Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Piotr Grabka 03.10.2012

"Widzew się szarpie jak komornik szafę". Kibice mają poczucie humoru

"ŁKS nie czyta książek" - taki był pierwszy, humorystyczny napis, jaki powstał w Łodzi na Bałutach. Zaraz potem w dzielnicy Widzew pojawiła się odpowiedź - "Widzewiacy nie myją nóg" i rozpętała się oryginalna wojna kibiców.
Jedno z graffiti w ŁodziJedno z graffiti w Łodzihttp://www.facebook.com/FutbolFactoryPoLodzku

Od tego czasu autorzy prześcigają się w wymyślaniu nowych przykrości w stosunku do drugiej drużyny. "RTS jeździ Tico", "ŁKS robi herbatę w wodzie po pierogach" – to tylko część przykładów. Wszystkie hasła mają na celu ośmieszenie przeciwnika, ale bez używania wulgaryzmów i agresji słownej.

- Kibice się zmieniają. Na mecze cały czas chodzą ci, których interesują głównie wulgaryzmy, ale są też tacy, którzy chcą w inteligentny sposób pokazać, że ich drużyna jest lepsza. Po drugie te napisy mogą być robione nie przez samych kibiców, ale przez tych, którzy chcą zdystansować się od tego środowiska, pokazać bezsens dotychczasowych napisów na murach, które głównie traktowały o semickich korzeniach rywali. Możliwe również, że kibice jednej i drugiej drużyny sami zobaczyli, że dotychczasowa forma rywalizacji między nimi na szubienice i gwiazdy Dawida przestała być w ogóle zauważalna - tłumaczy Marcin Kotras, socjolog.

Więcej w materiale Adriana Wojtasika.

/

pg