km w poprzek Grenlandii przeszedł polarnik Norbert Pokorski. Teraz o swoim wyczynie mówi: "Nic nadzwyczajnego". Przyznaje jednak, że gdyby wcześniej wiedział, co go czeka, decyzję by przemyślał. – Musieliśmy pokonywać szczeliny mające po kilkaset metrów głębokości i kilkanaście kilometrów szerokości – opowiada.

Temperatura nominalna wynosiła -30, -40, ale odczuwalna: -60, -70. – Gdy wyszedłem robić zdjęcia i na chwilę zdjąłem rękawiczkę, miałem odmrożone palce – wspomina. Jadł mięso foki, golce, halibuta łapanego w fiordzie pod domem. – W mrozy nic nie smakuje tak dobrze jak kawałek surowej skóry z tłuszczem – twierdzi polarnik. Uwielbia Arktykę, uważa, że to najpiękniejsze miejsce na świecie. A zwłaszcza ludzi, ostatnich Eskimosów na ziemi, którzy żyją tak jak ich przodkowie. – Mają telefony komórkowe, telewizję satelitarną, ale z szacunku dla niedźwiedzi polują na nie lancą – dodaje.

Aktor Mateusz Damięcki w 2009 roku przez 63 dni jechał po bezdrożach Syberii. Gdy wyjeżdżał w sierpniu z Warszawy, były upały, gdy dojechali na Kołymę: -15. – W tym rejonie jest 8-9 miesięcy grzewczych, a w zimie ludzie zastygają, by nie tracić energii – opowiada. Przejechał przez dwa bieguny zimna, między Jakuckiem a Magadanem. To najzimniejsze zamieszkane przez ludzi miejsca, gdzie temperatura sięga -72 stopni. Legendy o tym, że wypluwana ślina zamarza, nie są – jego zdaniem – przesadzone. Wspomina niesamowite krajobrazy: rzeki, step, miasta i miasteczka. – W takich miejscach, na końcu świata, czas i przestrzeń zamierają – opowiada.

– Mróz jest najwierniejszym towarzyszem ludzi przemierzających Syberię. Wczoraj było tam -53 stopnie – mówi Marcin Gienieczko z Polskiego Klubu Przygody. Jego kolega Romuald Koperski przekonuje, że gdy na Syberii temperatura wzrośnie z -50 do -20 ludzie przestają palić w piecach. W najzimniejszym miejscu, gdzie był, mrozy sięgały 63 stopni. – Do pewnego momentu można nosić rzeczy wytworzone przez człowieka, ale od pewnego pułapu zimna sprawdzają się tylko futra. Najcieplejsze są kurtki z renifera i czapki z sobola, rękawice z psiej skóry. – Zima na Jukonie, gdzie jest tylko 35-37 stopni mrozu, kuca przy syberyjskiej – uważa Gienieczko. Wspomina, że podczas wyprawy spotkał ludzi, którzy z punktu widzenia medycyny i fizjologii żyć nie powinni – gdyż spędzali całe życie w temperaturach w granicach -50. Ale nawet nie wiedzieli, że żyją w zimnie.

Tymczasem na Spitzbergenie jest w tej chwili… 3-4 stopnie. Lato, plucha, lawiny błotne. – Na Spitzbergenie grzyby rosną większe od drzew – opowiada o swojej wyprawie Mateusz Moskalik. Na lądzie żyją tylko renifery, lisy i niedźwiedzie polarne. Jest też kilkanaście gatunków ptaków – opowiada. Z pozoru wszystko wydaje się szare, ale gdy spojrzymy dokładniej, okazuje się, że lód ma tysiące odcieni. W zimie, gdy zapadnie wieczna noc, krajobraz znów stanie się jednostajny.

Piękną pogodę chwali też Jarosław Roszczyk, kierownik techniczny wyprawy na Stację Polarną im. Arctowskiego. – Przepiękna pogoda, słońce świeci. Lato prawie jak w Polsce, tylko lód dookoła – relacjonuje. Na Antarktydzie to szczyt sezonu turystycznego, co rusz pod stacje podpływają statki wycieczkowe. Wyprawa siedmiu naukowców: geologów i glacjologów zostanie na wyspie św. Jerzego do początku zimy, czyli do marca.

Rozmawiała Magdalena Kielczyk.

(lu)