Przez ostatnie 10 tygodni norweski sąd nieustannie pracował nad sprawą Andreasa Breivika, który w lipcu ubiegłego roku zamordował ponad siedemdziesiąt osób. Tempo pracy norweskiego sądu było błyskawiczne, a budżet jaki państwo przeznaczyło na sprawę osiągnął, w przeliczeniu na polskie złote, dziesiątki milionów złotych.
- Na ten proces Norwegia przeznaczyła 50 milionów złotych – powiedział w ‘’Sygnałach Dnia’’ Tomasz Gałczyński, adwokat z kancelarii Brodkowski i Wspólnicy.
Prokurata chce aby Breivik został uznany za niepoczytalnego, jednak obrona terrorysty twierdzi, że jest on w pełni władz umysłowych. W drugim przypadku Breivik może otrzymać wyrok do 21 lat więzienia.
- Breivik jest sądzony na podstawie prawa norweskiego, które jako najwyższy wymiar kary przewiduje 21 lat. Może to nas szokować, ponieważ w Polsce mamy dożywocie, natomiast w Norwegii jest to najwyższy wymiar kary – wyjaśnia dr Patrycja Grzebyk z Instytutu Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego.
Jesli Andreas Breivik zostanie uznany za poczytalnego, po odbyciu kary 21 lat więzienia może na wolność już nie wrócić. W Norwegii bowiem istnieje możliwość prewencyjnego zatrzymania osadzonego.
- Norweski wymiar sprawiedliwości przewiduje prewencyjne zatrzymanie więźnia. Nawet po upływie wyroku, jeśli w dalszym ciągu istnieją negatywne prognozy poprawy zachowania można tę karę przedłużać. Oczywiście czyni to sąd po zbadaniu wszystkich okoliczności – dodaje mecenas Gałczyński.
Zapraszamy do wysłuchania całego materiału.
Przygotowała Sylwia Białek.